Arkadiusz Radwan prezes Instytutu Allerhanda, adwokat
Mam swój własny pogląd na temat konstytucyjnoprawnej oceny proponowanych przepisów – ale szanuję też poglądy odmienne. Dobrze, że wszystkie te poglądy mają szansę wybrzmieć w publicznej debacie, choć trudno oprzeć się wrażeniu, że proponenci zmian wszelkie niepasujące do ich koncepcji argumenty po prostu ignorują.
Mam swój własny pogląd na temat konstytucyjnoprawnej oceny proponowanych przepisów – ale szanuję też poglądy odmienne. Dobrze, że wszystkie te poglądy mają szansę wybrzmieć w publicznej debacie, choć trudno oprzeć się wrażeniu, że proponenci zmian wszelkie niepasujące do ich koncepcji argumenty po prostu ignorują.
Jednym z bohaterów mojej dziecięcej wyobraźni był Adam Cisowski – tytułowy „szatan z siódmej klasy” stworzony przez Kornela Makuszyńskiego. Spośród wielu popisów błyskotliwości Adasia szczególnie jeden zapadł mi w pamięć. Otóż pewnego razu przyszło mu rozwiązać zagadkę zjedzonych potajemnie lodów. Jak ją rozwikłał? Całkiem prosto: napełnił wodą blaszaną miednicę i postawił ją w ciemnym pokoju, a następnie poprosił, by dzieci zanurzyły w niej ręce. Gdy tylko wszyscy mali podejrzani wykonali polecenie, Adam obejrzał ich dłonie i stwierdził, że jedynie ręce Jasia pozostały suche. Jaś wiedział, że ma coś do ukrycia, i bał się poddać próbie wody. Dezercja pod osłoną ciemności zdradziła jego złe intencje. Dlaczego przypomniała mi się ta historia? Nietrudno odgadnąć. Zapewne wiele osób zastanawia się, czy – w wypadku przyjęcia przez Sejm tzw. ustawy o reformie OFE – prezydent zdecyduje się skierować ją do prewencyjnej kontroli konstytucyjnej, czy też raczej zachowa się jak mały Jaś z książki Makuszyńskiego i będzie się bał włożyć rękę do miski z wodą.
Niech nikogo nie zwiedzie lekka forma otwierających wersów mojego listu. Wyjaśniam z naciskiem, że dotyczy on kwestii zasadniczych – zasadniczych dla konstytucyjnych standardów państwa prawa, dla stabilności systemu zabezpieczenia emerytalnego milionów Polaków, dla jakości debaty publicznej, dla kultury konsultacji społecznych, dla szacunku władzy wobec społeczeństwa obywatelskiego oraz dla wiarygodności Polski na arenie międzynarodowej.
Na przestrzeni ostatnich miesięcy ze strony polityków, ekspertów (w tym konstytucjonalistów), instytucji publicznych, organizacji pozarządowych, partnerów społecznych, środowiska naukowego, mediów oraz komentatorów życia gospodarczo-politycznego zgłaszane były liczne wątpliwości dotyczące treści i trybu planowanej rewizji systemu emerytalnego w świetle zgodności z konstytucją. Istotne zastrzeżenia i wątpliwości wyrażone zostały między innymi w ekspertyzach i opiniach Rządowego Centrum Legislacji, Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa, a także Komisji Nadzoru Finansowego, Narodowego Banku Polskiego, Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, Towarzystwa Ekonomistów Polskich, NSZZ „Solidarność”, Komitetu Obywatelskiego ds. Bezpieczeństwa Emerytalnego, Forum Obywatelskiego Rozwoju czy też – reprezentowanego przeze mnie – Instytutu Allerhanda.
Mimo tych wątpliwości determinacja proponentów reformy nie słabnie, a szybkie tempo prac jawi się jako konsekwentna realizacja przyjętego z góry scenariusza zamkniętego na ekspercką krytykę i głuchego na publiczną debatę.
