Parlament Europejski finalizuje przepisy określające wymóg budowy od 2030 r. wyłącznie budynków niezanieczyszczających środowiska.

Zielona transformacja, będąca flagową strategią Komisji Europejskiej pod wodzą Ursuli von der Leyen, rodzi coraz więcej pytań o jej koszty zarówno dla biznesu, jak i obywateli. Choć pakiet „Fit for 55” został kierunkowo uzgodniony, to poszczególne dyrektywy i rozporządzenia wchodzące w jego skład są obecnie procedowane na różnych szczeblach – w gronie państw członkowskich oraz w Parlamencie Europejskim.

W ostatnich dniach doszło do uzgodnienia nowych restrykcji ograniczających emisję w sektorze budowlanym. Ostateczne ich przyjęcie spodziewane jest w marcu.

Klasy energetyczne

Dyrektywa w sprawie charakterystyki energetycznej budynków zakłada redukcję emisji w budownictwie o co najmniej 60 proc. do 2030 r. w porównaniu z 2015 r. oraz osiągnięcie pełnej neutralności klimatycznej zgodnie z nadrzędnym celem UE do 2050 r. Co to oznacza w praktyce? Bruksela chce, żeby wszystkie nowe budynki, które będą powstawać od 2030 r., były bezemisyjne. Wyjątek dotyczyłby budynków będących własnością instytucji publicznych – te będą musiały być budowane jako bezemisyjne już od początku 2028 r.

Istniejące budynki będą przekształcane na zeroemisyjne przez kolejne 20 lat – do 2050 r. Jako budynek bezemisyjny lub zeroemisyjny dyrektywa określa budynek wymagający zerowej lub bardzo niskiej ilości energii, wytwarzający zerową emisję dwutlenku węgla z paliw kopalnych oraz zerową lub bardzo niską emisję gazów cieplarnianych z eksploatacji. Do 2040 r. z budynków mają zostać wycofane kotły na paliwa kopalne, choć dokładną definicję kotłów ma dopiero przedstawić Bruksela. Od 2025 r. jednak kotły nie będą mogły być już dotowane przez kraje członkowskie.

Unia chce doprowadzić do renowacji 16 proc. budynków o najgorszej charakterystyce energetycznej do 2030 r. i 26 proc. do 2033 r. Każdy z budynków będzie miał nadawaną klasę energetyczną podobnie jak w przypadku sprzętów RTV i AGD. Polska była ostatnim krajem UE, które takiej klasyfikacji nie przyjął – ma ona obowiązywać dopiero od tego roku. Najbardziej energochłonne z nieruchomości będą w pierwszej kolejności musiały zostać poddane renowacji. Państwa członkowskie będą jednak mogły określić priorytety w kolejności renowacji budynków mieszkalnych oraz sposoby przeprowadzenia modernizacji w ramach przekazywanych Komisji krajowych planów. Odstępstwa od unijnych celów będą mogły dotyczyć wyłącznie budynków historycznych, technicznych lub mieszkań socjalnych. Niezależnie od tego, jaki plan przygotuje Polska, przymusowe remonty będą czekały kilka milionów obywateli. Według różnych szacunków oznacza to konieczną modernizacją nawet 800 tys. domów jednorodzinnych.

Ostatnie kroki

Jak będzie finansowana modernizacja budynków? Według założeń Brukseli jednym z narzędzi do tego ma być Fundusz Odbudowy, zwłaszcza w części dotyczącej uniezależnienia się od rosyjskich węglowodorów, czyli REPowerEU. Polska już otrzymała pierwszą płatność w wysokości 5 mld euro, a łącznie może uzyskać do 60 mld euro. Cele związane z remontami budynków mieszkalnych, termomodernizacją i dostosowaniem do wymogów bezemisyjności znalazły się zresztą w polskim (oraz praktycznie wszystkich innych) Krajowym Planie Odbudowy. Pomóc w realizacji dyrektywy w sprawie charakterystyki energetycznej budynków mają także Społeczny Fundusz Klimatyczny oraz Fundusz Spójności, w którym mamy zagwarantowane 76 mld euro, choć wciąż środki te pozostają zamrożone na skutek niespełniania niektórych wymogów.

W zamyśle KE kolejne pieniądze mają pochodzić zarówno z systemu sprzedaży uprawnień do emisji ETS oraz ETS2, który rozszerza system z dotychczasowych obszarów – przemysłu i energetyki także na transport i budownictwo. ETS2 będzie jednak obowiązywał najszybciej w 2027 r. i według różnych szacunków będzie oznaczał dla przeciętnego polskiego gospodarstwa domowego wzrost opłat o 1200–1600 zł rocznie. Polski Instytut Ekonomiczny szacuje, że wprowadzenie ETS2 będzie oznaczało zadłużenie gospodarstw domowych w państwach członkowskich na poziomie 1,11 bln euro w latach 2025–2040.

Na razie dyrektywa czeka na ostateczne uzgodnienia w PE oraz w gronie państw członkowskich. W obecnym kształcie jest ona negocjowana od 2021 r. Wstępne porozumienie co do jej treści zostało zawarte między państwami, PE i Komisją w połowie grudnia ubiegłego roku. Teraz musi ona – podobnie jak inne przepisy z pakietu „Fit for 55” zostać formalnie przyjęta zarówno przez europosłów, jak i ministrów państw członkowskich.

PE zrobił już pierwszy krok w tym kierunku i przyjął ją podczas posiedzenia komisji przemysłu, badań naukowych i energii w ubiegłym tygodniu. Teraz europosłowie muszą przegłosować ją na posiedzeniu plenarnym, które zaplanowane jest na początku lutego, ale według naszych informacji PE zajmie się tą kwestią w połowie marca i wówczas skieruje na posiedzenie ministrów „27”. Celem Brukseli jest przyjęcie przepisów w pierwszej połowie tego roku tak, aby mogły one wejść w życie w 2026 r. ©℗