Lech Wilczek urodził się w 1930 roku. Był absolwentem Wydziału Grafiki warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych i członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików i Związku Polskich Artystów Plastyków. W swoim dorobku miał kilkanaście autorskich popularno-naukowych albumów przyrodniczych (wydanych w Polsce, Szwecji, Rosji i Niemczech, które rozeszły się w ilości blisko 200 tysięcy egzemplarzy).
Lech Wilczek nie tylko od ponad 40 lat mieszkał w Puszczy Białowieskiej, ale także działał na rzecz jej ochrony. Był zwolennikiem objęcia całego obszaru Puszczy parkiem narodowym. W dzień śmierci publikujemy list jego autorstwa. Pomimo upływu czasu, przekaz który płynie z pisma nie stracił nic na swojej aktualności.
List w sprawie Puszczy Białowieskiej
Zabieram głos głęboko zaniepokojony ewentualnością powiększenia wycinki drzewostanu Puszczy Białowieskiej, w tym drzew liściastych, starszych niż stuletnie. Cząstce Polaków wciąż się zdaje, że Puszcza Białowieska to studnia bez dna, do której można sięgać w nieskończoność w każdej potrzebie. Tymczasem woda w tej studni stała się już bardzo płytka.
Wstrząsające refleksje wywołuje wykonane w latach sześćdziesiątych zdjęcie satelitarne całej Puszczy Białowieskiej. Na prostokątnych zrębach zupełnych bieli się śnieg, obok czernieją starodrzewy. Po stronie białoruskiej zdecydowanie dominuje czerń, po polskiej stronie straszy szachownica z przewagą bieli. Już w tamtych czasach, należąca do nas część Puszczy została rabunkowo przetrzebiona. Przez kolejne dziesięciolecia eksploatacja trwała. Nieprzeliczone tysiące pni najwartościowszych drzew wyjeżdżały z Puszczy w nieznane. Przez bez mała cztery dziesiątki lat mieszkając w leśniczówce w sercu Puszczy byłem codziennym świadkiem i dokumentalistą jak Puszcza Białowieska płaci polskiemu leśnemu lobby straszliwy haracz (...)
Do 1939 roku cała Puszcza Białowieska należała do Polski. Zawirowania polityczne ostatniej wojny sprawiły, że dzielimy ją obecnie z Białorusią. To żenujące dla Polaków, że cały, większy od polskiego, obszar Puszczy należący do ubogiej Białorusi, chroniony jest w całości. U nas, natomiast, potężne lobby leśne dopiero po latach oporu pozwoliło wydrzeć sobie pod ochronę niecałe 20% tego unikalnego zabytku. Na pozostałych 80% Puszcza sukcesywnie przekształcana jest w zwykły las gospodarczy, jakich wiele w Europie. Resztki naturalnych drzewostanów są wycinane. W ich miejscu powstają rozległe, jednogatunkowe plantacje sadzonych w rządki sosen i świerków. Świerkolubnym kornikom w to graj!
Dlaczego Puszczy Białowieskiej nie wolno wycinać, a wręcz przeciwnie, trzeba ją całą chronić? Ponieważ rozum, zmysł praktyczny, duma narodowa i umiejętność spojrzenia w przyszłość nakazują nam ocalić ten nasz najcenniejszy przyrodniczy zabytek, jedynie posiadający światową rangę Dziedzictwa Ludzkości. Nie wolno dopuścić, żeby został on dorżnięty jak przysłowiowa kura mogąca po wiek wieków znosić złote jaja miejscowej ludności, Polsce i światu – miłośnikom przyrody, turystom, naukowcom.
W zadymionej i oskalpowanej z pierwotnego krajobrazu Europie możemy być dumni z wyjątkowo dużej ilości przyrodniczych dóbr, ale tylko ona, Puszcza Białowieska, znalazła się na liście Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Jest to nasza najpowszechniej rozpoznawalna, najbardziej prestiżowa przyrodnicza wizytówka. Polska racja stanu wymaga, żeby nie utraciła ona swojej rangi. A mamy się czym pochwalić. Jest to ostatnia reduta legendarnej prapuszczy, okrywającej dawnymi czasy cały niż europejski od Bałtyku po Ural, od Tatr po przedpole Morza Północnego (…)Jeśli zadośćuczyni się życzeniom lokalnych samorządów, które stanowią zaledwie kilka promili ludności kraju, straci na tym Państwo i olbrzymia większość Narodu. Do Puszczy wkroczą drwale godząc siekierą i piłą w Światowe Dziedzictwo Ludzkości, przy okazji gwałcąc prawa natury, które od tysięcy lat sprawdzały się w Puszczy znakomicie. Trudno byłoby zliczyć gradacje kornika, których doświadczała Puszcza w dziejach, a mimo to bajkowej wręcz zasobności jej różnorodnych drzewostanów starczyło do dziś. Niszcząc arogancko dobro światowe, a zarazem narodowe stracimy wiarygodność i szacunek światowej opinii. (…)
Jest jeszcze jeden ważny powód, żeby Puszczę Białowieską potraktować jak nasz przyrodniczy skarb i narodowe sanktuarium. Wsiąkła w nią rzeka krwi polskich patriotów, walczących z zaborcą w powstaniach podczas ponad sto lat trwających rozbiorów. Ci ludzie, których mogiły rozsiane są tu na rozległym obszarze poświęcili wszystko, łącznie z życiem, żeby odzyskać wolność i prestiż narodu. Tylko znikomą ich część upamiętniają do dziś odpowiednie nazwy miejsc, krzyże i skromne obeliski z napisami. W ogólnym historycznym rozrachunku, to właśnie tym poległym i takim jak oni pozostałym przy życiu, zawdzięczamy dzisiaj swoje istnienie w wolnym kraju. Byłoby słusznie i pięknie, żeby bezcennej wychowawczo atmosfery ich poświęcenia, nie zakłócał łoskot walących się wiekowych drzew, poprzedzany złowieszczym warkotem motorowych pił, którymi współcześni niweczą tutaj bogactwo historycznej i przyrodniczej spuścizny.
Byłby to również hołd złożony pamięci tragicznie zmarłego śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który w pełni doceniając wagę znaczenia Puszczy Białowieskiej dla historii, teraźniejszości i przyszłości Polski, powołał specjalny zespół Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, który miał opracować projekty i przepisy, pozwalające ochronić Puszczę Białowieską dla żyjących i potomnych. Zawłaszczamy sobie białowieską puszczę, a przecież nie należy ona wyłącznie do naszego pokolenia. Pamiętajmy, że przyjdą następne, od naszych rąk i głów, zależy czy będą nas sławić, czy nami gardzić.
Żadna z powojennych ekip rządzących Polską krótkowzrocznie nie zdecydowała się uczynić Puszczy Białowieskiej parkiem narodowym. Jeśli dokona tego ekipa obecna, może to być jej najbardziej spektakularnym, na stałe zapewniającym godne miejsce w historii zwycięstwem. Charyzmatyczna Puszcza Białowieska w swoim dramatycznym zagrożeniu i poniżeniu wciąż oczekuje kogoś na miarę Piłsudskiego.
Lech Wilczek, marzec 2016, Białowieża