Wspólny rynek energii w UE może przyczynić się do wzrostu gospodarczego, bezpieczeństwa dostaw, powstania nowych miejsc pracy i niższych cen energii - uważa Bartłomiej Gurga z Dyrekcji Generalnej ds. energii przy Komisji Europejskiej.

W 2011 roku wszedł w życie tzw. III pakiet energetyczny, na który składają się dwie dyrektywy unijne: tzw. gazowa i o energii elektrycznej. Pakiet ma stworzyć jednolity europejski rynek energii elektrycznej i rynek gazu do 2014 roku. Wdrożenie go ma ułatwić utrzymanie cen na możliwie najniższym poziomie oraz poprawić standard usług i bezpieczeństwo dostaw. Dzięki temu ma być zapewniona większa przejrzystość rynków detalicznych, a konsumenci będą lepiej chronieni. W połowie listopada KE wydała komunikat dotyczący uruchomiania takiego rynku w UE. Komisja zwróciła uwagę m.in. na niedostateczną transpozycję przepisów dyrektyw energetycznych w niektórych państwach unijnych w tym w Polsce.

Jak podkreśliła na poniedziałkowej konferencji prasowej dyrektor Przedstawicielstwa KE w Polsce Ewa Synowiec, publikacją dokumentu Komisja zachęca do przyspieszenia wdrożenia unijnego prawa dotyczącego rynku energii po to, aby "zapewnić bezpieczeństwo dostaw po godziwych cenach dla konsumentów".

Gurga podczas spotkania zwrócił uwagę, że obecnie toczy się 26 postępowań wobec 13 państw o naruszenie prawa w związku z niewdrożeniem lub niepełnym wdrożeniem trzeciego pakietu energetycznego. Dodał, że w październiku KE pozwała przed Trybunał UE m.in. Polskę za opóźnienia w pełnym wdrażaniu dyrektyw o energii elektrycznej i gazowej.

Jak podkreślił, głównym celem wspólnego rynku energii jest to, aby "obywatele otrzymali to, czego oczekują, czyli bezpieczne dostawy energii po przystępnych cenach; aby te ceny wspierały wzrost gospodarczy i nowe miejsca pracy".

Gurga dodał, że według wyliczeń Dyrekcji Generalnej ds. energii, dobrze wprowadzony i wykorzystany wspólny rynek energetyczny pozwalałby zaoszczędzić w całej UE 13 mld euro rocznie, gdyby konsumenci wybierali najtańszą dostępną ofertę, jaką mają na rynku.

Zaznaczył, że regulacja cen energii dla gospodarstw domowych i przedsiębiorców zakłóca konkurencję na rynku. "Regulacja ma szereg negatywnych konsekwencji. Nie pozwala np. nowym firmom wejść na rynek i oferować nowych produktów np. na rynku energii elektrycznej" - wyjaśnił.

Gurga uważa, że wspólny rynek energii pozwala także znacznie lepiej ocenić, gdzie konieczne są dodatkowe połączenia i rozwój infrastruktury energetycznej i gazowej. Dodał, że w zeszłym tygodniu na poziomie Rady i Parlamentu UE osiągnięto porozumienie ws. pakietu zawierającego kryteria pozwalające wybrać te interkonektory, które będą uznane, jako połączenia ważne z punktu widzenia UE i będą finansowane ze środków Wspólnoty.

W Polsce, na Słowacji, Węgrzech, w Bułgarii, Rumunii czy we Francji ceny są regulowane dla gospodarstw domowych i odbiorców przemysłowych w sektorze gazu i energii elektrycznej. Regulacje tylko dla gospodarstw domowych są np. w Hiszpanii, w Grecji na Litwie i Łotwie. Ceny uwolnione są zaś na rynkach fińskim, szwedzkim, niemieckim, czeskim i brytyjskim.

Według listopadowych rekomendacji KE, Polska musi odejść od regulowania cen gazu, zwłaszcza na rynku hurtowym. Na rynku detalicznym odejście od regulowania cen powinno być stopniowe i przebiegać tak, by chronić tzw. odbiorców wrażliwych. Kraje UE powinny także zadbać o definicję takich odbiorców. KE zaleciła też Polsce kontynuowanie wysiłków na rzecz budowy spotowego rynku gazu oraz - by reagując na ewentualne braki w dostawach gazu, wybierała częściej środki rynkowe, a nie pozarynkowe, jak uwalnianie strategicznych zapasów z magazynów. Jednocześnie KE pochwaliła Polskę za rozbudowywanie magazynów.