Stworzenie wspólnego, polsko-ukraińskiego hubu gazowego i wspólnego rynku gazu powinno być strategicznym celem działań władz i firm z obydwu krajów - oceniali uczestnicy wtorkowej 2. Polsko-Ukraińskiej Konferencji Gazowej w Warszawie.

Jak podkreślano w czasie dyskusji, Polska i Ukraina powinny wspólnie dążyć do sytuacji, w której Rosja nie jest dominującym dostawcą i nie będzie mogła wykorzystywać sprzedaży swojego gazu do celów politycznych. W tym celu należy zyskać dostęp do całkowicie niezależnych od Rosji źródeł gazu i Polska takie źródło już ma w postaci terminala LNG, natomiast w planach jest również trasa importu surowca z Norwegii. Co razem określa się mianem Bramy Północnej.

Hub miejsce, gdzie dostępny jest gaz z różnych źródeł oraz infrastruktura "twarda" i "miękka" - tłumaczył wiceminister energii Michał Kurtyka. "Twarda" w przypadku Polski i Ukrainy to Brama Północna i połączenie z Ukrainą, z kolei część "miękka" hubu to wspólne regulacje prawne - wyjaśnił.

Wiceminister energetyki i górnictwa Ukrainy Ihor Prokopiw podkreślał, że w ciągu dwóch ostatnich lat sytuacja Ukrainy w kwestii gazu zmieniła się diametralnie. Kijów przestał kupować gaz w Rosji, a roczne zużycie spadło z niemal 40 do nieco ponad 30 mld m sześc. Co oznacza, że przy wydobyciu, utrzymującym się na poziomie 20 mld m sześc., import wynosi ok. 10 mld. I to import spadł dwukrotnie - podkreślił Prokopiw. Dalszy wzrost wydobycia, co jest w planach oraz wzrost efektywności, czyli spadek zużycia powinny jeszcze bardziej poprawić sytuację w kwestii dostępności.

Wiktoria Woroczek z państwowego gazowego koncernu Naftohaz podkreśliła z kolei, że po ustabilizowaniu kwestii dostaw nadszedł czas budowy rynku. Przy czym Ukraina w dużej części wdraża europejskie rozwiązania prawne. Ale o ile można swobodnie handlować gazem, to większość cen dla odbiorców jest jeszcze regulowana i trzeba będzie je zliberalizować, co pozwoli Ukrainie w przyszłości stać się przejrzystym rynkiem gazu - mówiła. Woroczek podkreśliła, że na ukraińskim rynku gazowym są już obecne zachodnie koncerny gazowe, a liberalizacja powinna przyciągnąć nowych, poważnych graczy.

Ukraińskie perspektywy pozytywnie oceniał wiceprezes ds. handlowych PGNiG Maciej Woźniak. Przypomniał, że między sierpniem a grudniem 2016 r. polska spółka sprzedała na Ukrainę 370 mln m sześc. gazu, a w tym roku eksport powinien być dwa razy wyższy. Woźniak zauważył, że barierą jest przepustowość istniejącego gazociągu. Usunąć ma ją dopiero budowa nowego, dużego interkonektora o przepustowości 5-7 mld m sześc. rocznie. Uruchomienie tego gazociągu jest planowane na połowę 2020 r.

Woźniak podkreślał, że rynek ukraiński jest bardzo płynny, działa na nim duża liczba traderów, a transakcje zazwyczaj są krótkoterminowe, zazwyczaj w horyzoncie miesiąca. W razie jakichś problemów ze Wschodu, zachodni traderzy będą bronić rynku - zauważył. Mówiąc o przyszłości Woźniak stwierdził, że na ukraińskim rynku nie będzie jednego zwycięzcy, wygrają różni gracze. Wyraził też nadzieję, że będzie wśród nich i PGNiG. "Konkurujemy ceną i warunkami dostaw. Chyba nasza oferta jest dobra, skoro znajdujemy kupców" - dodał.

Prokopiw oceniał też, że Polska i Ukraina walczą o niezależność gazową w momencie powstawania nowego monopolu, czyli rosyjskiego hubu gazowego w Niemczech. Dla zachowania niezależności i uchronienia się przed monopolem, Polska i Ukraina powinny stworzyć własny hub, zbudować interkonektor oraz duży, wspólny rynek. Inaczej nawet kupując gaz z Zachodu, będziemy kupowali gaz rosyjski - przestrzegł ukraiński wiceminister. Jeżeli Polska uruchomi Bramę Północną, to będziemy mieli niezależne źródła i nie dopuścimy do wpływu innych państw na rynek - dodał Prokopiw. To jest nie tylko biznes, ale i działanie strategiczne - ocenił.

Wiceminister Kurtyka zauważył z kolei, że ponad 10 lat temu Polska wyznaczyła kierunek rozwoju relacji gazowych w regionie, decydując się na budowę terminala LNG. I to w czasach, gdy całe przedsięwzięcie wydawało się wyjątkowo skomplikowane, a dostępność surowca - niepewna. Jak dodał, Polska i Ukraina wspólnie doświadczyły wykorzystywania przez Gazprom sprzedaży gazu do nacisków politycznych, a zaniechanie przez Ukrainę zakupów gazu z Rosji pokazuje, że oba państwa idą w tym samym kierunku.