Bertrand Russell sądził, że pojęcie władzy ma dla nauk społecznych tak samo fundamentalne znaczenie jak pojęcie energii dla fizyki. Formy władzy przekształcają się analogicznie jak formy energii. Zawarta w paliwach energia chemiczna przekształca się w energię cieplną. Ta może zamienić się w energię mechaniczną, która dzięki turbinom poruszającym prądnice staje się energią elektryczną. Analogicznie władza ekonomiczna może – poprzez nabycie mediów – przekształcać się we władzę nad opinią publiczną, co z kolei daje możliwość zdobywania władzy politycznej. Zręczny sprzedawca odkurzaczy z czasem stał się zamożnym przedsiębiorcą, który uzyskał kontrolę właścicielską nad redakcjami czasopism i kanałów telewizyjnych. Wsparcie medialne umożliwiło mu oddziaływanie na opinię publiczną, a następnie osiągnięcie stanowiska premiera. Podobno Silvio Berlusconi – bo o nim tu mowa – ma zwyczaj decydowania nie tylko o treści istotnych dla niego przekazów, ale również o krawatach i ubraniach prezenterów telewizyjnych. W tego rodzaju sytuacjach demokracja i wolność słowa nabierają cech iluzorycznych.
Znany guru nauk o zarządzaniu Peter Drucker twierdził, że celem przedsiębiorstwa nie jest osiąganie zysku, lecz zaspokajanie potrzeb klientów. W przypadku mediów pojęcie potrzeb klientów jest niejednoznaczne. Wydawcy brukowców twierdzą, że dostarczają czytelnikom tego, co ich interesuje, i że zaspokajają ich potrzeby. Dostarczane treści są czasami tylko niewybredne, czasami skandaliczne, a czasami po prostu kłamliwe. Ogromna fortuna Ruperta Murdocha wyrosła m.in. na przejmowaniu upadających gazet terenowych i zatrudnianiu nowych dziennikarzy, którym narzucono ograniczony zakres zainteresowań: sport, seks, wypadki i skandale. Z czasem doszło do korumpowania przez koncern Murdocha oficerów policji brytyjskiej oraz skandalicznego wykorzystywania rozpaczy rodziców porywanych dzieci dla zwiększania nakładu.
Linia oddzielająca zysk jako świadectwo racjonalności od zysku świadczącego o bezczelności i podłej pazerności została przekroczona. Peter Drucker – w odróżnieniu od konserwatywnego noblisty Miltona Friedmana – twierdził, że na przedsiębiorstwie ciąży społeczna odpowiedzialność. Przedsiębiorcy odpowiadają za swe decyzje przed klientami i pracownikami, przed społecznością lokalną i społeczeństwem. W praktyce przedsiębiorcy i kierownicy, aby usprawiedliwić budzące zastrzeżenia decyzje, powołują się na „sygnały rynku”. Drucker twierdził, że „potrzeba może zdominować życie klienta i wypełnić całą jego świadomość, pozostanie ona jednak tylko potencjalną potrzebą, dopóki działania ludzi biznesu nie sprawią, że przekształci się w efektywny popyt. Tylko wtedy istnieje klient i rynek. Właściwie żadne potrzeby nie istniały, dopóki nie stworzyły ich działania biznesowe – poprzez innowację, kredyty, reklamę czy umiejętne sprzedawanie. W każdym z tych przypadków to właśnie działanie biznesowe stwarza klienta”.
Wydawcy brukowców i pracujący u nich dziennikarze stwarzają popyt na informacje budzące niskie instynkty, naruszające godność i dobra osobiste wielu ludzi. Potrzebna jest pogłębiona dyskusja nad społeczną odpowiedzialnością mediów. W trakcie tej dyskusji celowe byłoby wnikliwe rozważenie takich studiów przypadku jak Berlusconi czy Murdoch.