"Oczekujemy, że to PGE albo inny operator narodowy będzie odpowiedzialny za eksploatację. Przygotowujemy się do bycia partnerem, ale odpowiedzialność np. przed polskim społeczeństwem ma ponosić podmiot polski. To bardzo ważne" - powiedział Lagarde. Podkreślił, że operator jądrowy odpowiada za bezpieczeństwo oraz koszty produkcji energii, natomiast jeżeli powstają jakieś kłopoty, to tłumaczy się z nich zarówno społeczeństwu jak i władzom. "Bez tego danemu krajowi trudno jest kierować programem jądrowym" - zaznaczył.
Jak mówił Lagarde, struktura udziałów w spółce-operatorze to rzecz wtórna. "Trzeba znać tego, który kieruje wszystkim, codziennie ponosi odpowiedzialność. W przypadku Polski to PGE, podmiot, który został wskazany przez rząd jako prowadzący cały program" - podkreślił.
Lagarde zaznaczył, że żądanie by to krajowy podmiot ponosił odpowiedzialność za elektrownię EDF formułuje we wszystkich krajach, w których działa w sektorze jądrowym. "Ponadto formułujemy żądanie, żeby operator został wskazany na jak najwcześniejszym etapie całego procesu budowy energetyki jądrowej, tak aby ta pełna odpowiedzialność była ponoszona od samego początku procesu" - dodał. Jak zauważył, operator jądrowy, aby ponosić pełną odpowiedzialność, musi być zaangażowany w tworzenie koncepcji, projektowanie, budowę, aby mając pełną wiedzę techniczną pomyślnie eksploatować elektrownię.
PGE zaprosiła na rozmowy wszystkich potencjalnych partnerów w projekcie jądrowym, aby przedstawić nowe założenia jego prowadzenia. Grupa chce w 2013 r. otworzyć tzw. postępowanie zintegrowanie, w którym jednocześnie zamierza wybrać partnera strategicznego i dostawcę technologii.
Jak powiedział Lagarde, jest przekonany, że EDF wraz z Arevą (producentem technologii i dostawcą paliwa) oraz innymi partnerami francuskimi są w stanie dostosować się do życzeń PGE. "Istotne jest, aby PGE i polskie instytucje wyjaśniły, czego sobie życzą, a my dostosujemy naszą odpowiedź do tych warunków. Mamy już doświadczenia we współpracy z partnerami zagranicznymi, nabraliśmy go m.in. w Chinach czy RPA, przygotowujemy się do inwestowania w Wielkiej Brytanii, oczywiście korzystając z usług miejscowego przemysłu" - podkreślił.
"EDF - największy operator elektrowni jądrowych na świecie, Areva - dostawca wszystkich produktów i usług związanych z energetyką jądrową, oraz nasze zaplecze - wszystkie te podmioty są gotowi na to, żeby zostały partnerami polskich podmiotów. Mamy przekonanie, że wszystkie te podmioty odegrają swoją rolę, a polski przemysł jest w stanie odegrać swoją" - dodał.
Dyrektor operacyjny Arevy Tarik Choho również wyraził przekonanie, że jego firma będzie w stanie dostosować się do polskich życzeń. "Taki schemat partnerstwa jest bardziej korzystny z punktu widzenia takiego projektu, współpraca solidnych partnerów jest czynnikiem zachęcającym potencjalnych kredytodawców" - zaznaczył.
Choho dodał, że Areva podtrzymuje ofertę możliwości objęcia przez zainteresowane polskie spółki - czy to PGE czy górnicze - w swoich filiach górniczych, wydobywających rudę uranu. "Dla nas bardzo ważny jest aspekt długoterminowego zabezpieczenia dostaw. Niektórych klientów od dziesiątków lat zaopatrujemy w uran i nigdy nie było żadnego problemu z dostawami, ale niektórzy chcą pójść nieco dalej i chcą dostać udziały w kopalniach. Jesteśmy całkowicie otwarci na takie propozycje" - wyjaśnił.
Zgodnie z planami rządu i obowiązującą strategią PGE, w Polsce mają powstać dwie elektrownie jądrowe po ok. 3000 MW. PGE zakłada, że będzie w nich miała co najmniej 51 proc. udziałów, za optymalne uznaje zaangażowanie na poziomie 75 proc., reszta ma należeć do innych inwestorów.