Przedstawiciele niektórych prywatnych szkół wyższych stanowczo nie zgadzają się na wprowadzenie limitu 50 proc. studentów z zagranicy na polskich uczelniach. Twierdzą, że rządowe propozycje są niekonstytucyjne.

Minister nauki Dariusz Wieczorek zapowiedział, że zostanie wprowadzony przepis, zgodnie z którym uczelnie będą musiały przyjmować więcej studentów polskich niż zagranicznych (pisaliśmy o tym: „Bomba z opóźnionym zapłonem, czyli o planach resortu na nowy rok akademicki”, DGP nr 190/2024). Nowa regulacja znajdzie się w projekcie nowelizacji ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 742 zm.). Jego założenia jeszcze w październiku trafią do wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów.

Dla kogo polskie uczelnie?

Wprowadzenie limitu to pokłosie afery wizowej.

– Prawda jest taka, że doszło do wielu patologii. Niektóre uczelnie, zamiast kształcić studentów, tylko załatwiały wizę i nigdy tych osób na oczy nie widziały – mówił podczas piątkowej konferencji Dariusz Wieczorek.

Dlatego resort chce wprowadzić warunek, że na uczelni (publicznej czy prywatnej) liczba studentów zagranicznych nie może przekraczać 50 proc. wszystkich studiujących.

– Polskie szkoły wyższe powinny co do zasady uczyć polską młodzież, a przyjmowanie gości z zagranicy to działalność dodatkowa – przekonywał minister.

Z danych opracowanych przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych wynika, że w 2023 r. ten limit przekraczają m.in. Wyższa Szkoła Informatyki i Zdrowia z siedzibą w Przemyślu (WSIiZ), Wyższa Szkoła Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Łodzi czy Warszawska Wyższa Szkoła Biznesu z siedzibą w Warszawie (patrz: infografika).

Środowisko akademickie jest zbulwersowane propozycjami resortu nauki.

– Nasza szkoła stoi na stanowisku, że taka regulacja nie tylko byłaby sprzeczna z przepisami prawa krajowego i europejskiego, lecz także odbiega od praktyk stosowanych w innych krajach Unii Europejskiej, zarówno wobec obywateli UE, jak i studentów spoza Unii – wskazuje dr Krzysztof Radzymiński-Woźniak, kanclerz WSIiZ w Przemyślu. Wyjaśnia, że – po pierwsze – proponowane ograniczenie mogłoby naruszać przepisy Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, które gwarantują swobodę przepływu osób, usług i kapitału w obrębie rynku wewnętrznego (art. 49 i 56). – Dotyczy to nie tylko obywateli Unii, lecz także studentów z krajów trzecich, którzy studiują na podstawie umów międzynarodowych lub w ramach polityki wspierania mobilności akademickiej. W krajach członkowskich UE, takich jak Niemcy, Francja czy Holandia, studenci zagraniczni, niezależnie od narodowości, mają dostęp do uczelni na równych prawach, a sztuczne limity mogłyby zostać uznane za dyskryminację, co naruszałoby podstawowe zasady prawne Unii – podkreśla kanclerz.

Po drugie – jak dodaje – to ograniczenie byłoby również niezgodne z polskim prawem, a w szczególności z Konstytucją RP, która w art. 70 zapewnia wszystkim prawo do nauki oraz gwarantuje autonomię szkół wyższych.

– Wprowadzanie sztywnych limitów na liczbę studentów zagranicznych – niezależnie od tego, czy pochodzą z krajów UE, czy spoza niej – byłoby naruszeniem tej autonomii i ograniczałoby zdolność uczelni do podejmowania decyzji na podstawie kryteriów merytorycznych – twierdzi kanclerz.

Po trzecie – jak podkreśla – praktyka w innych krajach Unii pokazuje, że zachęca się do międzynarodowej mobilności akademickiej i przyciągania obcokrajowców niezależnie od ich pochodzenia. W Niemczech aż 13 proc. wszystkich studentów na uczelniach wyższych to osoby z zagranicy, z których wiele pochodzi spoza UE. W Holandii, gdzie kładzie się duży nacisk na umiędzynarodowienie systemu edukacji, udział studentów zagranicznych sięga nawet 20 proc., a nie ma żadnych sztucznych limitów ograniczających ich liczebność. We Francji, która również ma rozbudowane programy wymiany akademickiej, szczególny nacisk kładzie się na integrację studentów spoza Unii w systemie szkolnictwa wyższego.

– Wprowadzenie takiego ograniczenia mogłoby mieć negatywne konsekwencje nie tylko dla polskich uczelni, lecz także dla polskiej gospodarki i społeczeństwa – uważa dr Krzysztof Radzymiński-Woźniak. Tłumaczy, że studenci zagraniczni, zwłaszcza spoza UE, przyczyniają się do rozwoju edukacyjnego, gospodarczego i kulturowego kraju. Ich obecność w Polsce generuje dodatkowe dochody dla gospodarki, wpływa na rozwój badań naukowych oraz wzbogaca kulturę akademicką, wprowadzając nowe perspektywy i doświadczenia. – Ograniczanie liczby takich studentów zmniejszyłoby konkurencyjność polskich uczelni na arenie międzynarodowej, jednocześnie zniechęcając przyszłych kandydatów do wyboru Polski jako miejsca kształcenia – twierdzi.

Eksperci podkreślają, że nie jest jeszcze znana dokładna treść proponowanego przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przepisu. Dlatego nie ma pewności, jak ostatecznie zostanie on sformułowany i jakich cudzoziemców trzeba będzie wliczać do limitu. Obawiają się więc różnych scenariuszy.

Weryfikacja studentów

Zastrzeżenia budzi też druga część proponowanej regulacji. Resort nauki zapowiedział, że możliwość przyjmowania obcokrajowców na studia zostanie ograniczona do uczelni akademickich, tj. takich, które otrzymały w wyniku ewaluacji co najmniej jedną kategorię B+. Natomiast zawodowe szkoły wyższe (bez statusu akademickich) będą miały jedynie prawo do prowadzenia wymiany akademickiej i przyjmowania studentów zagranicznych w ramach programu Erasmus+.

Studenci zagraniczni przyczyniają się do rozwoju edukacyjnego, gospodarczego i kulturowego kraju

– Mam mieszane uczucia co do tej propozycji – komentuje prof. Jerzy Malec, prorektor ds. ogólnych Uniwersytetu im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego w Krakowie. – Z jednej strony to fakt, że posiadanie statusu uczelni akademickiej świadczy o renomie szkoły wyższej i daje gwarancję wysokiej jakości kształcenia. Z drugiej jednak regulacja, zgodnie z którą zawodowe szkoły wyższe powinny z zasady zostać pozbawione możliwości kształcenia studentów z zagranicy w pełnym trybie, może rodzić uzasadnione wątpliwości, bo narusza choćby formalną zasadę równości podmiotów szkolnictwa wyższego – dodaje.

Podpowiada, że warto rozważyć, aby te szkoły mogły przyjmować cudzoziemców na studia, ale przy innym limicie, np. nie więcej niż 25 proc. obcokrajowców.

– Niemniej rozważając wprowadzenie nowych przepisów, nie można wylać dziecka z kąpielą i odciąć polskich uczelni od świata, zamykając możliwość kształcenia cudzoziemców. Już teraz, po aferze wizowej mamy paraliż wydawania wiz studentom. Nie tędy droga. Trzeba po prostu lepiej weryfikować kandydatów cudzoziemców na studia oraz potem, w trakcie kształcenia, sprawdzać, czy faktycznie uczą się w Polsce. Dzięki temu polskie uczelnie nie będą traktowane jak furtka do lepszego świata, bo dają prawo wjazdu do strefy Schengen – wyjaśnia prof. Malec.

Wśród branych przez MNiSW pod uwagę rozwiązań jest również to, aby Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej (NAWA) weryfikowała kandydatów na studia w Polsce.

– To słuszny kierunek. NAWA mogłaby podołać temu zadaniu przy ewentualnej współpracy z innymi podmiotami szkolnictwa wyższego – ocenia prof. Jerzy Malec. ©℗

OPINIA

Nowe regulacje uderzą w finanse szkół wyższych

ikona lupy />
prof. AWP dr hab. Mariusz Korczyński rektor Akademii Nauk Stosowanych Wincentego Pola w Lublinie / Materiały prasowe

Wprowadzenie zasady, zgodnie z którą liczba cudzoziemców nie będzie mogła przekroczyć 50 proc. ogólnej liczby studentów uczelni, stanowi niespotykane w historii naszego państwa ograniczenie swobody funkcjonowania niepublicznych szkół wyższych. W większości przyczyni się do zdecydowanego pogorszenia kondycji finansowej tych uczelni. W związku bowiem z pogłębiającym się niżem demograficznym, a tym samym malejącą liczbą absolwentów szkół średnich, oraz zdecydowanym zwiększeniem oferty edukacyjnej przez uczelnie państwowe zostaliśmy zmuszeni do poszukiwania kandydatów na studia z zagranicy. Bardzo dużym wysiłkiem organizacyjnym i finansowym oraz wysoką jakością kształcenia udało nam się zbudować opinię na takim poziomie, że staliśmy się jedną z najbardziej umiędzynarodowionych uczelni wyższych w Polsce, wpisując się pozytywnie w politykę Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w tym zakresie. Również pomysł kształcenia studentów zagranicznych tylko w uczelniach mających kategorię naukową B+ nie znajduje żadnego uzasadnienia. W zdecydowanej większości cudzoziemcy podejmują studia w Polsce celem uzyskania atrakcyjnego zawodu, dającego im szanse na dobry start życiowy. Interesuje ich uzyskiwanie kompetencji nie naukowych, tylko praktycznych.

Naszym zdaniem propozycja resortu jest nietrafiona. W tym roku nasza akademia obchodzi jubileusz 25-lecia istnienia. W tym okresie z własnych środków, nie uzyskując żadnego wsparcia finansowego od państwa, zbudowaliśmy nowoczesne obiekty dydaktyczne, dostosowane do współczesnych wymogów kształcenia. ©℗

ikona lupy />
Uczelnie z najwyższym odsetkiem cudzoziemców / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe