Premier Mateusz Morawiecki rozmawiał w Brukseli w cztery oczy z premierem Czech Andrejem Babiszem o decyzji TSUE dotyczącej Turowa. "Nie przerywamy wydobycia, nie przerywamy pracy tej elektrowni" - powiedział, wchodząc do budynku Rady Europejskiej polski premier.

Jak dodał, przerwanie wydobycia i pracy elektrowni byłoby katastrofą ekologiczną oraz energetyczną i spowodowałoby również ogromne problemy społeczne. "Powiedziałem premierowi Babiszowi, jakie jest nasze stanowisko" - zaznaczył.

Dodał, że obecnie zespoły polski i czeski prowadzą rozmowy na temat tego, co można zrobić w tym obszarze, tak aby kopalnia i elektrownia kontynuowały działanie. "Mam nadzieję, że nasi czescy partnerzy też to rozumieją" - wskazał.

Premier Morawiecki podkreślił, że Polska przedstawiła "nowe okoliczności" sprawy, w oparciu o które prowadzi obecnie negocjacje.

Tuż przed wylotem do Brukseli szef polskiego rządu zapowiedział, że na marginesie szczytu UE będzie także rozmawiał z premierem Czech o decyzji Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który w ubiegły piątek nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów, należącej do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia skargi Czech w tej sprawie, czyli wydania wyroku.

Czechy uważają, że kopalnia Turów ma negatywny wpływ na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych.

Morawiecki poinformował, że przedstawi Babiszowi nowe argumenty i propozycje w tej sprawie, w tym m.in. zapowiedź budowy ekranu, który ma zabezpieczyć wodę po stronie czeskiej. Ekran pierwotnie miał zostać wybudowany do 2023 r., ale PGE deklaruje, że będzie gotowy we wrześniu tego roku.

Szef polskiego rządu dodał, że w związku z Turowem doszło do sporu, do zaognienia sytuacji między Polską a Republiką Czeską, jakiego dawno nie było.