Świadczenia kapitałowe powinny wypłacać fundusze emerytalne – uważają ekonomiści. Dlaczego? Bo ich zdaniem są one w stanie zaproponować wyższą waloryzację świadczeń niż państwowy ZUS.
Projekt wypłaty emerytur z drugiego filaru zaprezentował w piątek Komitet Obywatelski do spraw Bezpieczeństwa Emerytalnego, w którego skład wchodzą ekonomiści z warszawskich uczelni. Zakłada on powstanie w ramach powszechnych towarzystw emerytalnych struktur, które odpowiadałyby za wyliczanie i wypłatę dożywotnich świadczeń. Oprócz istniejących OFE powstałyby dwa dodatkowe fundusze: jeden odpowiadałby za wypłatę dożywotnich emerytur kapitałowych, drugi – za wypłatę dożywotnich emerytur kapitałowych z gwarancją dziedziczenia. Miałby powstać jeszcze dodatkowy rachunek, na którym byłyby lokowane nadwyżki inwestycyjne. Umiejętne żonglowanie pieniędzmi pomiędzy tymi funduszami miałoby zapewnić nam wypłatę dożywotnich emerytur kapitałowych.
– Mamy mocne argumenty za tym, aby środki zgromadzone w OFE wypłacały emerytom same fundusze, a nie ZUS – przekonuje Wojciech Otto z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego. – Świadczenia byłyby naliczane na takich samych zasadach jak emerytura z ZUS. Jednak waloryzacja byłaby uzależniona od wyników inwestycyjnych funduszy. W dobrych latach fundusze odkładałyby nadwyżkę, aby w okresie gorszej koniunktury móc zawsze zaproponować swoim klientom wyższą waloryzację niż państwowy zakład – dodaje.
Komitet proponuje też, aby w ramach świadczeń wypłacanych z OFE znalazła się emerytura z gwarancją dziedziczenia. Gdyby emeryt zmarł przed upływem dziesięciu lat pobierania świadczenia, ta część, która jeszcze pozostała do wypłaty w okresie gwarantowanych 10 lat, trafiłaby do spadkobierców. O tym, czy emerytura kapitałowa byłaby dożywotnia bez możliwości dziedziczenia lub z taką możliwością, decydowałby sam uposażony w momencie przechodzenia na emeryturę.
Wojciech Otto zaznacza, że proponowany przez nich system wypłat dopuszczałby migrację emerytów pomiędzy poszczególnymi towarzystwami. – To zmusiłoby je do dbania o klientów i o jak najwyższe stopy zwrotu z inwestycji – wyjaśnia.
Rząd oficjalnej propozycji jeszcze nie ogłosił, pojawiła się tylko koncepcja ministra finansów, aby środki z OFE były przekazywane do ZUS na 10–15 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego członka OFE. Wówczas całość świadczeń dostawalibyśmy z ZUS. W państwowym zakładzie waloryzacja świadczeń jest obecnie równa inflacji powiększonej o jedną piątą wskaźnika wzrostu płac.
– Takie rozwiązanie oznacza powrót do systemu jednofilarowego – przekonuje Marian Wiśniewski z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW, szef KOBE. – W efekcie podstawowe założenia reformy emerytalnej zostałyby odwrócone, a OFE zmarginalizowane. Kolejnym krokiem byłaby całkowita likwidacja funduszy – dodaje.
W ocenie twórców projektu nie należy do tego dopuścić, tym bardziej że zmiany demograficzne, które obserwujemy, są bardziej niekorzystne, niż to wynikało z przewidywań z połowy lat 90. – Spadek wpływów ze składek kierowanych do systemu jest znacznie większy, niż sądzono – twierdzi Otto. – Ludzie żyją dłużej, dzieci rodzi się mniej, rośnie bezrobocie, a do tego doszła jeszcze fala migracyjna, jaką obserwowaliśmy po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej – dodaje.
Komitet zaprezentował swoje rozwiązania stronie rządowej, jednak nie chciał przekazać oceny propozycji ze strony władz. – To były poufne rozmowy – ucina Wojciech Otto.
Przedstawiciele KOBE nie podają kosztów proponowanego rozwiązania, twierdząc, że w przypadku ZUS koszty również nie są znane.
Rząd przeprowadził już zapowiadany przegląd systemu emerytalnego. Wyniki zobowiązał się przedstawić do końca maja. Wkrótce też mamy poznać rozwiązania dotyczące wypłat przyszłych emerytur kapitałowych. Pierwsze regularne świadczenia z drugiego filaru (czyli z OFE) ruszą z początkiem przyszłego roku.