Wprowadzenie prawa karnego do nadzoru pedagogicznego to wolta nadzwyczajna, nieznana w Polsce od początku nowoczesnej szkoły - mowi Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.

Rząd zaproponował projekt nowelizacji ustawy – Prawo oświatowe, który wprowadzi karę wiezienia dla dyrektorów placówek oświatowych, którzy nie dopełnią nadzoru nad dziećmi. Jak pan ocenia tę zmianę?
To jest skandaliczne. Zgodnie z tym projektem, jeżeli uczeń podbije drugiemu oko albo w jakiś inny sposób ktoś ucierpi fizycznie, np. na terenie szkoły, dyrektorowi będzie groziło więzienie. To jest nieporozumienie. Przecież za taki czyn odpowiadać powinien sprawca, a nie dyrektor szkoły. Co więcej, po drodze jest nauczyciel, który był z uczniami. To kuriozum.
Rząd uzasadnia projekt, wskazując, że zdarzają się poważne zaniedbania na terenie placówek oświatowych, za które ich kierownicy nie ponoszą odpowiedzialności. Podaje przykład kilkuletniego dziecka, które spacerowało obok ulicy, bo nikt nie zauważył, że maluch opuścił przedszkole, albo 11-letniej uczennicy szkoły specjalnej, która została pozostawiona bez opieki i zgwałcona przez uczniów. Czy pana zadaniem dyrektorzy nie powinni ponosić odpowiedzialności w przypadku takich zaniedbań?
Dyrektorzy powinni ponosić odpowiedzialność i ją ponoszą. Prawo oświatowe dziś wprost mówi o zwolnieniu ze stanowiska dyrektora w „nadzwyczajnych okolicznościach”, mówi też o podjęciu oceny pracy i – jeżeli efekt będzie negatywny – zwolnieniu. Wprowadzenie prawa karnego do nadzoru pedagogicznego to wolta nadzwyczajna, nieznana w Polsce od początku nowoczesnej szkoły. To tak jakby karać dziennikarza więzieniem za nieprawomyślne wypowiedzi albo zamykać w więzieniu kierowców za przejechanie linii ciągłej. To pomieszanie norm prawnych. Niestety to ciąg dalszy zamachu na polską szkołę, jaki fundują nam rządzący. W projekcie nie ma żadnych ograniczeń czy kryteriów, które powinny być wzięte pod uwagę przed postawieniem dyrektorowi tak poważnych zarzutów, za które może grozić mu trzy lata wiezienia, a w poważniejszych przypadkach (np. ciężki uszczerbek na zdrowiu) nawet pięć lat pozbawienia wolności. Te pomysły są niezgodne z prawem, niekonstytucyjne – ponieważ ktoś zakłada istnienie ciągu przyczynowo-skutkowego między uczynkiem ucznia, w obecności nauczyciela czy opiekuna, a faktem nadzoru dyrektora nad szkołą. Trzeba zadać sobie pytanie: co w ten sposób chce osiągnąć rząd? Uważam, że to edukacyjna gra o tron, a efekty tej gry mają być trzy.
Jakie?
Po pierwsze, próba zarządzania strachem. Rząd chce zastraszyć dyrektorów w takim stopniu, by wszyscy niezależni, widzący szkołę jako miejsce wolności i twórczości odeszli – nie przystąpili do kolejnych konkursów. Tylko ci mili władzy, którym z jej strony nic nie grozi, podejmą stanowiska dyrektorskie. Już teraz głośno się o tym mówi, że ludzie będą się bać pełnić te funkcje. Wystarczy nieszczęśliwy wypadek na terenie szkoły, a dyrektorowi będą stawiane zarzuty, trafi do aresztu. Bycie karanym powoduje – uwaga – wykluczenie z zawodu nauczyciela. Nawet jeśli ktoś się wybroni, sama walka zajmie kilka lat. Kto chciałby się na coś takiego decydować? Tylko osoby pewne, że ze strony władzy nic im nie grozi i są bezpieczne. W ocenie skutków regulacji wpisane jest wprost, że skutkiem tej ustawy będzie zwiększenie liczby osadzonych. Co chce osiągnąć władza? Trzy lata więzienia za bójkę w szkole, za pocałunek dwojga uczniów w szatni? Dyrektor, mimo pełnego zaangażowania, sumienności itd., nie jest w stanie zapobiec wszelkim nieszczęśliwym zdarzeniom na terenie szkoły. Ponadto to nie on się bezpośrednio opiekuje uczniami!
Co zawiera projekt i jak jego autorzy uzasadniają swoje propozycje
Minister Michał Wójcik, członek Rady Ministrów, skierował do prac legislacyjnych projekt nowelizacji ustawy – Prawo oświatowe oraz niektórych innych ustaw. Wynika z niego, że kierownik placówki oświatowej czy opiekuńczej, który przekroczy swoje uprawnienia lub nie dopełni obowiązków w zakresie opieki lub nadzoru nad małoletnim, czym działa na jego szkodę, podlegać będzie karze pozbawienia wolności do lat trzech. Jeżeli następstwem tych czynów jest śmierć małoletniego, ciężki uszczerbek na jego zdrowiu lub doprowadzenie małoletniego do obcowania płciowego lub do poddania się innej czynności seksualnej albo do wykonania takiej czynności, podlegać będzie karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.
Z uzasadnienia projektu wynika, że niezbędne będzie wykazanie, że zachowanie dyrektora (działanie lub zaniechanie) stworzyło realne niebezpieczeństwo powstania szkody, a nie tylko zagrożenie potencjalne lub ogólne. Ocena tego, czy nadzór i opieka nad dziećmi sprawowane są prawidłowo, dokonywana będzie w każdym przypadku indywidualnie, w odniesieniu do konkretnych okoliczności – przez organy prowadzące postępowanie przygotowawcze.
Projektodawca wskazuje, że obowiązek opieki i nadzoru nad małoletnimi objętymi pieczą danej jednostki nie ogranicza się do osób sprawujących bezpośrednią opiekę i nadzór (nauczycieli, wychowawców), ale dotyczy również kierujących działalnością danej jednostki. Podkreśla, że projekt ustawy ma na celu zwiększenie ochrony dzieci, a o potrzebie uregulowania odpowiedzialności karnej osób kierujących placówkami za przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków w zakresie opieki lub nadzoru, świadczą również alarmujące doniesienia.
Celem nowelizacji jest objęcie nowymi przepisami osób kierujących:
■ jednostkami organizacyjnymi systemu oświaty, którymi są m.in.: przedszkola, szkoły, placówki oświatowo-wychowawcze, centra kształcenia zawodowego, poradnie psychologiczno-pedagogiczne, specjalne ośrodki szkolno-wychowawcze,
■ żłobkami i klubami dziecięcymi,
■ placówkami opiekuńczo-wychowawczymi i innymi jednostkami organizacyjnymi instytucjonalnej pieczy zastępczej.
A kolejne konsekwencje tych zmian?
Efektem zarządzania strachem będzie hodowla pokornych, uległych władzy dyrektorów szkół. Takich, którzy zareagują na każde polecenie urzędnika nadzoru. I w końcu taka szkoła promuje tylko uległych nauczycieli, którzy nie będą młodzieży mamili mrzonkami o przyszłości, niezależności myślenia.
50 tys. tyle jest jednostek organizacyjnych sprawujących pieczę lub nadzór nad małoletnimi
45 proc. z nich to podmioty niepubliczne
W uzasadnieniu projektu wskazane jest ponadto, że przygotowując te przepisy, cytuję: „odstąpiono od analizy prawnoporównawczej międzynarodowych regulacji w przedmiotowej kwestii, albowiem projekt ustawy ma na celu zlikwidowanie luki prawnej, istniejącej w polskim systemie”. Nie czerpano z zachodnich przykładów, bo w cywilizowanych krajach takich rozwiązań po prostu nie ma. Są to wschodnie wzorce, typowe choćby dla białoruskiej władzy, jakby stamtąd rząd czerpał inspirację, przygotowując tę ustawę. Niestety narzędzie, które zawarte jest w projekcie, to kolejny element sterowania oświatą. Ostatnio negatywną opinie przedstawiliśmy do proponowanych przez MEiN zmian zwiększających uprawnienia kuratora, przez m.in. przyznanie mu dodatkowych narzędzi do wyboru dyrektora szkoły czy jego odwoływania. Krok po kroku rząd stara się przejąć oświatę. Dąży ku temu, aby scentralizować władzę nad szkołą, ubezwłasnowolnić samorządy i doprowadzić do przekształcenia szkół publicznych w państwowe.
Jakie działania zamierzają państwo podjąć?
Niezwłocznie przedstawimy nasze krytyczne stanowisko do projektu. Żądamy wycofania się z tych zmian. Władza nas prowokuje. Próbuję zgadnąć w jakim celu, od czego się odwraca uwagę… Jeżeli rząd nie zrezygnuje ze swoich pomysłów, pewne są kolejne protesty, których namiastkę mieliśmy w ostatnich dniach.