Jutro Związek Nauczycielstwa Polskiego ma się spotkać z Elżbietą Witek, marszałek Sejmu, w sprawie dwóch obywatelskich projektów dotyczących m.in. zatrudnienia w szkołach i przedszkolach. Chcą automatycznych corocznych podwyżek i zniesienia zakazu pracy w zawodzie przy pobieraniu świadczeń kompensacyjnych.

Jeden z projektów przygotowanych przez ZNP zakłada, że wynagrodzenia zasadnicze nauczycieli mają być powiązane ze średnią krajową. Nauczyciel stażysta miałby zarabiać 90 proc. tej kwoty, kontraktowy – 100 proc., mianowany – 125 proc., a dyplomowany – 155 proc. Po ostatnich zmianach w miejsce stażystów i kontraktowych wprowadzono nauczyciela początkującego, to jednak nie przeszkadza, aby dalej pracować nad projektem. Zdaniem związkowców uchwalenie tych rozwiązań pozwoliłoby na podjęcie rozmów o wygaszeniu akcji protestacyjnej w oświacie.

Wcześniej na emeryturę

Drugi projekt zakłada zniesienie zakazu pracy w szkole na tzw. świadczeniach kompensacyjnych. – Obecnie tylko dzięki specustawie ukraińskiej mogą oni pracować dodatkowo w oddziałach przygotowawczych dla uczniów z Ukrainy, którzy uczą się języka polskiego. Jeśli wszyscy nauczyciele na tych wcześniejszych świadczeniach mogliby dorabiać, to istniałaby realna szansa na choćby częściowe zażegnanie braków kadrowych w szkołach i przedszkolach – mówi Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP.
Przy tej okazji oświatowa Solidarność chce pójść dalej, czyli przywrócić wcześniejsze emerytury dla nauczycieli na zasadach sprzed 2008 r., czyli po 30 latach stażu, w tym 20 latach w oświacie, bez względu na wiek. Przypomnijmy, że pod koniec ubiegłego roku, podczas prac nad nowelizacją Karty nauczyciela w zespole ds. statusu zawodowego pracowników oświatowych, resort edukacji nie wykluczał przywrócenia wcześniejszych emerytur, ale tylko dla osób, które do 2013 r. mogłyby skorzystać z takich rozwiązań. Szacowano, że dzięki temu rozwiązaniu z zawodu mogłoby odejść do 50 tys. nauczycieli. Ministerstwo uzasadniało te propozycje planami zwiększenia pensum dla nauczycieli tablicowych w szkołach z 18 do 22 godzin (dzięki wcześniejszym emeryturom mogłoby się wówczas obyć bez zwolnień). Ostatecznie jednak, z uwagi m.in. na sprzeciw związków, wycofano się z tych planów.

Rząd wypłaci pensje

Kolejnym postulatem jest przejęcie przez rząd od samorządów wynagradzania nauczycieli. W efekcie otrzymywałyby one dotacje z budżetu centralnego zamiast subwencji oświatowej. – Wcześniej samorządy były przeciwne temu rozwiązaniu, ale przy obecnej sytuacji wiele z nich jest gotowych zrezygnować z dodatkowego dochodu, jakim formalnie jest subwencja, która wpływa na wysokość budżetu gminy i możliwość zaciągania większych zobowiązań na tej podstawie – mówi Sławomir Wittkowicz, przewodniczący WZZ „Forum-Oświata”.
Krzysztof Iwaniuk, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP, a także wójt gminy Terespol, przyznaje, że małe samorządy chętnie zajmą się tylko utrzymaniem placówek oświatowych, a wynagrodzenie mogą przekazać rządzącym. Wtóruje mu Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich, który wskazuje, że subwencja oświatowa nie rekompensuje w całości wydatków na podwyżki dla nauczycieli.

Co z przyszłoroczną podwyżką?

ZNP z pewnością na jutrzejszym spotkaniu będzie chciał się dowiedzieć, czy kwota bazowa dla nauczycieli, przewidziana w budżecie na 2023 r., będzie zwiększona. Z komunikatu kancelarii premiera wynika, że płace mają wzrosnąć o 7,8 proc., z kolei proponowana kwota bazowa w projekcie ustawy budżetowej to 3693,46 zł. Przemysław Czarnek, szef resortu edukacji, zapewniał, że będzie to 4025,87 zł. MEiN deklarował, że zapisana w projekcie suma nie jest ostateczna, związkowcy chcieliby się zatem dowiedzieć, ile finalnie wyniesie.
Krzysztof Baszczyński przypomina, że związki oświatowe w dalszym ciągu domagają się 20 proc. podwyżek, i to najlepiej z wyrównaniem od września 2022 r.