Przeciętny wiek pracującego emeryta to ponad 66 lat ‒ wynika z danych ZUS.
DGP
ZUS przeanalizował dane dotyczące osób pobierających emeryturę i jednocześnie pracujących lub prowadzących działalność gospodarczą. Najciekawsze wyniki dotyczą średniego wieku tej pierwszej grupy. Dla kobiet wynosi on 65 lat i trzy miesiące, czyli jest ponad pięć lat wyższy od ustawowego wieku emerytalnego. W przypadku mężczyzn to 67 lat i trzy miesiące, czyli o dwa lata więcej niż ustalony obecnie w prawie.
‒ Obawy, że ludzie nie są w stanie pracować w takim wieku, są przynajmniej w niektórych przypadkach bezpodstawne – komentuje te dane ekonomista Janusz Jankowiak.
Większość aktywnych seniorów (dokładnie 56 proc.) to emerytki. ‒ Jak widać, kobiety pracują sporo dłużej niż mężczyźni, co jest zrozumiałe, bo po przekroczeniu 60 lat są w lepszej formie niż mężczyźni, dla których ustawowa granica wynosi 65 lat – zauważa Łukasz Kozłowski, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Przeciętny wiek pracującej kobiety jest wyższy niż ten, który zakładano w planowanej ścieżce zmiany przez poprzedni rząd. W 2019 r. dla kobiet wynosiłby 61 lat i dziewięć miesięcy. Z kolei dla mężczyzn jest wyższy od docelowego dla obu płci (miał wynosić 67 lat).
Dla pełnego obrazu trzeba wziąć poprawkę na całość populacji emerytów. ‒ Do dodatkowej pracy zgłaszają się ludzie, którzy odczuwają potrzebę wzmocnienia finansowego. Muszą oni jednak być w niezłej kondycji fizycznej – podkreśla Janusz Jankowiak.
Jak wyliczył ZUS, na koniec grudnia pracowało 742 tys. emerytów, czyli 13 proc. z 5,5 mln osób, którym takie świadczenia wypłaca ZUS. Od 2015 r. ich liczba wzrosła o niemal 30 proc. To efekt dwóch procesów. Z jednej strony gwałtownie polepszyła się sytuacja na rynku pracy – brakuje pracowników i emeryci są chętnie zatrzymywani. Z drugiej strony w końcówce 2017 r. obniżony został wiek emerytalny, co w połączeniu z pierwszą tendencją spowodowało, że sporo osób jednocześnie uzyskało uprawnienia emerytalne i było w dobrej formie.
‒ O pracę jest łatwiej. Minęły czasy, gdy zatrudniano głównie osoby młode. Istotne jest to, że można łączyć emeryturę z aktywnością zawodową bez żadnych konsekwencji. Jeśli ktoś może pobierać całe świadczenie i dostawać do tego pensję, to dlaczego miałby tego nie robić ‒ podkreśla motywacje pracujących Aleksandra Wiktorow, rzecznik finansowy, była prezes ZUS.
Jak wynika z informacji ZUS, w całej populacji 742 tys. pracujących emerytów największą grupę stanowią osoby z umową o pracę (39,2 proc. ogółu). Prowadzący pozarolniczą działalność to 29,2 proc., a osoby na umowie-zleceniu – 25,8 proc. Do tego warto jeszcze doliczyć seniorów, którzy mimo przekroczenia wieku emerytalnego nie sięgnęli po świadczenie.
‒ Łączenie aktywności zawodowej z emeryturą jest pożądane, ale długoterminowo może sprawiać kłopoty. Na początku mamy dochody z dwóch źródeł. Potem zostanie samo świadczenie. Lepszą strategią jest decyzja o odłożeniu przejścia na emeryturę. Obecnie warunki do tego są bardzo sprzyjające – uważa ekonomista Łukasz Kozłowski.
Najnowszych danych nie ma, ale jak wynika z poprzednich szacunków ZUS ‒ ok. 20 proc. uprawnionych do przejścia w danym roku na emeryturę wstrzymuje się z taką decyzją. Taki wybór oznacza docelowo dużo wyższe świadczenie w przyszłości.
Jeśli ubezpieczony zdecyduje się na wzięcie emerytury, cała zgromadzona przez niego wcześniej składka jest przeliczana na świadczenie. I nawet jeśli będzie potem pracował, to będzie ono podwyższane jedynie o składkę odprowadzaną na bieżąco. Natomiast jeśli wstrzyma się z przejściem na emeryturę, składka na jego koncie w ZUS dalej będzie waloryzowana (obecnie o 8 proc. rocznie). Do tego dochodzi bieżąca składka odprowadzana od pensji. Dzięki temu każdy rok odroczenia świadczenia podwyższa je o ok. 8‒9 proc.
Obecne przepisy przewidują, że aby wziąć świadczenie, należy chociaż na jeden dzień zwolnić się z pracy. Takie rozwiązanie było wymierzone w administrację i miało wymuszać rotacje kadr. Chodziło o to, by urzędnicy pragnący pobrać emeryturę nie pracowali dalej. Jednak, jak podkreśla Aleksandra Wiktorow, obecnie to administracja ma problem z kadrami i warto rozważyć zniesienie tego przepisu.
Na koniec grudnia pracowało 742 tys. spośród 5,5 mln emerytów