Z 1950 zł do 2400 tys. zł ma w 2023 r. wzrosnąć dofinansowanie do wynagrodzenia pracownika ze znacznym stopniem niepełnosprawności. W przypadku osoby ze stopniem umiarkowanym planowane jest jego podniesienie z 1200 zł do 1350 zł

Będzie nowelizacja przepisów, która ma zwiększyć subsydia płacowe dla pracodawców, którzy zatrudniają osoby niepełnosprawne. Tak wynika z odpowiedzi udzielonej Ogólnopolskiej Bazie Pracodawców Osób Niepełnosprawnych (OBPON.org) przez biuro pełnomocnika rządu ds. osób niepełnosprawnych (BON). Projekt zakłada podwyżkę dopłat do każdego ze stopni niepełnosprawności oraz zachowanie na niezmienionym poziomie kwot dodatkowego dofinansowania, gdy pracownik ma jedno z tzw. schorzeń szczególnych.

Nowe kwoty

Zgodnie z obowiązującym od marca 2020 r. (wtedy miała miejsce ostatnia waloryzacja dopłat) brzmieniem art. 26a ust. 1 ustawy z 27 sierpnia 1997 r. o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 573 ze zm.) wysokość dofinansowania wynagrodzenia pracownika ze znacznym stopniem niepełnosprawności wynosi 1950 zł miesięcznie, z umiarkowanym 1200 zł, a z lekkim 450 zł. Opracowana przez BON propozycja przewiduje, że w tym pierwszym przypadku dopłata wzrośnie o 450 zł i będzie wynosić 2400 zł, a w drugim o 150 zł - do kwoty 1350 zł. Najniższa, bo tylko o 50 zł, będzie podwyżka wsparcia na pracownika z lekką niepełnosprawnością, na którego Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON) będzie przekazywał 500 zł.
Waloryzacji nie będzie natomiast podlegać dodatkowe dofinansowanie, o którym jest mowa w art. 26a ust. 1b ustawy o rehabilitacji. Przepis ten stanowi, że jeśli pracodawca zatrudnia: osobę niewidomą lub u której orzeczono chorobę psychiczną, upośledzenie umysłowe, całościowe zaburzenia rozwojowe lub epilepsję (są to tzw. schorzenia szczególne), to wtedy dopłata podlega zwiększeniu o odpowiednio 1200, 900 i 600 zł przy znacznym, umiarkowanym lub lekkim stopniu niepełnosprawności.
W praktyce oznacza to, że łączna maksymalna kwota wsparcia, jaką będzie mógł po wejściu w życie zapowiadanych zmian otrzymać pracodawca, wyniesie 3500, 2250 lub 1100 zł - przy zastrzeżeniu, że co do zasady miesięczne dofinansowanie nie może przekroczyć 75 proc. poniesionych kosztów płacy danego pracownika.

Zachęta musi zachęcać

Waloryzacja dopłat to dobra informacja. Pracodawcy od jakiegoś już czasu występowali do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej oraz BON o podniesienie subsydiów płacowych. Wśród nich były m.in.: OBPON.org, Federacja Pracodawców Polskich i Platforma Integracji Osób Niepełnosprawnych, które w skierowanym do nich we wrześniu wspólnym apelu alarmowały, że rosnące koszty prowadzenia działalności, a także dwukrotna podwyżka najniższego wynagrodzenia za pracę w 2023 r. będą dużym wyzwaniem dla pracodawców, którzy mogą mieć problemy z utrzymaniem miejsc pracy osób niepełnosprawnych.
- Część firm wskazuje, że te podwyżki powinny być jeszcze wyższe, w szczególności rozczarowująca jest dla nich kwota zaplanowana dla pracowników z lekką niepełnosprawnością. Mimo to najważniejsze jest, że do waloryzacji dofinansowań na pewno dojdzie, na co mamy oficjalne potwierdzenie ze strony BON - mówi Edyta Sieradzka, wiceprezes OBPON.org.
Marek Kowalski, przewodniczący FPP, dodaje, że kwoty, które znajdą się w nowelizacji przepisów, są zbliżone do tych, które zostały zaproponowane w piśmie przekazanym do MRiPS i BON. - Szkoda, że nie zdecydowano się na podwyżkę dofinansowań do schorzeń szczególnych (organizacje chciały, aby po waloryzacji wynosiły one 1370, 1030 i 690 zł przy znacznym, umiarkowanym i lekkim stopniu niepełnosprawności) - wskazuje Kowalski.
- Subsydia płacowe mają stanowić zachętę do zatrudnienia przez pracodawców osób niepełnosprawnych. Dlatego, aby spełniała ona swoją rolę, musi być adekwatna do realiów, w jakich działają firmy, a sytuacja gospodarcza jest coraz trudniejsza. Z tego punktu widzenia podwyżka dofinansowań jest niezbędna - podkreśla Krzysztof Kosiński, wiceprezes Polskiej Organizacji Pracodawców Osób Niepełnosprawnych.
Dodaje przy tym, że od lat brakuje systemowego rozwiązania, które pozwoliłoby w jakimś stopniu odnosić dopłaty do aktualnej wysokości najniższego wynagrodzenia za pracę. Ich sztywne kwotowe określenie w przepisach ustawy oznacza bowiem, że waloryzacja dofinansowań wymaga za każdym razem ich zmiany, a gdyby były powiązane wprost z minimalną pensją, nie byłoby to konieczne.

Wyścig z czasem

Jednocześnie duże zaniepokojenie pracodawców budzi to, że mimo zapowiedzi, że przepisy są gotowe, to wciąż projekt nowelizacji ustawy nie został upubliczniony i przekazany do konsultacji zewnętrznych, co uruchomiłoby proces legislacyjny, prowadzący do jego uchwalenia.
- Do końca roku zostało półtora miesiąca, jest więc bardzo mało czasu, aby projektem zajął się rząd, parlament. Ustawę musi jeszcze podpisać prezydent. To stawia pod znakiem zapytania wejście w życie waloryzacji od 1 stycznia 2023 r. - wskazuje Edyta Sieradzka.
Faktycznie w tym roku, poza trwającym teraz posiedzeniem Sejmu, zaplanowane są jeszcze dwa (30 listopada, 1 i 2 grudnia oraz 13-15 grudnia), a może się zdarzyć tak, że swoje poprawki będzie chciał wprowadzić Senat, co wydłuży uchwalenie ostatecznej wersji przepisów. W efekcie może dojść do sytuacji, że waloryzacja wejdzie w życie później, np. od II kw. 2023 r., albo w ustawie znajdą się przepisy gwarantujące pracodawcom wypłatę dofinansowań z wyrównaniem od stycznia przyszłego roku. ©℗
Subsydia płacowe dla pracodawców / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe