Mimo 427 mln zł księgowej straty Polskiej Grupy Górniczej za 2019 r. i spadku zapotrzebowania na krajowy węgiel związkowcy z tej firmy domagają się podwyżek płac i gwarancji, że energetyka będzie kupować od niej surowiec. Zapowiadają protesty w Warszawie.
Na cały dzień została zarezerwowana sala w urzędzie wojewódzkim w Katowicach, gdzie będą dziś toczyć się rozmowy zarządu PGG z górniczymi związkowcami. Mają w nich wziąć udział również wicepremier i minister aktywów narodowych Jacek Sasin i pełno mocnik rządu ds. górnictwa Adam Gawęda. Dwa dni temu szef KPRM Michał Dworczyk wyraził przekonanie, że dzięki udziałowi wicepremiera zostanie wypracowane porozumienie.
Negocjacje płacowe w PGG trwają od grudnia, a dwa tygodnie temu do rozmów włączyli się przedstawiciele Ministerstwa Aktywów Państwowych. „W efekcie spotkania związkowców z wicepremierem Jackiem Sasinem i wiceministrem Adamem Gawędą zawarto już częściowy kompromis ustalający zasady wypłaty tzw. 14. pensji. Trafiła ona na konta górników pod koniec ubiegłego tygodnia” – czytamy w odpowiedzi resortu dla DGP.
Wciąż jednak trwa spór wokół 12-proc. podwyżki płac dla górników. Sasin przekonywał niedawno, że górniczej spółki nie stać na spełnienie tego żądania związkowców. Odpowiadając na pytania DGP, resort aktywów podkreślił, że wraz z PGG jest otwarty na dialog ze stroną społeczną, ale „podwyżka musi uwzględniać możliwości finansowe PGG i może nastąpić jedynie w ramach środków wypracowanych przez spółkę”.
Związkowcy obstają przy swoim. – Załogi są zdeterminowane walczyć o podwyżki – powiedział nam Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności, który wybiera się na dzisiejsze spotkanie w katowickim urzędzie. Związki domagają się odbioru zakontraktowanego surowca, a nawet gwarancji realizacji kontraktów przez energetykę do końca roku.
Zdaniem Hutka PGG ma problemy, bo Polska Grupa Energetyczna nie odbiera zamówionego węgla. – 3 mln ton leżą na zwałach. Chcemy, żeby ten zakontraktowany węgiel został odebrany i opłacony – dodał Hutek.
Nasi rozmówcy z energetycznej spółki wskazują, że odbiera ona zaległe z 2019 r. 800 tys. ton zgodnie z harmonogramem ustalonym w grudniu ub.r. Nadwyżka ma zostać zniwelowana do końca I kw. W ub.r. spółka nie zrealizowała całości zamówienia, bo spada udział węgla w miksie energetycznym grupy.
Z powodu ciepłej zimy mało realnym warunkiem do spełnienia wydaje się gwarancja realizacji kontraktów przez energetykę w tym roku. To może oznaczać, że albo górka będzie rosła, albo PGG znajdzie sposób na sprzedaż węgla komuś innemu. Według naszych informacji do zaordynowanego przez rząd centralnego magazynu węgla w Wielkopolsce trafiło już ponad 530 tys. ton surowca.
Jak tłumaczą nam specjaliści, zgodnie z zasadą zwaną merit order, do pracy w systemie elektroenergetycznym najpierw są wprowadzane najtańsze źródła energii, a wraz ze wzrostem zapotrzebowania – elektrownie o wyższych kosztach wytwarzania prądu, czyli mało efektywne starsze elektrownie węglowe. Przy wysokich temperaturach i niskim zapotrzebowaniu na prąd i ciepło mogą one nie być wykorzystywane w ogóle albo rzadko, choć jak podkreślają eksperci, są one potrzebne, bo stanowią rezerwę mocy i gwarantują bezpieczeństwo dostaw w razie wzrostu zapotrzebowania na energię. Jednak w obecnych warunkach ich wykorzystanie, a tym samym zużycie węgla może spadać. Coraz częściej bardziej opłacalne jest też importowanie prądu, m.in. ze Szwecji i z Niemiec.
Według Bogusława Hutka górnicy chcą dziś usłyszeć od przedstawicieli rządu, jakie podjęto działania, żeby powstrzymać import węgla. Związkowiec podkreślił w rozmowie z DGP harmonogram działań związkowców, którego ostatnim punktem jest zapowiedziana na 28 lutego manifestacja w Warszawie. – Trwają zapisy, jest duże zainteresowanie wyjazdem do stolicy – zaznaczył Hutek.
4,9 mln ton krajowe wydobycie węgla w grudniu 2019 r.
4,5 mln ton sprzedaż przez krajowych producentów w grudniu 2019 r.
5,2 mln ton zapasy węgla na koniec grudnia 2019 r.