Wniosek o 400 zł dopłaty do żłobka składa rodzic, ale pieniądze przychodzą bezpośrednio do placówki. Zamieszanie jest tak duże, że dyrektorzy instytucji opieki chcą zmiany systemu.
Wniosek o 400 zł dopłaty do żłobka składa rodzic, ale pieniądze przychodzą bezpośrednio do placówki. Zamieszanie jest tak duże, że dyrektorzy instytucji opieki chcą zmiany systemu.
„Nie widzimy logicznego uzasadnienia dla obecnego sposobu rozliczania dotacji, gdzie podmiot prowadzący, żłobek, jest jedynie pośrednikiem. W naszych placówkach generuje to problemy, począwszy od składania wniosku po jego rozliczanie, zwłaszcza że decyzje o przyznaniu dotacji i przelewy docierają w różnych terminach” – piszą dyrektorzy żłobków i klubów dziecięcych w petycji do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej. Chcą, by pieniądze trafiały na konta wnioskujących rodziców.
Przypomnijmy: od 1 kwietnia można składać wniosek o dopłatę do pobytu dziecka w żłobku. To kwota do 400 zł miesięcznie. Ma to być wsparcie dla dzieci, których nie objął rodzinny kapitał opiekuńczy. Ten przysługuje na drugie i kolejne dziecko w wieku od 12. do ukończenia 35. miesiąca życia. Podmioty prowadzące instytucje opieki dla dzieci do lat 3 są zobowiązane co miesiąc przekazywać informacje o dzieciach do nich uczęszczających – dane te są potrzebne do przyznania dofinansowania przez ZUS.
– Zamieszanie jest zwłaszcza, gdy ktoś prowadzi kilka placówek, a wnioski idą w setki – opisuje Andrzej Nowicki, który we Wrocławiu ma trzy ośrodki. Mówi, że nie ma dnia, by nie odpowiadał na pytania rodziców. Najczęstsze: czy pieniądze już przyszły? – Z tym jest różnie. Bywa, że wnioski złożone na początku kwietnia czekają na rozpoznanie, a za te z maja mamy już przelewy.
Na każde dziecko wpływa osobny przelew, w osobnym mailu przychodzi też informacja o przyznaniu świadczenia, na dodatek w różnych terminach. – Teoretycznie dofinansowanie powinno trafiać do 20. dnia kolejnego miesiąca. Czyli ostatnio – do 20 maja. Ale nie przyszło całe – dodaje Nowicki. To powoduje, że nie wie, jak księgować rozliczenia.
– 31 maja rano dostałam pięć automatycznych maili z ZUS o przyznaniu świadczenia kilkorgu dzieciom. Dwa dni później był przelew. Ale również 31 maja, tylko o 23.30, pojawiło się pięć kolejnych pozytywnych decyzji, a przelewy przyszły dopiero wczoraj – wtóruje Barbara Baranowska, która prowadzi w Krakowie pięć placówek dla łącznie blisko 160 dzieci.
– Odnosząc się do kwestii nieregularnych przelewów, wyjaśniamy, że terminy wypłaty dofinansowania wynikają z procesu obsługi tego świadczenia. Pierwszy termin wypłaty związany jest z rozpatrzeniem wniosku o świadczenie, natomiast kolejne terminy są już stałe i wynikają z ustawy – tłumaczy Grzegorz Dyjak z biura prasowego ZUS. Dodaje, że w tytule przelewu wskazywane są dane, które umożliwiają zidentyfikowanie, na które dziecko ZUS przekazał dofinansowanie i w jakiej kwocie. Rozwiązanie takie zostało wprowadzone właśnie w celu ułatwienia księgowania. – W przypadku gdyby ZUS przekazywał jeden przelew z ogólną kwotą na wszystkie dzieci, tytuł przelewu brzmiałby po prostu „dofinansowanie żłobkowe”. Ustalenie poszczególnych kwot oraz dzieci byłoby po stronie żłobka niemożliwe – podkreśla.
Barbara Baranowska mówi, że nie ma dnia, by nie dostawała informacji o źle wypełnionych wnioskach. – Przychodzi taka informacja z automatycznego konta ZUS. Próba skontaktowania się z oddziałem w Białymstoku wskazanym do korespondencji jest trudna, bo dzwonią ludzie z całego kraju – mówi. Rodzice z kolei dostają w ZUS sygnał, że żłobek czegoś nie dopełnił, i wracają z pretensjami. – Błędy są najróżniejsze. Zły adres, wniosek na dziecko, które objęte jest RKO. Każdy przypadek wymaga odrębnego działania – opisuje Baranowska.
ZUS przyznaje, że jest problem nieprawidłowo wypełnionych wniosków przez rodziców. – W sprawach, w których żłobek informował ZUS, że prawidłowo wprowadził dane do rejestru, a jednocześnie wniosek nie został rozpatrzony, prowadzone było postępowanie wyjaśniające. W takich sprawach ustaliliśmy, iż klient podał, że dziecko chodzi do innego żłobka niż placówka, która kontaktuje się z ZUS – mówi Grzegorz Dyjak. – Mamy też przypadki, kiedy rodzice nie podali swoich danych placówce, do której uczęszcza dziecko, w celu wprowadzenia danych do rejestru żłobków, ale złożyli do ZUS wniosek o dofinansowanie. Są też sytuacje, że do rejestru wprowadzono dane jednego rodzica, natomiast z wnioskiem o świadczenie wystąpił drugi.
Zapytaliśmy resort, czy widzi szanse na zamiany. Małe, bo – jak słyszymy – wymagałoby to nowelizacji przepisów. Ministerstwo zaznacza też, że liczba rozpatrzonych wniosków i kwota przyznanego świadczenia rośnie, co może wskazywać, że problem jest jednak wyolbrzymiany. Napłynęło już 100 tys. wniosków, z których 78 tys. rozpatrzono, wypłacając 95 mln zł.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama