Od tego roku planowane bloki węglowe nie mają szans na wygranie aukcji.
W tym roku wchodzi w życie unijny limit dopuszczalnej emisji dwutlenku węgla na poziomie 550 g na kilowatogodzinę wyprodukowanego prądu. Na wsparcie według nowych zasad wciąż mogłaby liczyć elektrownia wytwarzająca prąd ze zgazowanego węgla i biomasy.
Jak przekonuje DGP wiceminister aktywów państwowych Adam Gawęda, w Japonii uruchomiono blok oparty na technologii zgazowania węgla z domieszką biomasy, który emituje ok. 300 g/kWh wyprodukowanego prądu, a więc znacznie poniżej unijnego limitu. Dodał, że Enea z Bogdanką pracują nad przeniesieniem tej technologii do Polski, a prace są „zaawansowane”. Gawęda zastrzegł przy tym, że sprowadzona technologia niekoniecznie będzie pochodzić z Japonii.
W lutym 2019 r. przedstawiciele rządów Polski i Japonii podpisali memorandum o współpracy w technologii czystego węgla. Zintegrowane instalacje do zgazowania węgla i produkcji energii elektrycznej (IGCC) działają też w Stanach Zjednoczonych. W 2018 r. kierownictwo Enei zapowiadało blok energetyczny zasilany zgazowanym węglem, który miałby powstać w Starej Wsi pod Łęczną.
Enea nabyła te tereny, przejmując pod koniec 2016 r. elektrownię Połaniec od francuskiej spółki Engie. Później o sprawie było jednak cicho.
Enea nie udziela na tym etapie informacji na temat projektu i pochodzenia technologii. Udało nam się jednak nieoficjalnie dowiedzieć, że do „ważnego wydarzenia” w tej kwestii może dojść w I kwartale tego roku. Z polskimi spółkami może współpracować zagraniczny partner, Bogdanka miałaby dostarczać węgiel do zgazowania, a rentowność projektowi zapewniałoby m.in. wsparcie z rynku mocy. Na corocznych aukcjach rynku mocy przyznawane są kontrakty na dostawy energii odbiorcom, które elektrownie będą realizować za kilka lat.
Dzięki takim kontraktom odbiorcy mogą liczyć na stabilne dostawy, a elektrownie (najczęściej konwencjonalne) mają zapewnioną rentowność. Polska zorganizowała pierwsze trzy aukcje w ramach rynku mocy pod koniec 2018 r. na dostawy energii w latach 2021–2023. W grudniu 2019 r. odbyła się kolejna aukcja na dostawy w 2024 r. Koszty tego rozwiązania (miliardy złotych w kontraktach mocowych) będzie ponosić każdy z nas, uiszczając opłatę mocową w rachunku za prąd. Zacznie ona obowiązywać w październiku 2020 r.
Jednak wkrótce ze wsparcia wypadną elektrownie węglowe, stanowiące większość polskiej energetyki konwencjonalnej. Zgodnie z unijnymi wymogami od początku tego roku wsparcie na dostawy energii w ramach aukcji będą mogły otrzymać planowane elektrownie emitujące nie więcej niż 550 g/kWh. Działające bloki limit obejmie 1 lipca 2025 r., a te, które zaczęły pracę po 4 lipca 2019 r., muszą spełniać limit 550 g/kWh już teraz, o ile do końca 2019 r. nie wzięły udziału w aukcji głównej rynku mocy i nie zostały objęte kontraktami mocowymi na 2024 r. oraz na lata 2021–2023. „Jednostki, które zawrą kontrakty mocowe po 31 grudnia 2019 r., nie będą mogły otrzymywać płatności w ramach mechanizmu mocowego” – informuje PSE.
Rynek mocy został wprowadzony w Polsce ustawą z 8 grudnia 2017 r. Coroczne aukcje mają dotyczyć dostaw aż do 2046 r.
Blaski i cienie technologii podziemnej
Badania podziemnego zgazowania węgla miały miejsce już w 1920 r. w Wielkiej Brytanii. W ZSRR po 1950 r. uruchomiono pięć instalacji przemysłowych. Do 1996 r. zgazowano technologią podziemną 17 mln m sześc. węgla. W USA intensywne badania prowadzono w latach 1973–1989. Opracowano wówczas pierwsze modele procesu zgazowania, ale wyniki pokazały, że proces ten jest dosyć złożony, m.in. pod kątem wiercenia i uszczelniania otworów i ochrony przed zanieczyszczeniami.
Pierwszą doświadczalną elektrownią na dużą skalę była uruchomiona w 1996 r. amerykańska siłownia. Dziś na świecie pracuje lub jest testowanych kilkadziesiąt elektrowni w technologii IGCC (wysoko sprawna produkcja energii ze zgazowanego węgla), m.in. w Japonii i USA. W Polsce eksperyment podziemnego zgazowania węgla (PZW) przeprowadzono w 2014 r. w kopalni Wieczorek. W ciągu 56 dni trwania eksperymentu zgazowano 180 ton węgla i wytworzono 720 tys. m sześc. gazu o wartości opałowej wahającej się od 3 do 4,5 MJ/m sześc.
Zdaniem przeciwników PZW wcale nie jest ono czystą technologią węglową. Organizacja Friends of the Earth International w raporcie z 2016 r. opisywała próby wykorzystania technologii podziemnego zgazowania węgla z Australii, Chin, RPA, USA i Wielkiej Brytanii z ostatnich 30 lat. Autorzy przekonywali, że PZW powoduje poważne straty w środowisku naturalnym, m.in. przez skażenie wody, a jej rozpowszechnienie spowodowałoby katastroficzne zmiany klimatu.