Stawia to pod znakiem zapytania wiarygodność treści i formy proponowanych zmian. Tymczasem namysł nad ewentualną rewizją tak newralgicznej i ustrojowo istotnej materii powinien być pogłębiony, proces decyzyjny – transparentny i wolny od pokus łatwych rozwiązań, a powaga – należyta i poparta wiarygodnym sygnałem, że toczona dyskusja rzeczywiście służy wypracowaniu optymalnych rozwiązań, a nie jedynie legitymizacji z góry podjętych decyzji politycznych. Nade wszystko jednak wszelkie wnioski i wypracowane na ich podstawie propozycje legislacyjne muszą być absolutnie wolne od wątpliwości konstytucyjnych. Jest to kwestia tak fundamentalna, że piszący te słowa czuje pewne zażenowanie, że w ogóle musi o niej przypominać.
Wyartykułowane dotąd wątpliwości merytoryczne i proceduralne ukazują realne ryzyko przyjęcia tak istotnej społecznie i ekonomicznie ustawy z naruszeniem zasad konstytucyjnych. Jest to ryzyko, którego w państwie prawa nie sposób zaakceptować. Dlatego też zwracam się do Pana Prezydenta Bronisława Komorowskiego o skierowanie ustawy wprowadzającej zmiany w systemie emerytalnym, w razie jej uchwalenia przez Sejm, do Trybunału Konstytucyjnego, celem dokonania kontroli prewencyjnej ich zgodności z ustawą zasadniczą w trybie art. 122 ust. 3 konstytucji. Utrzymujące się wątpliwości konstytucyjnoprawne skutkują stanem niepewności co do obowiązującego prawa, stanu finansów publicznych, przyszłego obrazu rynku kapitałowego oraz międzynarodowego wizerunku Polski. Co więcej, jeżeli zaskarżenie ustawy do TK miałoby nastąpić już po wejściu w życie zmian, wówczas – w przypadku późniejszego stwierdzenia ich niekonstytucyjności – pojawi się niezwykle trudny problem ewentualnej restytucji, nie wspominając już o prawnych, politycznych, ekonomicznych i wizerunkowych reperkusjach związanych z następczym zakwestionowaniem konstytucyjności wprowadzonej ustawy. Z kolei w przypadku, gdyby prewencyjna kontrola, o której zainicjowanie do Pana Prezydenta apeluję, wypadła dla spornych przepisów pomyślnie, wówczas istotnie umocniona zostałaby legitymacja Rady Ministrów oraz Sejmu do zmiany systemu emerytalnego.
Mam swój własny pogląd na temat konstytucyjnoprawnej oceny proponowanych przepisów – ale szanuję też poglądy odmienne. Dobrze, że wszystkie te poglądy mają szansę wybrzmieć w publicznej debacie, choć trudno oprzeć się wrażeniu, że proponenci zmian wszelkie niepasujące do ich koncepcji argumenty po prostu ignorują. Jest tylko jeden sposób, aby dokonać fachowego, pogłębionego i mniej emocjonalnego zważenia sformułowanych dotąd argumentów natury konstytucyjnej. Tym sposobem jest skierowanie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego przed podpisaniem przez prezydenta.
Apeluję do Pana Prezydenta, aby w duchu poszanowania standardów państwa prawa spełnił swoją powinność strażnika konstytucji i nie podpisywał ustawy, zanim nie zostaną ostatecznie wyjaśnione wszelkie wątpliwości konstytucyjnoprawne. W przeciwnym wypadku urząd prezydenta zredukuje się do roli rządowego notariusza. A jeśli wziąć pod uwagę nadzwyczajny pośpiech, z jakim forsowane są proponowane zmiany, byłby to typ notarialnego antybohatera, który przymyka oko na wątpliwe geszefty swoich zleceniodawców. Wszelka ewentualna korzyść wynikająca z lojalności politycznej – notabene coraz bardziej wątpliwa wobec zasięgu akcji obywatelskich, takich jak choćby NieZaglosuje.pl, nie powinna przeważyć nad lojalnością wobec konstytucji, do której zobligowany jest prezydent.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama