Poziom kwalifikacji wymagany do wykonywania zawodu nauczyciela jest porównywalny do tego obowiązującego w zawodzie pośrednika ubezpieczeniowego. Tak orzekł Sąd Najwyższy.
Kobieta urodzona we wrześniu 1960 r. posiada wykształcenie wyższe pedagogiczne. Pracowała jako nauczycielka nauczania początkowego i przedstawiciel ubezpieczeniowy. Państwowy powiatowy inspektor sanitarny 30 sierpnia 1999 r. stwierdził u niej chorobę zawodową w postaci przewlekłego przerostowego nieżytu strun głosowych z ich niedowładem. W efekcie od 1 września 1999 r. do 30 listopada 2012 r. kobieta pobierała rentę z tytułu niezdolności do pracy. Zakład Ubezpieczeń Społecznych odmówił jej jednak przyznania renty od 1 grudnia 2012 r. ze względu na pracę agenta ubezpieczeniowego.
Nauczycielka odwołała się do sądu I instancji, który wskazał, że u wnioskodawczyni poprzednio stwierdzano dwa schorzenia zawodowe, które mogą występować niezależnie – przewlekły przerostowy nieżyt strun głosowych i niedowład strun głosowych. W aktualnie przeprowadzonym badaniu, a także w trzech ostatnich, stwierdzono tylko to pierwsze schorzenie. Ponieważ doszło do poprawy zdrowia, zdaniem sądu można mówić tylko o jednym schorzeniu zawodowym u wnioskodawczyni.
Sąd stwierdził, że z przyczyn profilaktycznych niewskazana jest praca wymagająca nadmiernego wysiłku głosowego, ale wnioskodawczyni rokuje odzyskanie zdolności do pracy po przekwalifikowaniu się. Sąd I instancji podkreślił także, że kobieta pracowała już od lat 90. jako przedstawiciel ubezpieczeniowy, a nie nauczyciel.
Dlatego sąd I instancji uznał, że schorzenia nie powodują niezdolności do pracy. A to oznacza, że nie zostały spełnione przesłanki do renty wynikające z art. 6 ust. 1 pkt 6 ustawy z 30 października 2002 r. o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 1242 ze zm.). To świadczenie można bowiem otrzymać, tylko jeśli niezdolność do pracy nastąpiła wskutek wypadku przy pracy lub choroby zawodowej. Sąd I instancji oddalił więc żądania ubezpieczonej.
Sprawa trafiła do sądu II instancji, który przychylił się do wydanego wyroku. Pełnomocnik kobiety wniósł więc skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Ten podniósł, że wnioskodawczyni pracuje od lat 90. jako agent ubezpieczeniowy i zachowała zdolność do wykonywania tego zawodu. W powyższym kontekście skarżąca stwierdziła jednak, że praca agenta jest pracą wymagającą znacznie niższych kwalifikacji niż ta, którą charakteryzuje się praca w zawodzie nauczyciela. Przekonywała również, że do bycia przedstawicielem ubezpieczeniowym nie jest wymagane posiadanie wyższego wykształcenia.
Zdaniem Sądu Najwyższego niewątpliwie ustalenie zachowanej zdolności do pracy musi uwzględniać możliwość wykonywania porównywalnych pod względem poziomu posiadanych kwalifikacji określonych rodzajów pracy. Przy czym skład orzekający zwrócił uwagę, że skarżąca niezasadnie przyjmuje, że poziom kwalifikacji zawodowych zawsze wyznacza poziom wykształcenia. Bywają bowiem prace umysłowe, których wykonywanie nie wymaga wyższego wykształcenia, a mimo to uznać je można za wysoko wyspecjalizowane. W ocenie SN do takich profesji należy zawód agenta. Tym bardziej że aby nim zostać, trzeba posiadać wysokie kwalifikacje połączone z ich potwierdzeniem egzaminem zawodowym.
Sąd Najwyższy orzekł więc, że poziom kwalifikacji wymagany do wykonywania zawodu nauczyciela jest porównywalny do poziomu kwalifikacji obowiązującego w zawodzie pośrednika (agenta) ubezpieczeniowego. W efekcie oddalił skargę kasacyjną.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 8 września 2015 r., sygn. akt I UK 431/14.