W przypadku stwierdzenia nielegalnego zatrudnienia pracodawca pokryje należności do ZUS w całości, także w części podlegającej finansowaniu przez ubezpieczonego – proponuje rząd. Do tej pory sądy różnie pochodziły do tej kwestii

Firmy zatrudniające pracowników na czarno będą musiały z własnej kieszeni pokryć zaległości nie tylko podatkowe, lecz także składkowe na ubezpieczenia społeczne. Tak wynika z projektu nowelizacji ustaw podatkowych, który realizuje założenia Polskiego Ładu (pisaliśmy o tym w DGP nr 148/2021 „Szara strefa ma się nie opłacać. Dolegliwsze sankcje za pracę na czarno”). To odpowiedź na postulaty ekspertów, którzy wskazywali, że wprowadzenie abolicji dla zatrudnionych na czarno w ujęciu podatkowym powinno iść w parze ze zmianami dotyczącymi ubezpieczeń społecznych.
Dzisiaj za zapłatę składek ZUS odpowiada płatnik, czyli pracodawca. Jeżeli zostanie ujawnione, że zatrudniał kogoś nielegalnie, musi zapłacić należności za tę osobę – zarówno w tej części, którą finansowałby pracownik, jak i w tej, którą opłacałby płatnik. Zdarzało się jednak, że zatrudniający, od którego ZUS ściągał wszystkie składki, wytaczał powództwo cywilne przeciwko zatrudnionemu o bezpodstawne wzbogacenie i żądał zwrotu części składek, które powinien był potrącić z wypłaty.
Sądownictwo niejednolite
Sądy różnie podchodziły do tej kwestii. Sąd Najwyższy w postanowieniu z 27 września 2018 r. (sygn. akt III PZP 3/18) stwierdził, że pracodawca co do zasady nie może żądać zwrotu nienależnego świadczenia w wysokości odpowiadającej składkom na ubezpieczenia społeczne, które powinny zostać sfinansowane ze środków pracownika. Szczególnie w przypadku, gdy firma nadużywa przepisów przez zatrudnianie osób w ramach stosunku cywilnoprawnego zamiast na podstawie umów o pracę. Zdaniem SN zasady współżycia społecznego wymagają bowiem, aby płatnicy nie nadużywali swojej przewagi kontraktowej ani nie czerpali korzyści z podjętych przez siebie bezprawnych działań.
Możliwość domagania się zwrotu zapłaconych za pracownika składek Sąd Najwyższy dopuścił jednak w wyroku z 26 września 2018 r. (sygn. akt II PK 151/17). Uznał wtedy, że zasady słuszności i sprawiedliwości przemawiają za tym, aby pracownik nie był zwolniony z konsekwencji, jakie w prawie ubezpieczeń społecznych wynikają z sądowego ustalenia istnienia stosunku pracy.
Dlatego projekt w art. 8 przewiduje, że w przypadku stwierdzenia nielegalnego zatrudnienia (w rozumieniu przepisów ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy; Dz.U. z 2021 r. poz. 1100) lub zaniżenia podstawy wymiaru składek pracowników należności do ZUS pokrywają w całości płatnicy, także w części podlegającej finansowaniu przez ubezpieczonego.
Potrzeba doprecyzować
Doktor Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że dobrze się stało, że rząd zdecydował się wreszcie tę kwestię uregulować. Jego zdaniem zrobił to jednak nie dość precyzyjnie, przez co zaproponowane brzmienie przepisu rodzi dużo wątpliwości interpretacyjnych.
– Nielegalne zatrudnienie w myśl tego przepisu obejmuje m.in. brak potwierdzenia na piśmie zawartej z pracownikiem umowy. Z punktu widzenia ubezpieczeń społecznych nie ma to jednak żadnego znaczenia, bo to obowiązek z prawa pracy, a nie ubezpieczeń. Nawet gdyby się okazało, że nie dopełniono tej formalności, to i tak stosunek ubezpieczenia istnieje, skoro praca jest wykonywana. A jeżeli do tego nastąpiło zgłoszenie do ubezpieczeń, to z perspektywy ZUS wszystko jest w porządku – mówi dr Lasocki.
Inna kwestia, na którą ekspert zwraca uwagę, dotyczy sformułowania, które znalazło się w projektowanym artykule. Chodzi o fragment dotyczący „zaniżenia podstawy wymiaru składek pracowników”.
– Czy to oznacza, że ochrona będzie przysługiwała jedynie pracownikowi w rozumieniu ubezpieczeń społecznych? Natomiast np. zleceniobiorcy przyjmujący część wynagrodzenia pod stołem będą narażeni na roszczenia z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia tak jak teraz? – zastanawia się.
Ocenia, że nie takie było chyba założenie ustawodawcy. Wskazuje też na potencjalny cel, który mógł przyświecać projektodawcy. – Być może chciał on w ten sposób wyeliminować sytuacje, w których zleceniobiorca wprowadza zleceniodawcę w błąd, twierdząc, że w jego przypadku występuje zbieg tytułów do ubezpieczeń społecznych, a faktycznie tak nie jest. Przez co ten pierwszy (zleceniodawca) opłaca składki od nieprawidłowej podstawy – mówi dr Lasocki.
Przyznaje jednak, że przepis jest tak niefortunnie sformułowany, że trudno to jednoznacznie stwierdzić. – Żeby nie stał się on przedmiotem licznych sporów sądowych, należałoby doprecyzować, że chodzi nie o każdą pomyłkę płatnika, bo do takiej może dojść z wielu powodów – mówi dr Lasocki i sugeruje przeredagowanie całego artykułu.
– Można napisać, że jeżeli osoba zatrudniona nie została zgłoszona do ubezpieczeń społecznych albo zaniżono jej podstawę wymiaru składek wskutek nieujawnienia całości bądź części kwoty stanowiącej podstawę wymiaru składki, to należności do ZUS (także w części opłacanej przez ubezpieczonego) pokrywa podmiot zatrudniający – proponuje dr Tomasz Lasocki.
Pomoże czy niekoniecznie?
Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich zwraca uwagę, że przepis wpisuje się w pomysł zachęt dla osób, które będę informować o nadużyciach w zatrudnieniu. Uważa, że należałoby się jednak zastanowić nad dopuszczalnością stosowania roszczeń regresowych w przypadkach spornych, w których zachodzi uzasadniona wątpliwość co do istnienia obowiązku ubezpieczeniowego.
Omawianą propozycję pozytywnie oceniają związkowcy. – Popieramy pomysły mające ukrócić nielegalne zatrudnianie i płacenie częściowo pod stołem – mówi Sebastian Koćwin, wiceprzewodniczący OPZZ.
Podkreśla, że dziś pracownicy obawiają się ujawniania takiego procederu z uwagi na konieczność opłacenia podatku, składek i innego rodzaju sankcje.
– Myślę, że nowe przepisy w znaczącym stopniu ograniczą tego typu praktyki pracodawców – przekonuje związkowiec.
Wątpliwości, czy tak się faktycznie stanie, ma jednak Łukasz Kozłowski. Podkreśla, że dzisiaj – inaczej niż kilkanaście lat temu – nie ma w Polsce dużego bezrobocia, a inicjatywa zatrudnienia na czarno często wychodzi od samego pracownika, który chce ukryć swoje dochody. – Takie osoby nie będą sygnalizowały nieprawidłowości – podkreśla.
Dodaje, że w kwestii ubezpieczeń społecznych do rozwiązania są pilniejsze problemy, np. likwidacja zbiegów tytułów do ubezpieczeń społecznych.
Przepisy Polskiego Ładu nie podobają się firmom
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach