Minister środowiska Jan Szyszko zapowiedział, że Polska zastosuje się do postanowienia Trybunału Sprawiedliwości UE, który pod groźbą kary nakazał zaprzestanie wycinki Puszczy Białowieskiej.
12 grudnia trybunał ostatecznie rozstrzygnie, kto ma rację. Komisja Europejska wniosła skargę na Polskę, gdyż zdaniem Brukseli wycinka to złamanie zobowiązań wynikających z dyrektyw siedliskowej i ptasiej, i ustanowienia Puszczy Białowieskiej obszarem Natura 2000. Polski rząd stoi na stanowisku, że wycinka jest konieczna, gdyż w najsłynniejszym polskim lesie grasuje groźny szkodnik, kornik drukarz. Na razie sytuacja jest taka, że TSUE w lipcu zakazał wycinki, pozwalając na nią tylko w wyjątkowych sytuacjach. W poniedziałek zagroził karami za nieprzestrzeganie tego zakazu.
„Oprócz sytuacji wyjątkowej i bezwzględnie koniecznej dla zapewnienia bezpieczeństwa publicznego Polska musi natychmiast zaprzestać aktywnej gospodarki leśnej w Puszczy Białowieskiej” – głosi poniedziałkowy komunikat prasowy sędziów z Luksemburga. Konsekwencją niezastosowania się do tego nakazu będzie kara w wysokości co najmniej 100 tys. euro dziennie. Polska dostała piętnaście dni, aby poinformować Komisję Europejską o „wszelkich środkach, jakie przyjęła (...), wskazując z uzasadnieniem te z rozpatrywanych działań aktywnej gospodarki leśnej, które zamierza ona kontynuować ze względu na ich konieczność dla zapewnienia bezpieczeństwa publicznego”. Oznacza to, że sędziowie przychylili się do argumentów Komisji Europejskiej, która wskazywała, że Warszawa przyjmuje zbyt szeroką definicję bezpieczeństwa publicznego. – Trybunał wydał w tej kwestii postanowienie ostateczne. Lipcowe, w którym trybunał zarządził wstrzymanie wszelkich prac w Puszczy Białowieskiej, było tymczasowe. Na wniosek Komisji odniósł się do propozycji nałożenia kar na Polskę – podkreśla w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną Ireneusz Kolowca z Wydziału Kontaktów z Mediami i Informacji TSUE.
Minister Szyszko ocenił wczoraj na konferencji prasowej postanowienie TSUE jako bardzo dobre. – Tak jak poprzednio, w stu procentach będziemy spełniali sugestie zawarte w postanowieniu – stwierdził. Dyrektor Lasów Państwowych, również obecny na konferencji prasowej, podkreślił, że harwestery, czyli potężne maszyny do ścinania drzew, od wczoraj już nie działają na terenie puszczy, a odpowiednie decyzje w tej sprawie miały zapaść jeszcze przed decyzją TSUE.
Szef resortu ochrony środowiska zaznaczył także, że Polska „w stu procentach” działa zgodnie z prawem Unii Europejskiej. – Nie grożą nam żadne kary. To jest wyraźnie zapisane w dokumencie, który wczoraj otrzymaliśmy – powiedział. Jednak, jak podkreśla Kolowca, możliwość nałożenia kar oczywiście istnieje i wyraźnie mówi o niej postanowienie sędziów. – Oczywiste jest, że kiedy Komisja uzna, że Polska nie stosuje się do zarządzonych środków tymczasowych, trybunał nałoży karę w wysokości co najmniej 100 tys. euro dziennie, licząc od 20 listopada br. Nie jest to decyzja automatyczna. Ale trybunał mówi, że prace mają być zakończone natychmiast. Jeżeli Komisja dojdzie do wniosku, że pomimo tego operacje aktywnej gospodarki leśnej są dalej prowadzone, to trybunał będzie mógł zastosować sankcje – mówi DGP.
Pytanie tylko, co oznacza zapewnienie „bezpieczeństwa publicznego” w kontekście prac prowadzonych w Białowieży. – To jest zasadniczy spór między Komisją a Polską. Rzeczywiście, podczas wysłuchania stron w trybunale minister Szyszko twierdził, że Polska wykonuje postanowienie lipcowe w tym względzie, że prowadzi tylko niezbędne prace na terenach, na których ich nieprowadzenie zagrażałoby bezpieczeństwu publicznemu, bo taka klauzula jest w postanowieniach lipcowym i listopadowym. Komisja twierdzi z kolei, że wycinka była prowadzona także tam, gdzie takiego zagrożenia nie było, np. z dala od dróg publicznych – mówi Kolowca.
Niezastosowanie się do nakazu grozi karą od 100 tys. euro dziennie.