Dopłaty z państwowej kasy to najważniejsze zachęty do oszczędzania w pracowniczych planach kapitałowych przewidziane w projekcie zmian emerytalnych. Ale będą też podatkowe motywatory.
Ile pieniędzy jest dzisiaj w III filarze / Dziennik Gazeta Prawna
Najważniejsza przewidziana w projekcie szykowanym przez rząd zachęta do oszczędzania w pracowniczych planach kapitałowych (PPK) to dopłaty roczne w wysokości 6 proc. minimalnego wynagrodzenia (dziś to ok. 120 zł). Mógłby je otrzymać każdy, kto w danym roku kalendarzowym zgromadziłby na swoim koncie składkę odpowiadającą połowie składki na PPK od minimalnego wynagrodzenia odprowadzanej przez cały rok. Brzmi skomplikowanie, ale w praktyce w ciągu roku składka na PPK od minimalnego wynagrodzenia wyniosłaby dziś ok. 840 zł. Czyli dopłatę otrzymałby każdy, kto zgromadziłby na rachunku ok. 420 zł.
Zwłaszcza dla tych, którzy wpłacają niskie sumy, byłaby proporcjonalnie wysoką dopłatą. Kapitał kogoś, kto odkłada połowę składki od minimalnego wynagrodzenia, z dopłatą wyniósłby po 30 latach – w zależności od stopy zwrotu na poziomie 5–7 proc. rocznie – od prawie 40 do ok. 50 tys. zł. Tylko z PPK. Przy składce od minimalnego wynagrodzenia byłby mniej więcej dwa razy wyższy.
Oprócz wypłat rocznych każdy, kto zacznie oszczędzać w PPK, ma otrzymać opłatę, czy raczej składkę powitalną, w wysokości 250 zł. Ale jak przewiduje projekt ustawy, by ją otrzymać, trzeba odprowadzić własną składkę na PPK przez co najmniej trzy miesiące. Do tego otrzymają ją wszyscy, którzy przystąpią do tej formy oszczędzania do końca 2019 r.
Pieniądze na obie dopłaty mają dopłynąć do instytucji prowadzących konta pracownicze z ZUS i mają być refundowane z budżetu. Koszty tej operacji będą zależały od liczby osób, które skuszą się na PPK.
Potencjalny rynek jest bardzo duży. Według danych GUS liczba pracowników najemnych w Polsce przekracza 12 mln. Chodzi o osoby pracujące w różnych formach zatrudnienia. Gdyby każdy z nich zapisał się do PPK, to – jak wynika z naszych wyliczeń – koszt opłaty powitalnej wyniósłby 3 mld zł. Ponad połowę mniejszy byłby koszt opłat rocznych. Te sumy są duże, ale do udźwignięcia przez budżet. W praktyce będą niższe, gdyż zapewne z tej formy nie skorzysta aż tyle osób. Obecnie w pracowniczych programach emerytalnych uczestniczy niespełna 400 tys. osób.
To jednak niejedyne wsparcie z budżetu, jeśli za takie uznać zachęty podatkowe związane z oszczędzaniem w PPK. Uczestnik nie zapłaci podatku od wypłat, jakich zechce dokonać z konta PPK. Poza emeryturą możliwości skorzystania z tych pieniędzy nie będzie jednak zbyt wiele: na sfinansowanie wkładu własnego przy kredycie mieszkaniowym (całą kwotę będzie trzeba zwrócić najpóźniej po 15 latach) i jako wsparcie w razie ciężkiego zachorowania. Nie tylko wypłata samej bazowej kwoty będzie nieopodatkowana, ale również dochodów, które uzyskał uczestnik w trakcie gromadzenia środków.
W dwóch przypadkach fiskus jednak będzie mógł upomnieć się o swoje. Jeśli ktoś nie zwróci w terminie pieniędzy wypłaconych na wkład własny, to od uzyskanego dochodu z nich zapłaci podatek Belki (czyli 19-proc. PIT od zysków kapitałowych). Jeśli uczestnik z powodu choroby (katalog schorzeń zawarto w projekcie) zechce wypłacić środki jednorazowo lub w ratach otrzymywanych krócej niż przez 10 lat, trzeba będzie uiścić 19-proc. podatek.
Co do zasady, wolna od podatku będzie wypłata z PPK na rzecz spadkobierców uczestnika. Nieopodatkowany ma być też transfer środków pomiędzy rachunkami PPK.
Zapisy w projekcie ustawy o PPK nie są niczym nowym. Podobne zasady już dziś obowiązują w III filarze w przypadku indywidualnych kont emerytalnych (IKE) oraz indywidualnych kont zabezpieczenia emerytalnego (IKZE).
Autorzy projektu nie zapomnieli też o pracodawcy. Będzie on mógł wrzucić w koszty wszystkie wydatki, jakie poniesie na wypełnienie swoich obowiązków związanych z pracowniczymi programami kapitałowymi. To pracodawca musi zawrzeć umowę na prowadzenie PPK z instytucją finansową. Do kosztów będzie on mógł również wpisywać swoją część składki wpłacanej do planu.
Zgodnie z projektem ustawy zatrudniający będzie obowiązkowo odprowadzał 1,5 proc. wynagrodzenia zatrudnionego. Ale będzie mógł też wpłacać składkę dodatkową – do 2,5 proc. wynagrodzenia.
Projekt przewiduje tu jednak kilka wyjątków. Kosztem uzyskania przychodu nie będzie m.in. składka wpłacana od nagród i premii wypłaconych w gotówce lub papierach wartościowych.