O niemal 18 proc. w ciągu dwóch lat spadło zatrudnienie w sektorze węgla kamiennego. Za odejścia i nowe przyjęcia trzeba płacić podwójnie.
JAK ZMNIEJSZAŁO SIĘ ZATRUDNIENIE W SEKTORZE WĘGLA KAMIENNEGO / Dziennik Gazeta Prawna
Od 2015 r. górnicy likwidowanych zakładów trafiających do Spółki Restrukturyzacji Kopalń na mocy specjalnej ustawy mogą korzystać z jednorazowych odpraw pieniężnych oraz urlopów górniczych (płatnych; 75 proc. średniej pensji). Te przysługują pracownikom, którym do emerytury zostały cztery lata lub mniej. Jako że na takim urlopie można dodatkowo pracować poza branżą, zainteresowanie nimi jest ogromne. Tyle że efektem są niedobory ludzi niezbędnych do likwidacji kopalń.
– Spółka, nabywając nieodpłatnie kopalnie, przejmuje pracowników w trybie art. 231 kodeksu pracy. Pracownicy w przeważającej części korzystają ze świadczeń osłonowych po potwierdzeniu uprawnień decyzją ZUS – przyznaje Witold Jajszczok, rzecznik SRK. Jak tłumaczy, z uwagi na odejścia pracowników mających uprawnienia do urlopów górniczych i jednorazowych odpraw pieniężnych konieczne jest uzupełnienie załogi. To niezbędne do zabezpieczenia ruchu zakładu górniczego oraz prowadzenia prac likwidacyjnych. W 2015 r. SRK musiała więc zatrudnić 421 osób, w 2016 r. 572 osoby, a przez cztery pierwsze miesiące tego roku 246 osób.
Według danych GUS średnia pensja w górnictwie to ok. 6 tys. zł brutto. Z kolei według SRK koszty świadczeń osłonowych przewidzianych do wypłaty w 2017 r. szacuje się na 493,2 mln zł. Od maja 2015 r. do końca kwietnia tego roku z osłon socjalnych skorzystało 7200 osób. 4846 odeszło na urlopy górnicze, 417 na urlopy dla pracowników zakładów przeróbki mechanicznej węgla, 1937 wzięły jednorazowe odprawy.
Osłony socjalne płacone są z budżetu państwa. Komisja Europejska dała nam w 2016 r. zielone światło dla wydania ok. 8 mld zł na likwidację nierentownych kopalń w latach 2015–2018. Od 2015 r. zamknięte zostały m.in.: kopalnie Centrum, Makoszowy, Jas-Mos czy Krupiński. Do SRK trafiły też części kopalń Brzeszcze, Pokój czy Wieczorek. Na liście kopalń do zamknięcia są jeszcze Sośnica, Śląsk i Rydułtowy.
Dla spółek węglowych odchodzący dobrowolnie górnicy to mniejsze koszty płac – te w górnictwie stanowią prawie 80 proc. kosztów stałych. Ale z drugiej strony to także problem – z osłon socjalnych korzysta najbardziej doświadczona kopalniana załoga. A chętnych trudno znaleźć, młodzi na Śląsku nie garną się do górnictwa. W ostatnich latach część klas górniczych w technikach została zlikwidowana, nie było chętnych do nauki.
Teraz spółki węglowe zacieśniają współpracę ze szkołami górniczymi, kusząc gwarancjami pracy dla najlepszych. Polska Grupa Górnicza, największa firma w branży, wyliczyła, że od początku 2016 r. do końca kwietnia 2017 r. zatrudniła 1305 absolwentów. Jeszcze w Kompanii Węglowej, czyli poprzedniczce Polskiej Grupy Górniczej, taka współpraca została nawiązana w 2004 r. – w ciągu 10 lat udzielono 8416 gwarancji zatrudnienia dla uczniów szkół zawodowych i techników.
Spółki korzystają nie tylko z ich absolwentów, bo z powodu odejść brakuje im rąk do pracy. Z dokumentów, do których dotarł DGP, wynika, że PGG przez cztery pierwsze miesiące tego roku zatrudniła już 512 osób, ale pozostałe firmy z branży znacznie mniej. Katowicki Holding Węglowy (od 1 kwietnia jego kopalnie są w PGG) 32 osoby, Jastrzębska Spółka Węglowa 24, Węglokoks Kraj 40, Tauron Wydobycie 12, a lubelska Bogdanka 33.
Z niespełna 80-tysięcznej załogi kopalń węgla kamiennego prawie 1600 osób ma uprawnienia emerytalne, z których w każdej chwili może skorzystać.
Jednak zdaniem ekspertów zatrudnienie w górnictwie na Śląsku wciąż jest za wysokie, co pokazują dane dotyczące wydajności i efektywności wydobycia. Z przeanalizowanych przez nas danych produkcyjnych za kwiecień 2017 r. wynika, że kopalniom daleko do rekordowo efektywnej Bogdanki. Tam kwietniowa wydajność na jednego pracownika wyniosła 12 309 kg. A na Śląsku? W Polskiej Grupie Górniczej 3317 kg, w Jastrzębskiej Spółce Węglowej 3747 kg, w Tauronie Wydobycie 5380 kg. Średnia wydajność za kwiecień to 4166 kg – to i tak o 703 kg więcej niż w kwietniu 2016 r.
To bardzo jasno pokazuje, że mniejsze zatrudnienie przekłada się na lepszą efektywność kopalń, pozwalając im redukować koszty. Te w przeliczeniu na tonę wahają się od ok. 157 zł w Bogdance poprzez 278 zł w PGG do prawie 318 zł w JSW (dane za kwiecień 2017 r.).
Kadrowe zmiany w górnictwie
● Jastrzębska Spółka Węglowa nadal bez prezesa. Rada Nadzorcza firmy podjęła decyzję o dalszym oddelegowaniu do kierowania pracami zarządu Daniela Ozona. P.o. prezesa był on od marca, po odwołaniu z funkcji prezesa Tomasza Gawlika. Ozon pokieruje JSW maksymalnie do 7 września.
● Lada dzień ma być rozstrzygnięty konkurs na zarząd Spółki Restrukturyzacji Kopalń. W maju informowaliśmy, że na jej czele ma stanąć Tomasz Cudny, dotychczasowy prezes Katowickiego Holdingu Węglowego.
● Do rady nadzorczej Wydawnictwa Górniczego, którego udziałowcami są producenci węgla, wszedł szef górniczej Solidarności Jarosław Grzesik.
● Od 13 czerwca wiceprezesem ds. produkcji w KGHM nie będzie już Piotr Walczak, o którego rezygnacji spółka poinformowała w ubiegłym tygodniu. Szykują się też zmiany w miedziowej radzie nadzorczej – taką propozycję do porządku obrad walnego zgromadzenia zwołanego na 21 czerwca złożył kontrolujący firmę Skarb Państwa.