Fakt, że progi uprawniające do zasiłków nie były przez trzy lata zmieniane, pozwolił zaoszczędzić budżetowi kilka miliardów złotych – szacują eksperci. Planowana przez nowy rząd weryfikacja kryteriów jest dalece niewystarczająca.

Całkowita porażka – tak o propozycjach Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej w sprawie zmian w kryteriach dochodowych pisze organizacja działająca na rzecz walki z ubóstwem EAPN (European Anti Poverty Network).

Zgodnie z art. 9 ust. 1 ustawy o pomocy społecznej co trzy lata przypada termin ustawowej weryfikacji kryteriów dochodowych kwalifikujących do pomocy społecznej oraz zasiłków rodzinnych. Przepisy co prawda pozwalają dokonywać jej częściej, bo co rok, ale nie były używane. Mimo rekordowej inflacji w latach 2021–2023 ostatnia weryfikacja miała miejsce w 2021 r. W tym czasie realna wartość świadczeń oraz progów dochodowych uległy zmniejszeniu. W 2024 r. ma mieć miejsce pierwsza od trzech lat zmiana kryteriów.

Jak zaznacza rząd, uwzględnione zostały wyniki badań progu interwencji socjalnej, dokonane w 2024 r. przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych. 14 maja resort przedłożył rządowi propozycję weryfikacji kwot kryteriów dochodowych w pomocy społecznej uprawniających do świadczeń z pomocy społecznej. Omawiane zmiany miałyby wejść w życie od 1 stycznia 2025 r. i trwać do końca 2027 r.

Rządzący chwalą się, że wzrost ten jest znacznie wyższy niż w latach 2015–2018 oraz 2018–2022. Jak jednak zauważają eksperci, wyższy był w omawianym okresie także wzrost cen. Ostateczny tryb ustalenia zweryfikowanych kryteriów dochodowych jest uzależniony od przebiegu uzgodnień rządu z Radą Dialogu Społecznego. Termin zakończenia uzgodnień upływa 15 czerwca, czyli w najbliższą sobotę.

Na dziś proponujemy największy wzrost kryteriów dochodowych w pomocy społecznej od 25 lat. To dla Lewicy dalej nie załatwia sprawy, dlatego cel to całkowita reforma systemu opieki społecznej. Zespół do tego zadania już powstaje, a zaproszony do niego zostanie również EAPN – mówi Łukasz Michnik, rzecznik Nowej Lewicy.

Zmiany nie są wystarczające

Jednak zdaniem specjalistów proponowana podwyżka, choć historycznie wysoka, nie nadąża za zmieniającymi się realiami. Według szacunków EAPN już w 2025 r. dla części typów rodzin kryteria będą wyższe niż granica skrajnego ubóstwa. W 2027 r. taka sytuacja ma dotyczyć już wszystkich typów rodzin. Mówiąc najprościej – część osób skrajnie ubogich nie będzie się kwalifikowała do pomocy społecznej.

O ile jednak kryteria pomocy społecznej wzrosną (z 776 do 1010 zł dla osób samotnych oraz z 600 zł do 823 zł dla osoby w rodzinie), to w przypadku kryteriów dochodowych w zasiłkach rodzinnych możemy mówić o kolejnym zamrożeniu. Kolejnym, ponieważ ostatnia korekta kryteriów miała miejsce w roku 2015. Już w 2023 r. zasiłki otrzymywało jedynie ok. miliona dzieci. Zdaniem prof. Ryszarda Szarfenberga z Uniwersytetu Warszawskiego w 2027 r. może być to już zaledwie 500 tys. dzieci.

Zamrożone są kryteria nie tylko dochodowe, lecz także waloryzacji kwot poszczególnych świadczeń rodzinnych. Te wynoszą w zależności od wieku dziecka 95 zł (dla dziecka do 5. roku życia), 124 zł (dla dziecka między 5. a 18. rokiem życia) oraz 135 zł (na dziecko w wieku od 18. do 24. roku życia). Wzrasta jedynie wartość świadczenia pielęgnacyjnego (które jest podnoszone co roku).

Rząd swoją decyzję argumentuje wprowadzeniem świadczenia 500+, dziś 800+. Od 2016 r. świadczenie to jest filarem polskiego systemu zabezpieczenia finansowego dla rodzin. Po rozszerzeniu programu w 2019 r. roczny koszt wynosił ponad 40 mld zł. Zwiększenie kwoty do 800 zł na dziecko winduje koszty do ponad 60 mld zł rocznie. Wydatki na zasiłki rodzinne są dziś istotnie znacznie wyższe niż w 2015 r. Argumentacja rządu nie przekonuje prof. Szarfenberga, badacza zajmującego się ubóstwem i polityką społeczną.

To ważne, abyśmy zrozumieli, że dodanie wszystkim dzieciom w jednym świadczeniu (500+ i 800+) wraz z jednoczesnym cięciem w innych (zasiłki rodzinne), które jest przeznaczone dla dzieci ubogich, ma negatywne skutki. Ubogie dzieci skorzystają mniej niż reszta na tym, że wprowadzono nowe świadczenie – ocenia w rozmowie z DGP prof. Szarfenberg.

Badacz uważa, że nieproporcjonalnie dużo środków przeznaczamy na rodziny, które są w relatywnie dobre sytuacji, a to najuboższe dzieci najbardziej potrzebują wsparcia. – Jeśli rząd Koalicji 15 października będzie kontynuował taką politykę, to będzie przykre rozczarowanie – ocenia prof. Szarfenberg.

Według niego potrzebna jest natychmiastowa podwyżka kryteriów oraz kwot świadczeń o 100 proc. – Pozwoliłoby to przynajmniej w części zrekompensować ubogim dzieciom straty korzyści z systemu świadczeń. W średnim terminie oczekuję, że rząd zdecyduje się na reformę zasiłków rodzinnych. Jest tu kilka możliwości. Najprostsza, czyli reforma systemu weryfikacji na roczny i automatyczny z pozostawianiem standardu Wsparcia Dochodu Rodziny jako dolnej granicy. Powinna obowiązywać od 2026 r. – ocenia ekspert.

Innym rozwiązaniem mogłyby być dwie wersje złożonych reform. Pierwsza włącza zasiłki rodzinne do 800+ w ten sposób, że rodziny uboższe otrzymają wyższe wsparcie przy pozostawieniu systemu powszechnym. Druga wersja włącza zasiłki rodzinne do pomocy społecznej, np. jako nowe świadczenie na dzieci, ale z tymi samymi zasadami co w pomocy społecznej.

Zamrożenie kryteriów i kwot zasiłków rodzinnych dało budżetowi wymierne korzyści. Jak wyliczył prof. Szarfenberg, w 2021 r. było to prawie 600 mln zł. Gdyby wsparcie uwzględniało inflację, to w 2022 r. wydano by na nie o 1,75 mld zł więcej. W 2023 r. kwota ta wzrosła do 2,64 mld zł, a w 2024 r. będzie to 3,21 mld zł. Oznacza to, że w latach 2021–2024 rząd zaoszczędził na zasiłkach rodzinnych 8,2 mld zł – podsumowuje badacz.

Resort kierowany przez Dziemianowicz-Bąk zapowiada, że planuje zreformować system wsparcia socjalnego. Nowe kierownictwo Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej analizuje zmiany, które zmierzałyby do tego, aby weryfikacja odbywała się obligatoryjnie co roku. Sygnalizowany jest także zamiar przeprowadzenia gruntownej reformy zasiłków rodzinnych, która miałaby służyć uproszczeniu sposobu wnioskowania o nie, procesu ich obsługi oraz struktury przysługujących do nich dodatków.

Mniejsze nierówności

W całej dyskusji nie należy także zapominać, że ubóstwo wśród dzieci jest w Polsce relatywnie niskie. Pod tym względem znajdujemy się obecnie w gronie państw z najniższą stopą ubóstwa w UE. Dla przykładu w 2023 r. jedynie 16,9 proc. osób w wieku do 18 lat było zagrożone ubóstwem lub wykluczeniem społecznym. Lepszy wynik osiągnęło jedynie sześć państw – Słowenia, Finlandia, Holandia, Czechy, Dania i Cypr. Dla porównania średnia unijna wynosi 24,8 proc. Co prawda, w ostatnich latach nastąpił wzrost o 0,8 pkt proc. – 16,1 proc. w 2020 r. do 16,9 proc. w 2023 r., ale wskaźnik ten jest nadal znacznie niższy niż w 2015 r., gdy było to 26,8 proc.

Tak niewielki wzrost jest w pewnej mierze zasługą wzrostu płacy minimalnej, która wpłynęła na dochody w najbiedniejszych rodzinach. Zgadzam się jednak z opinią, że kryteria dochodowe oraz kwoty świadczeń powinny zostać podwyższone, aby zrekompensować najbiedniejszym wzrost cen. Wówczas więcej rodzin, które najbardziej potrzebują wsparcia, będzie mogło je uzyskać – mówi DGP prof. Irena E. Kotowska z SGH.

Badaczka zauważa także, że nie należy postrzegać świadczeń jedynie w kategoriach pronatalistycznych czy walki z ubóstwem. Istotnym celem powinien być także spadek nierówności w społeczeństwie. – Chodzi o poprawę warunków życia rodzin z dziećmi, a istotnym skutkiem powinien być spadek nierówności społeczno-ekonomicznych. Świadczenie 800+ często trafia do rodzin, których sytuacja finansowa jest dobra. Powinniśmy przyłożyć większą wagę do wsparcia tych, którzy są w gorszej sytuacji – dodaje ekspertka. ©℗

ikona lupy />
Odsetek ludności zagrożonej biedą lub wykluczeniem społecznym / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe