Gazociąg Nord Stream 2 nigdy nie był przedsięwzięciem ani europejskim, ani unijnym; pozostaje narzędziem realizowania rosyjskiej polityki gospodarczej i – potencjalnie – także militarnej - podkreślił w wypowiedzi dla PAP wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.

Unia Europejska potępiła w sobotę amerykańskie sankcje wobec firm zaangażowanych w budowę gazociągu Nord Stream 2. Rzecznik KE Stefan de Keersmaecker oświadczył, że "zasadniczo Unia Europejska sprzeciwia się nałożeniu sankcji na europejskie firmy prowadzącą legalną działalność".

"Komisja analizuje obecnie potencjalny wpływ tych środków na przedsiębiorstwa europejskie" - przekazał PAP jej rzecznik. Jak zaznaczył, celem Komisji zawsze było zapewnienie, by Nord Stream 2 działał w sposób przejrzysty i niedyskryminacyjny przy zachowaniu odpowiedniego stopnia nadzoru regulacyjnego, zgodnie z kluczowymi zasadami międzynarodowego i unijnego prawa energetycznego.

Wiceminister Jabłoński, który w MSZ odpowiada za współpracę ekonomiczną i rozwojową oraz kwestie prawa UE, proszony przez PAP o komentarz podkreślił: "Polska od dawna wskazywała, iż gazociąg Nord Stream 2 nie jest przedsięwzięciem biznesowym i należy oceniać go przede wszystkim z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego – w szczególności Ukrainy, Białorusi i państw bałtyckich, a pośrednio także wszystkich innych krajów Unii Europejskiej". Jak wskazał, "realizacja tego projektu ograniczy możliwości budowy prawdziwie otwartego i konkurencyjnego rynku gazu w UE".

"Pomimo zaangażowania w projekt Nord Stream 2 przedsiębiorstw z kilku krajów UE, gazociąg ten nigdy nie był przedsięwzięciem ani europejskim, ani unijnym. Pozostaje natomiast narzędziem realizowania rosyjskiej polityki gospodarczej i – potencjalnie – także militarnej" - przekazał wiceszef MSZ.

Zdaniem wiceministra, ograniczanie Rosji możliwości szantażu gazowego wobec Ukrainy jest uzasadnione względami bezpieczeństwa. "Dotyczy to zarówno działań UE, państw członkowskich Unii, jak i podmiotów zewnętrznych – w tym w szczególności USA" - zaznaczył.

"Krytyka ustawy o wydatkach obronnych (National Defense Authorization Act - NDAA) oparta na przesłankach stricte gospodarczego interesu tych firm jest całkowicie nieuzasadniona. Bezpieczeństwo UE i jej wschodnich sąsiadów ma znacznie większe znaczenie niż krótkoterminowy zysk ekonomiczny osiągany przez te firmy w związku z udziałem w projekcie – zysk osiągany kosztem strategicznych interesów Unii" - powiedział Jabłoński. Podkreślił jednocześnie, że zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego UE i naszym wschodnim sąsiadom jest "wspólnym obowiązkiem KE i wszystkich krajów członkowskich".

"Zgodnie z zasadą solidarności energetycznej, wyrażonej w art. 194 (1) TFUE i potwierdzonej przez Sąd UE w wyroku dot. gazociągu OPAL (T-883/16, Polska przeciwko KE), projekty tego rodzaju nie mogą prowadzić do pogorszenia bezpieczeństwa dostaw energii do któregokolwiek z państw członkowskich UE. Polska liczy na to, że wszelkie dalsze działania poszczególnych państw członkowskich UE i organów Unii będą respektować tę zasadę" - wskazał wiceszef resortu spraw zagranicznych.

W piątek prezydent USA Donald Trump podpisał ustawę o budżecie Pentagonu na rok 2020 w rekordowej wysokości 738 mld dol. Wpisano w niej m.in. sankcje wobec firm budujących gazociąg Nord Stream 2, który ma połączyć Rosję z Niemcami i deklarację współpracy wojskowej z Polską. Zwiększono pomoc wojskową dla Ukrainy.

Sankcje wobec firm budujących gazociąg Nord Stream 2 a także rurociąg "Turecki potok" dotyczą operatorów statków prowadzących prace na głębokościach 30 metrów poniżej poziomu morza i większych.

Szwajcarsko-duńska firma Allseas biorąca udział w budowie Nord Stream 2 zawiadomiła w nocy z piątku na sobotę, że wstrzymała prace przy budowie rurociągu. Oświadczenie stwierdza, że firma oczekuje niezbędnych wyjaśnień prawnych, technicznych i dotyczących środowiska naturalnego od odpowiednich instytucji amerykańskich.

Rzecznik KE Stefan de Keersmaecker przypomniał w sobotę, że Komisja "od czasu wejścia w życie dyrektywy gazowej w maju 2019 r. UE ma jasne zasady dotyczące wszystkich rurociągów łączących europejski rynek gazu z państwami trzecimi". "Zasady tych regulacji zostały również uznane w amerykańskiej ustawie o obronie narodowej" - podkreślił de Keersmaecker.

Dyrektywa gazowa UE, która została znowelizowana w tym roku, zakłada, że operator gazociągu musi być niezależny od dostawcy gazu. Zmiana obejmuje też firmy spoza Wspólnoty, czyli m.in. rosyjski Gazprom i operatora budowanego gazociągu Nord Stream 2 z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Choć unijne prawo jest niekorzystne z punktu widzenia Nord Stream 2, nie wpłynęło na realizację projektu.