Emerytowani funkcjonariusze, którym na podstawie ustawy dezubekizacyjnej obniżono świadczenia, będą musieli poczekać na rozpatrzenie swoich spraw przed sądem. Wszystkie zostały bezterminowo zawieszone.
Emerytowani funkcjonariusze, którym na podstawie ustawy dezubekizacyjnej obniżono świadczenia, będą musieli poczekać na rozpatrzenie swoich spraw przed sądem. Wszystkie zostały bezterminowo zawieszone.
Stało się tak dlatego, że 24 stycznia br. sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie, prowadząc sprawę o sygn. akt XIII 1 U 326/18, zdecydował się zwrócić z pytaniem prawnym do Trybunału Konstytucyjnego. Dotyczyło ono tego, czy obniżenie świadczenia przez Zakład Emerytalno-Rentowy MSWiA w oparciu o ustawę z 16 grudnia 2016 r. o zmianie ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji... (Dz.U. z 2016 r., poz. 2270) jest zgodne z ustawą zasadniczą.
– Treść pytania nie jest jeszcze znana, więc obecnie trudno się do niego odnieść. Musimy poczekać do czasu jego upublicznienia przez sam trybunał – wyjaśnia dr Marta Derlatka, adwokat specjalizująca się w sprawach służb mundurowych.
Wiadomo za to, że w obecnej chwili czas oczekiwania na rozpatrzenie sprawy przez TK waha się od 1,5 roku do 5 lat. Jedynym więc sposobem na szybkie przywrócenie wcześniej wypłacanego świadczenia może być „ułaskawienie” przez ministra MSWiA. Do tej pory wydał on 166 decyzji – wśród nich nie ma jednak ani jednej pozytywnej.
Sprawy w zawieszeniu
Ponieważ sprawa trafiła do TK, sąd skorzystał z możliwości zawieszania postępowania z urzędu. Wynika to z art. 177 par. 1 pkt 31 k.p.c. Tym samym rozstrzygnięcie innych przypadków obniżeń emerytur będzie musiało poczekać. „Bez uprzedniego rozstrzygnięcia kwestii prejudycjalnej niemożliwe jest rozstrzygnięcie sprawy w toczącym się postępowaniu” – taka formuła jest wpisana we wszystkich postanowieniach o zawieszeniu postępowania.
– Faktycznie sąd odwołuje rozprawy, które moi klienci mieli zaplanowane na połowę marca – potwierdza Aleksandra Karnicka, radca prawny prowadząca kancelarię specjalizującą się w kwestiach mundurowych.
/>
Podobnie jest w przypadku spraw prowadzonych przez inne kancelarie prawne.
– Z każdym dniem przybywa postanowień o zawieszeniu postępowania – potwierdza Damian Sucholewski, adwokat z Warszawy prowadzący sprawy przeciwko zakładowi emerytalnemu.
A Zdzisław Czarnecki, prezydent Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych RP, zauważa, że skierowanie pytania prawnego do trybunału postawiło osoby, które złożyły odwołania od decyzji dyrektora ZER obniżającej wysokość wypłacanego świadczenia, w wyjątkowo trudnej sytuacji. – W ten sposób sprawy odwoławcze potrwają dużo dłużej, niż pierwotnie zakładaliśmy – przyznaje.
– Wiele osób nie dożyje rozprawy – stawia kropkę nad i Damian Sucholewski. – Tylko w ciągu ostatnich dwóch miesięcy zmarły cztery osoby, których sprawy prowadziłem – dodaje.
Marzenie o Strasburgu
Federacja Stowarzyszeń Służb Mundurowych RP szuka więc sposobu, żeby unijne sądy jak najszybciej zajęły się sprawą obniżenia świadczeń. Ale to nie jest proste. – Bez przejścia całej drogi sądowej osoby te nie mogą skierować sprawy do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu – wyjaśnia Aleksandra Karnicka.
Damian Sucholewski przyznaje, że to wymaga czasu. Ale nie odbiera poszkodowanym szans na pozytywne rozstrzygnięcie w Strasburgu. – A to dlatego, że po raz drugi są karani za to samo. Pierwsza ustawa dezubekizacyjna z 2009 r. już raz obniżyła wysokość ich świadczeń. Teraz ustawodawca poszedł jeszcze dalej. Doprowadził do zmniejszenia wskaźnika przeliczeniowego emerytury z 0,7 do zera oraz określił maksymalną kwotę, której świadczenie nie może przekraczać – twierdzi.
Mętna definicja
– Równie trudna jest sytuacja osób, które ubiegają się o ułaskawienie u ministra spraw wewnętrznych. Wszystkie wydane do tej pory decyzje były negatywne – ujawnia DGP Zdzisław Czarnecki.
Chodzi o możliwość przywrócenia przez szefa resortu świadczenia w wyższej wysokości. Podstawą takiej zmiany jest art. 1 ustawy dezubekizacyjnej, który wprowadził art. 8a ustawy o Policji. Przepis ten wskazuje, że szef resortu spraw wewnętrznych może wyłączyć z grona osób mających obniżone świadczenie tych funkcjonariuszy SB, którzy rzetelnie wykonywali swoje zadania i obowiązki już w niepodległej Polsce oraz pełnili w tej formacji krótkotrwałą służbę przed 31 lipca 1990 r.
Problem w tym, że sam resort ma problem z definicją, czym jest owa krótkotrwała służba. W piśmie do Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych (pismo nr DBI-WODOUIP-0667-1-7/2018) przyznaje, że takie stwierdzenie „jest przesłanką nieostrą”. Co więcej, podkreśla, że „intencją ustawodawcy było zagwarantowanie uprawnionemu organowi możliwości indywidualnego podejścia do każdej sprawy poprzez wprowadzenie uznania administracyjnego”.
Ale to nie koniec wywodu. Okazuje się, że minister będzie oceniać ową krótkotrwałość „w aspekcie proporcjonalnym, tj. w porównaniu do stosunku służby na rzecz totalitarnego państwa do całości okresu służby byłego funkcjonariusza. Oznacza to, że obok oceny, czy dany okres może być uznany jako krótkotrwały w ujęciu ogólnym, powinien zostać oceniany abstrakcyjnie, jako stosunek tego okresu do całego okresu służby”.
– Ciekawe, czy takie też będą wywody resortu, kiedy będą rozpatrywane prośby o ułaskawienie bohaterów walczących poza granicami kraju – zastanawia się Zdzisław Czarnecki.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama