Decyzji TSUE ws. wstrzymania wydobycia w kopalni Turów można było się spodziewać, to powinien być kubeł zimnej wody dla rządu, który odpowiada za transformację energetyki - wskazują organizacje ekologiczne. Przyznają jednak, że nagłe zamknięcie kopalni będzie dramatem dla regionu.

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przychylił się do wniosku Czech i w piątek nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni Turów do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia.

Ekolodzy: To była jedyna decyzja, jaka mogła zostać podjęta

Szefowa zespołu klimat i energia w Greenpeace Polska Joanna Flisowska komentując decyzję TSUE wskazała, że nakaz wstrzymania prac kopalni Turów to była jedyna decyzja, jaka mogła zostać podjęta w tej sytuacji. "Nasi sąsiedzi od dawna zwracali uwagę na szkodliwy wpływ kopalni i pomimo prób rozmów z polskim rządem byli systematycznie ignorowani przez stronę polską. W Turowie jak w soczewce widzimy, jak nieudolnie polski rząd podchodzi do sprawiedliwej transformacji energetycznej i jakie konsekwencje powoduje ośli upór trwania przy węglowym status quo" - zwróciła uwagę.

Według niej przez nieodpowiedzialność rządu i spółki PGE, kopalnia musi zaprzestać działania z dnia na dzień. "Tej sytuacji można było uniknąć. Liczymy na to, że decyzja TSUE podziała jak kubeł zimnej wody na ministra Jacka Sasina odpowiedzialnego z transformację sektora wydobywczego i energetycznego. Nie ma innej drogi jak odejście od węgla w ciągu najbliższej dekady" - zaznaczyła.

W podobnym tonie wypowiadają się też inne organizacje ekologiczne.

Koordynator projektów w Fundacji "Rozwój TAK – Odkrywki NIE" Kuba Gogolewski ocenił, że polskie władze zamiast szukać porozumienia z sąsiadami, "uparcie ignorowały wszelkie próby dialogu, doprowadzając do eskalacji konfliktu". "Nagłe zamknięcie kopalni będzie niewątpliwym dramatem dla regionu, który w żaden sposób nie jest przygotowany na natychmiastowe wstrzymanie wydobycia" - zwrócił uwagę.

Stowarzyszenia EKO-UNIA i Fundacji RT-ON zwracają uwagę, że to nie jest koniec złych wiadomości dla regionu, ponieważ KE potwierdziła, że region Bogatyni nie otrzyma środków z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, jeśli nie zadeklaruje odejścia od węgla w tej dekadzie.

Prezes Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA Radosław Gawlik dodał, że nikt nie wie, jakie będą długofalowe skutki tego wyroku, ale organizacja liczy na to, że pozwoli to przyspieszyć dyskusję o sprawiedliwej transformacji. "Przyszłość regionu jest teraz w rękach rządu Polski, który musi zmierzyć się z decyzją TSUE. Musi wziąć pod uwagę interes 3,5 tys. osób zatrudnionych w Kompleksie Turów, ale i liczniejszego społeczeństwa tego regionu, które chce odejść od węglowej tradycji" - podsumował.

Spółka zarządzająca kompleksem w Turowie, czyli PGE oceniła, że wyrok TSUE to droga do dzikiej transformacji energetycznej, a unijny zielony ład na naszych oczach ponosi porażkę.

W sprawie decyzji TSUE wypowiedział się również wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk, który na Twitterze wskazał, że "ideologia przesłania myślenie". Pytał się również, kiedy ma nastąpić ostateczne rozstrzygniecie ws. Turowa i co maja zrobić górnicy pracujący w kopalni.

Decyzję TSUE krytykują również związki zawodowe. Przewodnicy Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Brunatnego NSZZ "Solidarność" Wojciech Ilnicki nazwał ją "skandaliczną i niebezpieczną". "To postanowienie pokazuję, że TSUE może pozamykać najpierw wszystkie kopalnie i elektrownie, a na końcu zamknąć Polskę i stracimy suwerenność i zostaniemy kolonią” - powiedział PAP związkowiec.

Z kolei OPZZ w przesłanym PAP oświadczeniu podkreśliło, że postanowienie Trybunału przyjęło z zaskoczeniem. "Decyzja TSUE całkowicie pomija znaczenie kopalni dla polskiego systemu bezpieczeństwa energetycznego oraz sytuacji tysięcy pracowników kopalni Turów, elektrowni Turów oraz setek firm kooperujących z tymi przedsiębiorstwami" - napisano.

Ziobro: To uderzenie w suwerenność energetyczną Polski

Unijny trybunał uderza nie tylko w nasze podstawowe interesy gospodarcze, ale też w suwerenność energetyczną Polski - powiedział w piątek PAP minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Dodał również, że "zanieczyszczenia części polskich Sudetów mają swoje źródło po stronie czeskiej, ponieważ w północno-zachodniej części kraju znajduje się ich zagłębie węglowe. Czechy nadal produkują dużo energii wykorzystując do tego węgiel brunatny".

Według ministra "Unia Europejska realizuje ideologiczną agendę pakietu klimatyczno-energetycznego, nie patrząc na ogromne koszty, jakie polskie społeczeństwo musi ponieść w związku z tym". "Obciążanie w tej chwili Polaków kosztami idącymi w miliardy złotych na podstawie nieprzemyślanej decyzji TSUE pokazuje, że unijny trybunał uderza nie tylko w nasze podstawowe interesy gospodarcze, ale też w suwerenność energetyczną, bo suwerenność to też kwestia naszego bezpieczeństwa w obszarze energetycznym" - dodał szef MS.

"Wkraczanie organów UE coraz głębiej w obszar kompetencji polskich władz trąci duchem kolonialnym i jest nie do przyjęcia. Dlatego sprzeciwiamy się poszerzaniu kompetencji tych organów, które nie baczą na interesy Polski i Polaków, tylko kierują się interesami innych, którzy na tym zyskają" - wskazał.

Według szefa resortu sprawiedliwości, na zamknięciu kopalni i co za tym idzie Elektrowni Turów, zyskaliby Niemcy.

Minister był też pytany, jak odpowie na stanowisko strony czeskiej, która w tym sporze argumentuje, że wydobycie w Turowie ma negatywny wpływ na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych i woda w studniach niektórych czeskich gospodarstwach wysycha. "By być konsekwentnym w takim rozumowaniu, należy zaznaczyć, że spora część zanieczyszczeń polskiej części Sudetów ma swoje źródło w północno-zachodniej części Czech, a elektrownie atomowe u naszych sąsiadów, zwłaszcza te budowane w starej technologii, stwarzają zagrożenie dla bezpieczeństwa Europejczyków i budziły jeszcze niedawno duże protesty w Austrii. Jednak Polska nie zgłasza żądań likwidacji tych gałęzi przemysłu czeskiego" - odpowiedział Ziobro.

Na początku marca Czechy wniosły do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej skargę przeciwko Polsce dotyczącą rozbudowy kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów. Główną przyczyną podnoszoną w pozwie jest negatywny wpływ kopalni na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych. Praga domaga się wstrzymania wydobycia w Turowie do czasu decyzji TSUE. Przeciwko funkcjonowaniu kopalni protestują też organizacje ekologiczne.

Polska wniosła z kolei o odrzucenie przez TSUE wniosku Czech o wstrzymanie wydobycia w kopalni węgla brunatnego Turów. Jak poinformowało wówczas PAP ministerstwo klimatu, w odpowiedzi Polska podnosi, że środek tymczasowy, o który wnioskuje Republika Czeska, jest nieproporcjonalny i nie zapewnia właściwego wyważenia interesów, "a jego zastosowanie naraziłoby Polskę i jej obywateli na znaczne i nieodwracalne szkody".

W piątek w postanowieniu wydanym przez wiceprezes Trybunału Rosario Silvę de Lapuertę w ramach środków tymczasowych zobowiązano polskie władze do wstrzymania wydobycia w Turowie. "Polska zostaje zobowiązana do natychmiastowego zaprzestania wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Podnoszone przez Czechy zarzuty dotyczące stanu faktycznego i prawnego uzasadniają zarządzenie wnioskowanych środków tymczasowych" - czytamy.

Morawiecki: Decyzja TSUE w sprawie Turowa niesprawiedliwa i niesłuszna

Piątkowa decyzja TSUE, zobowiązująca Polskę do natychmiastowego zaprzestania wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów, jest niesprawiedliwa i niesłuszna - ocenił w piątek premier Mateusz Morawiecki.



“Z całą mocą będziemy przeciwdziałać tej niesłusznej i niesprawiedliwej decyzji TSUE” - dodał szef rządu.

Premier powiedział, że rząd zrobi wszystko, aby utrzymać bezpieczeństwo energetyczne Polski i dodał, że straty z powodu zamknięcia kopalni Turów sięgałyby w polskiej gospodarce miliardów złotych.

“Jestem przekonany, że będziemy potrafili wykazać nasze racje i całą sprawę zakończyć w taki sposób, aby nie narażać życia i zdrowia polskich obywateli ze względu na taką decyzję, która zapadła w Luksemburgu” - powiedział premier.

"Elektrownia Turów, zasilana węglem wydobywanym z Kopalni Turów, to - w zależności od tego, ile mocy jest uruchomionych - 4-7 proc. mocy, a niekiedy nawet odrobinę więcej dla wszystkich polskich obywateli” – wskazał premier.

Dodał, że elektrownia zabezpiecza prąd dla 2-3 mln ludzi, a nawet więcej.

W piątkowym komunikacie prasowym Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej poinformował, że Polska zostaje zobowiązana do natychmiastowego zaprzestania wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów.

W lutym Czechy złożyły pozew przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku z rozbudową kopalni węgla brunatnego Turów. Praga domagała się wstrzymania wydobycia w Turowie do czasu decyzji TSUE.

W piątkowym postanowieniu wiceprezes Trybunału Rosario Silva de Lapuerta uwzględniła wniesiony przez Czechy wniosek do czasu ogłoszenia ostatecznego wyroku.

Kopalnia i elektrownia Turów należą do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, będącego częścią PGE Polskiej Grupy Energetycznej.

Jak ragują Czesi?



Minister Brabec traktuje decyzję TSUE jako pierwsze poważne zwycięstwo Republiki Czeskiej w sporze o kopalnię w Turowie - napisała agencja CTK. Brabec jest przekonany, że merytoryczna rozprawa związana z czeską skargą odbędzie się jak najszybciej.

"Jesteśmy przekonani, że Polska naruszyła prawo Unii Europejskiej, zezwalając na przedłużenie wydobycia w kopalni węgla brunatnego w bliskim sąsiedztwie naszej Republiki oraz terytorium Niemiec. Taka działalność ma negatywny wpływ nie tylko na prawo mieszkańców czesko-polskiego pogranicza do wody, ponieważ oddziałuje na poziom wód gruntowych, ale także na jakość środowiska naturalnego i własność mieszkańców" – ocenił Brabec.

Hejtman Puta zwrócił uwagę, że TSUE uwzględnił zarzuty, które Czechy i kraj liberecki od dawna podnosiły w negocjacjach ze stroną polską. "Nadal jesteśmy gotowi negocjować z inwestorem kopalni o odszkodowaniach i sposobie ochrony interesów ludności czeskiej i środowiska, w którym żyje" – napisał w oświadczeniu szef regionalnych władz samorządowych. Dodał, że drzwi do negocjacji są nadal otwarte. Według informacji czeskiej strony wniosek Pragi zawarty w skardze do TSUE o wydanie postanowienia zapobiegawczego był uzasadniony.