Politycy Lewicy domagaj się kontroli MKiŚ w Świętokrzyskim Parku Narodowym. Ich zdaniem zachodzi obawa, że obecny dyrektor działa na szkodę parku. Mogę bez obaw oczekiwać ewentualnej kontroli - odpowiada szef ŚPN Jan Reklewski.

W środę na Św. Krzyżu odbyła się konferencja parlamentarzystów Lewicy - Andrzeja Szejny i Anity Sowińskiej, a także przedstawicieli stowarzyszeń przyrodniczych. Uczestnicy odnieśli się do planowanej zmiany granic Świętokrzyskiego Parku Narodowego, zakładającej wyłącznie z niego 1,3 ha na szczycie Świętego Krzyża (Łyśca), m.in. z bazyliką i zabudowaniami klasztornymi.

Rozporządzenie Ministerstwo Środowiska w tej sprawie zostało opublikowane w połowie ubiegłego roku. Resort argumentował, że nieruchomości mają być wyłączone z obszaru parku, ponieważ "bezpowrotnie utraciły wartości przyrodnicze". Podobne stanowisko podtrzymywał dyrektor Świętokrzyskiego Parku Narodowego Jan Reklewski.

Z takim stwierdzeniem nie zgadza się Andrzej Szejna, który ocenił, że wyłączenie z parku obszaru w pobliżu klasztoru może być "początkiem końca istnienia Świętokrzyskiego Parku Narodowego".

Zaznaczył, że choć na razie w tej sprawie nie zapadły wiążące decyzje, to "rozporządzenie wisi nad tym ternem niczym miecz Damoklesa" i w każdej chwili może być ponownie procedowane.

"Nie można tego miejsca wyjąć z ŚPN zgodnie z prawem, ponieważ znajdują się tutaj gatunki zagrożone. Nie można tego zrobić, jeśli nie stwierdzi się, że jest ono przyrodniczo bezużyteczne" – powiedział.

W jego ocenie dyrektor ŚPN powinien zostać skontrolowany przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska. "On nie zajmuje się Świętokrzyskim Parkiem Narodowym, chce się pozbyć jego części. Czy taki człowiek powinien stać na straży parku? Uważamy, że nie" – powiedział.

Unikatowe walory przyrodnicze obszaru na szczycie Łyśca mają potwierdzać ekspertyzy przygotowane m.in. przez stowarzyszenie MOST. "W ciągu roku zebraliśmy obfity materiał, który mówi, że na tym niespełna 1,5 hektarowym fragmencie terenu na Łyścu występuje kilkadziesiąt gatunków chronionych w tym 21 nowych dla regionu biogeograficznego Góry Świętokrzyskie, jeden nowy dla Polski i kilkanaście gatunków wymienionych na czerwonych listach ginących gatunków" - przekonywał Łukasz Misiuna, prezes stowarzyszenia MOST.

W jego ocenie ten obszar ma "ponadprzeciętne właściwości przyrodnicze". Z kolei zdaniem Radosława Ślusarczyka z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, wyłączenie z ochrony obszaru w centrum Świętokrzyskiego Parku Narodowego będzie "niebezpiecznym precedensem".

Posłanka Anita Sowińska mówiła, że o uzyskanie ziemi i części budynków klasztoru na Świętym Krzyżu od lat 90. zabiegają oblaci. Lobbing – jak dodawała – ma się odbywać "w zaciszu gabinetów i w świetle kamer". Wskazała przy tym, że w marcu ubiegłego roku Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej podczas jubileuszu stulecia obecności w Polsce przekazywali nagrody lokalnym politykom, ale także m.in. ówczesnemu ministrowi środowiska Michałowi Wosiowi.

Politycy poinformowali, że złożyli interpelację do Ministerstwa Klimatu i Środowiska, w której domagają się kontroli w Świętokrzyskim Parku Narodowym. Ich zdaniem należy rozważyć, czy obecny dyrektor ŚPN powinien nadal pełnić funkcję. "Tutaj dochodzi do sytuacji, że dyrektor działa na szkodę Świętokrzyskiego Parku Narodowego. W wyniku tej kontroli powinno się rozważyć, czy powinien nadal być dyrektorem" – powiedział Szejna.

Jan Reklewski, dyrektor ŚPN, odpowiadając na zarzuty przypomniał, że obszar szczytowy Łysej Góry podlegał bardzo istotnym przeobrażeniom od setek lat. Począwszy od czasów przedchrześcijańskich – budowa kamiennych wałów kultowych. Następnie od przełomu XI i XII wieku, aż do wieku XIX przez działalność benedyktynów. Po kasacie zakonu władze carskie utworzyły tam więzienie ciężkie, które funkcjonowało do końca okresu międzywojennego.

"Teren trzech działek ewidencyjnych, które są w projekcie przedmiotowego Rozporządzenia zaplanowane do wyłączenia z obszaru ŚPN, stanowiły w pełni wybrukowane podwórze więzienne, zajęte pomieszczeniami gospodarczymi, wartowniami i murem więziennym. Przedstawiony przeze mnie pogląd dotyczący urbanizacji przedmiotowego terenu, w mojej ocenie, jest bardzo dobrze udokumentowany i bezsporny" – napisał w komentarzu do wystąpienia polityków Reklewski.

Dodał, że raport z badań wykonanych przez stowarzyszenie MOST "budzi wiele zastrzeżeń od strony metodycznej". "W rzeczywistości bardziej dokumentuje on wartość przyrodniczą terenów otaczających niż waloryzuje działki objęte projektem Rozporządzenia" – ocenił.

Zaznaczył, że w czasie jego dyrektury Świętokrzyski Park Narodowy był już wielokrotnie poddawany kontroli. "Przeprowadzane były kontrole ministerialne, NIK i PIP. Uważam, że kontrola jest ważnym i potrzebnym elementem funkcjonowania takiej jednostki. Taki audyt zewnętrzny pomaga zarządzającemu w doskonaleniu organizacji i funkcjonowania jednostki. Mając powyższe na względzie a z drugiej strony posiadając świadomość wysokich kwalifikacji pracowników ŚPN mogę bez obaw oczekiwać ewentualnej kontroli" - oświadczył.

Według lokalnych mediów, zmiana granic parku spowoduje, że ŚPN straci prawo do użytkowania wieczystego tych terenów, a oblaci będą mogli starać się o ich wykupienie. ŚPN planuje wybudować u podnóża Świętego Krzyża – w Nowej Słupi – Centrum Edukacji Przyrodniczej, które zastąpi obecne muzeum. Z kolei zakon przejęte budynki chciałby przeznaczyć m.in. na bibliotekę, skryptorium, a także urządzić w nich miejsca noclegowe dla pielgrzymów i turystów.