Rząd obiecał wyłączenie jednej piątej najbardziej cennych lasów z wycinek. Propozycja Lasów Państwowych to 17 proc, co zdaniem dyrektora gospodarstwa leśnego Witolda Kossa oznacza ubytek ok 500 mln zł i jest dla Lasów Państwowych rozwiązaniem, które określił jako "stabilne".
W umowie koalicyjnej rząd zawarł obietnice wyłączenia 20 proc. lasów cennych przyrodniczo z wycinek. Pierwszym krokiem nowego rządu w tej sprawie było objęcie moratorium na wycinkę drzew w dziesięciu wybranych lokalizacjach, co jedynie symbolicznie przybliżało rząd do tego celu, a i tak skończyło się awanturą. Problemem okazały się zwłaszcza te lokalizacje, gdzie wycinka drzew stanowi ważny element lokalnej gospodarki. Przeciwko zmniejszaniu dostępności drewna na rynku protestowała też branża. Języczkiem u wagi było w zeszłym roku było również powołanie nowych parków narodowych, które dziś stanowią ledwie 1 proc powierzchni kraju. Najbliżej tego wydaje się być Park Doliny Dolnej Odry, jednak pomimo zdecydowanych deklaracji ze strony ministerstwa środowiska, park nie został jeszcze utworzony. Do tego wszystkiego doszły też inne decyzje rządu, jak na przykład prace nad definicją drewna energetycznego czy utworzeniem tzw. lasów społecznych. Przede wszystkim jednak wyłączenie jednej piątej lasów z wycinek stawia też w trudnej sytuacji przede wszystkim same Lasy Państwowe, które są zobowiązane do prowadzenia gospodarki leśnej.
Lasy Państwowe liczą koszt ograniczenia wycinek
Jak wyliczył Witold Koss, dyrektor generalny Lasów Państwowych w rozmowie z PAP, objęcie ochroną 17 proc. lasów może kosztować nawet 500 mln zł rocznie i ok. 2 mln kubików mniej pozyskanego drewna. Dyrektor uważa, że to kwota bezpieczna dla stabilności finansowania Lasów Państwowych, jednak, jak pisaliśmy wcześniej w DGP jednocześnie gospodarstwo leśne stara się znaleźć nowe źródła finansowania, na przykład w postaci certyfikatów pochłaniania dwutlenku węgla, co miał zapewnić projekt lasów węglowych. Tutaj wątpliwości nabrała jednak zarówno NIK jak i samo ministerstwo.
17 proc. to liczba którą zaproponowały same Lasy Państwowe podczas Ogólnopolskiej Narady o Lasach w listopadzie zeszłego roku. Plan zakładał podział tych obszarów na dwie kategorie. „W grupie I wskazano ponad 564 tys. ha (7,9 proc.) lasów, które byłyby objęte całkowitą ochroną; byłby one również wyłączone całkowicie z pozyskania drewna. W grupie II miałoby się znaleźć ponad 647 tys. ha (9,1 proc.), które również byłyby objęte ochroną, choć miałaby być tam prowadzona zmodyfikowana gospodarka leśna”- precyzuje PAP.
Witold Koss: Pozyskanie drewna się zmiania
Do tego miały dojść jeszcze nadleśnictwa puszczańskie, lasy wyznaczone w moratorium leśnym resortu klimatu i środowiska, lasy wokół dużych aglomeracji, lasy na stromych stokach, starolasy oraz takie, które zostały zaproponowane do ochrony rezerwatowej ( to druga po parku narodowym najpełniejsza forma ochrony przyrody w Polsce).
Wyliczenia skutków finansowych takiej operacji dotyczą według informacji dyrektora Lasów Państwowych Witolda Kosa właśnie II grupy obszarów, gdzie dopuszczona byłoby jednak częściowa wycinka. Natomiast koszt objęcia ochroną całkowitą terenów z I grupy ( czyli mówiąc inaczej: wycofania z rynku pozyskiwanego drewna) to zdaniem dyrektora Lasów Państwowych ok 900 mln zł. Dziś te tereny są już jednak częściowo wyłączone z pozyskania. - Dlatego też te 0,5 mld zł dotyczy całego obszaru 17 proc. lasów objętych większą ochroną – stwierdził Koss.
- Pozyskanie drewna w Lasach Państwowych jest rokrocznie inne – raz jest większe, raz mniejsze. W 2022 roku wynosiło ponad 44 mln m sześc., w 2024 roku powinno być to ponad 40 mln m sześc., natomiast w przyszłym roku wielkość ta wyniesie ok. 38 mln m sześc.- uspokajał Koss.
Problemem dla Lasów Państwowych jest zmiana klimatu
- Ze względu na ocieplający się klimat np. świerk wycofuje się ze swoich miejsc, dążąc na północny-wschód, co jest potwierdzone naukowo. Sytuacji nie pomaga też obniżanie się poziomu wód gruntowych, które powoduje osłabienie stanu sanitarnego lasów i pośrednio inicjuje masowe gradacje szkodników, które to z kolei doprowadzają do zamierania lasów na bardzo dużych obszarach. W tej sytuacji bardzo mocno cierpi sosna. Czy się to komuś podoba czy nie, Lasy Państwowe zgodnie z ustawą pełnią też funkcje gospodarcze i nie możemy sobie pozwolić na obojętność w tej sprawie. Musimy prowadzić odpowiedzialną gospodarkę leśną, i tam gdzie to możliwe przebudowywać drzewostany, nie zapominając o gospodarczej funkcji lasu"– podsumował Koss.
Powierzchnia lasów w Polsce to ponad 9,2 mln ha, z czego ponad 7,3 mln ha zarządzane jest przez Lasy Państwowe.