Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniła działania administracji publicznej na rzecz ograniczenia powstawania odpadów oraz ich recyklingu - podała we wtorek NIK. Oceniła, że racjonalna gospodarka odpadami była ograniczana - wskazała, że jedna z gmin część swoich odpadów wysyłała do Niemiec.

W komunikacie Izba zaznaczyła, że "Minister Klimatu i Środowiska nie zapewnił skutecznego przygotowania pełnej transpozycji do polskiego porządku prawnego przepisów dotyczących systemu rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP)". Dodała, że było to powodem wszczęcia przez Komisję Europejską postępowania przeciwko Polsce. Ponadto - w ocenie NIK - resort nie przygotował "skutecznego i rzetelnego systemu monitorowania rynku odpadów".

"W konsekwencji w skali całego kraju - według danych GUS - do odzysku przekazano zaledwie 47,6 proc. odpadów, w tym do recyklingu tylko 15,9 proc." - przekazała. Podkreśliła, że jest to zagrożenie nieosiągnięcia przez Polskę do 2025 r. celów narzuconych przez UE.

Nie osiągniemy unijnych celów

Izba wniosła do MKiŚ o pełne włączenie przepisów ROP do polskiego prawa, zapewnienie wywiązania się z unijnych przepisów i wprowadzenie do bazy danych odpadowych (BDO) funkcjonalności umożliwiającej rzetelne monitorowanie rynku odpadów. Władze samorządów, np. wójtów, NIK prosi o zapewnienie przestrzegania zasad postępowania z odpadami oraz weryfikację możliwości technicznych i organizacyjnych do osiągniecia unijnych celów.

Izba zauważyła, że wdrożenie ROP powinno przyczynić się do ograniczenia powstawania odpadów i zapewnienia ich przetworzenia, gdyż nakłada na producentów m.in. odpowiedzialność finansową za gospodarowanie produktem w całym cyklu jego życia. Przypomniała, że dyrektywa odpadowa UE zobowiązała państwa członkowskie do zwiększenia proporcji odpadów przygotowanych do ponownego użycia i poddanych recyklingowi w stosunku do całości odpadów. W 2025. roku ma to być 55 proc. i systematycznie się zwiększać. Państwa wspólnoty mają też ograniczać masę składowanych odpadów do 2035 r. do 10 proc.

Ministerstwo i samorządy pod lupą NIK

NIK w 2023 roku rozpoczęła kontrolę, która miała na celu ustalenie przyczyn zagrożenia nieosiągnięcia przez Polskę tej dyrektywy. Skontrolowano MKiŚ, urzędy marszałkowskie, gminy, związki gminne, NFOŚiGW oraz WFOŚiGW.

Według Izby organy te "w ograniczonym zakresie zapewniły warunki prawne dla realizacji zadań" związanych z gospodarką odpadami. Jako przykład wskazała, że w maju ub.r. rozpoczęto pracę nad projektem, który przenosił kompetencje MKiŚ w zakresie BDO do Instytutu Ochrony Środowiska, lecz do zakończenia kontroli "projekt ten nie uzyskał wpisu do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów".

W ocenie NIK również inne prace "były przewlekłe". Jak poinformowała, wnioski o wprowadzenie do wykazu prac RM projektów ustawy zostały złożone po terminie. W trzech przypadkach prace rozpoczęto po 115, 204 i 411 dniach od czasu, kiedy powinny znaleźć się w polskim systemie prawnym. Izba zwróciła uwagę, że resort wstrzymał także prace nad włączeniem ROP, co w konsekwencji spowodowało wszczęcie postępowania przeciwko Polsce przez KE. MKiŚ zapewnił KE o wznowieniu prac, lecz "do dnia zakończenia kontroli NIK, tj. do 26 września 2024 r., prace nadal były w fazie koncepcyjnej".

Bez planu i z opóźnieniami

W przypadku samorządów Izba stwierdziła, że problemem była m.in. sprawozdawczość gospodarki odpadami. Np. w jednej gminie nie sporządzono sprawozdania z realizacji planu gospodarki odpadami, a w dwóch innych nie uwzględniono danych za 2019 r. NIK dodała, że w 4 gminach wystąpiły opóźnienia związane z opracowaniem regulaminu utrzymania czystości i porządku. Wynosiły one od 46 do 143 dni. Ponadto, w czterech projektach ograniczano możliwość przekazywania niektórych odpadów mimo, że gminy miały obowiązek je przyjmować. Były to np. odpady rozbiórkowo-budowlane.

W niektórych gminach działania Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK) miały być niezgodne z wymogiem ustawy. Chodzi o tworzenie punktów w sposób "umożliwiający łatwy dostęp do nich wszystkim mieszkańcom. "Urząd gminy zlokalizował jednak PSZOK 20 km od miasta, co uniemożliwiało łatwy dostęp" - spuentowała NIK. Uzasadnieniem decyzji było "obniżenie kosztów zagospodarowania odpadów komunalnych".

Śmieci jeżdżą po Polsce

Izba wskazała też, że "istotnym czynnikiem ograniczającym racjonalną gospodarkę odpadami był brak instalacji przetwarzania odpadów komunalnych w gminach". Wyjaśniła, że odpady z poszczególnych gmin przekazywano na zewnątrz, czasami nawet poza obszar województwa i na miejsca odległe "nawet o ponad 600 km lub poza granicami kraju". Jedna gmina zdecydowała o przekazywaniu odpadów z papieru i tektury do podmiotu w Niemczech, czyli oddalonego o ok. 285 km od gminy.

Ponadto cele dot. recyklingu odpadów zostały niespełnione w niemal połowie skontrolowanych gmin. W 15 gminach w 2019 roku było to 34,9 proc., w 2020 r. - 42,9 proc., a 2022 r. - 42,3 proc. Stały wzrost udziału selektywnie zbieranych odpadów odnotowano w trzech gminach, a spadek w dwóch.

Po co nam BDO?

W 7 z 16 gmin NIK stwierdziła nieprawidłowości w sposobie selektywnej zbiórki. Wyjaśniła, że odpady były gromadzone w pojemnikach, które nie spełniały wymogów prawnych, np. miały niewłaściwe oznakowania. Były też przepełnione i niezabezpieczone przed czynnikami atmosferycznymi.

NIK uważa też, że BDO "nie służy (...) swojemu podstawowemu celowi". "Z powodu braku funkcjonalności BDO utrudnione było ustalenie przyczyn rozbieżności między danymi BDO, a danymi przekazanymi do GUS za 2020 r. Dlatego też BDO nie stanowiła źródła wiarygodnych danych" - wyjaśniła Izba. (PAP)