W najbliższych miesiącachtrudno będzie doprowadzić do likwidacji małej, wiejskiej szkoły. Nie wyraża na to zgody resort edukacji. Jednak w przyszłym roku mają się pojawić propozycje, które ulżą samorządom w utrzymaniu mniejszych placówek

W maju lokalni włodarze po wyborach samorządowych rozpoczęli zarządzanie gminami. Wielu z nich szuka pieniędzy m.in. na oświatę, która często okazuje się jednym z największych kosztów budżetowych. W małych miejscowościach głównym problemem jest właśnie utrzymanie szkół, w których liczba uczniów nie przekracza 100 na całą placówkę. Dziś tak jest, w co czwartej samorządowej szkole.

Wydawało się, że problem ten dostrzega resort edukacji, jednak po roku rządzenia nie wyszedł z żadnymi propozycjami zmian w tym zakresie. A zapowiedzi było wiele. Począwszy od ograniczenia wpływu kuratorów oświaty na decyzje samorządowców w sprawie sieci szkół na ich terenie, a kończąc na zmniejszeniu oddziałów poszczególnych roczników z ośmiu do trzech plus zerówka (czyli I, II i III klasa).

Z uwagi na rozpoczynającą się kampanię prezydencką w najbliższych miesiącach lokalni włodarze raczej nie mają co liczyć na wprowadzenie ułatwień w zamykaniu małych szkół.

Wstrzymana likwidacja

Zgodnie z art. 89 ustawy z 14 grudnia 2016 r. – Prawo oświatowe (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 737 ze zm.) co do zasady szkoła publiczna może zostać zlikwidowana z końcem roku szkolnego przez organ prowadzący po zapewnieniu uczniom możliwości kontynuowania nauki w innej placówce tego samego typu. Organ prowadzący ma obowiązek co najmniej sześć miesięcy przed terminem likwidacji zawiadomić o takim zamiarze m.in. rodziców uczniów, kuratora oświaty oraz organ wykonawczy jednostki samorządu terytorialnego.

W praktyce likwidacja małej szkoły podstawowej jest niezwykle trudna z uwagi na protesty mieszkańców, które prowadzą nawet do usunięcia wójta z fotela samorządowca. Jeśli na drodze stanie jeszcze negatywna opinia kuratora, to trzeba szukać odwołania w sądach. Wtedy sprawa jest praktycznie przegrana. Dlatego część samorządów próbuje zamykać szkoły podstawowe na raty, czyli w pierwszej kolejności rezygnuje z klas od czwartej do ósmej. Pozostają zerówka i trzy klasy obejmujące edukację wczesnoszkolną. To rozwiązanie znacznie mniej kosztowne, bo nie trzeba zatrudniać wielu nauczycieli, a obsługa też zostaje zredukowana.

(Nie) likwidujemy

Katarzyna Lubnauer, wiceminister edukacji, na ostatnim posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego poinformowała, że w 25 proc. samorządowych szkół liczba uczniów nie przekracza 96. DGP dopytał panią wiceminister, czy to oznacza, że będą ułatwienia w likwidacji małych placówek oświatowych, na które czekają samorządowcy. Na to się jednak nie zapowiada.

– Nie likwidujemy małych szkół – ucina Katarzyna Lubnauer. – Naszym celem jest utrzymanie mniejszych szkół na terenach wiejskich i wsparcie samorządów – dodaje.

Do sprawy odniósł się też rzecznik prasowy resortu.

– Celem MEN jest utrzymanie małych szkół, które mogą spełniać różne funkcje społeczne, zwłaszcza w małych ośrodkach wiejskich – zapewnia Piotr Otrębski, rzecznik resortu edukacji.

Ku zaskoczeniu niektórych samorządów taką samą deklarację na ostatniej konwencji złożył Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, który zapewnił, że nie będzie likwidacji małych wiejskich szkół.

– Nie zdziwiłbym się, gdyby w przyszłym roku kuratorzy wydawali wyłącznie negatywne opinie w przypadku zamiaru likwidacji małych samorządowych szkół. W poprzedniej kadencji ówczesna opozycja narzekała na PiS, że ogranicza decyzje samorządów w tworzeniu sieci szkół, a teraz okazuje się, że dzieje się podobnie – zaznacza Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.

To nie znaczy, że zmian nie będzie. Z informacji DGP wynika bowiem, że rząd pracuje nad rozwiązaniami, które mają ulżyć samorządom. Jednym z nich jest wprowadzenie możliwości tworzenia bez ograniczeń placówek filialnych (obecnie mogą być tylko dwie). Docelowo w gminie byłby jeden dyrektor na główną i dużą szkołę, a pozostałe placówki, czyli filie, działałyby przy ograniczonej liczbie pracowników administracji i nauczycieli. Dodatkowo również bez większych ograniczeń mają być tworzone różnego rodzaju zespoły szkół.

– To jest kompromisowe rozwiązanie, bo często największe koszty generuje zatrudnienie pracowników do obsługi szkoły, w której jest niewielka liczba uczniów – mówi Marek Wójcik.

Propozycje, które rozważa rząd, jednak nie satysfakcjonują samorządów. – Wśród przedstawicieli nowego rządu nie widać woli wprowadzania zmian ułatwiających likwidację małych placówek, nawet jeśli liczba uczniów jest zbliżona do liczby pracowników placówki – uważa Wójcik.

Samorządowcy domagają się, aby małe szkoły poza tymi zmianami, nad którymi pracuje resort edukacji, spełniały też wielofunkcyjne role. W mniejszych miejscowościach powinna być tworzona jedna szkoła z dobrym wyposażeniem, dojazdem, a także z ciekawymi bezpłatnymi zajęciami dodatkowymi.

– Obecnie nie możemy w takim szkolnym budynku utworzyć m.in. biblioteki publicznej, środowiskowego domu seniora czy zwykłej kawiarni, w której można napić się kawy lub herbaty. Takie małe placówki nie funkcjonują w godzinach popołudniowych. W tym czasie obiekt mógłby być wykorzystany na spotkania starszych osób w celu np. zagrania w szachy – postuluje Marek Wójcik.©℗

ikona lupy />
Likwidacja szkół – terminarz / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe