Minister Przemysław Czarnek powołał zespół ekspertów, którego zadaniem „było przygotowanie specjalnego raportu, który ma wpłynąć na poprawę jakości podręczników oraz wypracowanie wskazówek dla rzeczoznawców opiniujących je pod względem merytoryczno-dydaktycznym”. Posłanki Krystyna Szumilas i Kinga Gajewska sprawdziły, jak ta kontrola przebiegała.
Publicznym rezultatem kontroli zespołu ministra edukacji i nauki jest krótka notatka prasowa zamieszczona na stronach ministerstwa. Czytamy w niej, że: „zespół pracował nad podniesieniem standardów zatwierdzania i dopuszczania do użytku szkolnego podręczników do języka polskiego, historii i wiedzy o społeczeństwie”. Po kontroli Przemysław Czarnek spotkał się z przedstawicielami Sekcji Wydawców Edukacyjnych Polskiej Izby Książki, na którym to przedstawił wnioski z prac zespołu ekspertów na temat funkcjonowania systemu dopuszczania podręczników do użytku szkolnego.
Kto kontrolował podręczniki?
W skład zespołu kontrolującego zawartość podręczników weszli:
- Koordynator podzespołów: dr Robert Derewenda
- dr Grzegorz Wierzchowski (historia)
- dr hab. Piotr Plisiecki (historia)
- prof. dr hab. Dariusz Kupisz (historia)
- mgr Magdalena Kryk (historia)
- dr Andrzej Smoliński (historia)
- mgr Arkadiusz Maślach (historia, wiedza o społeczeństwie)
- dr Agnieszka Gątarczyk (wiedza o społeczeństwie)
- dr hab. Aleksander Głogowski, prof. UJ (wiedza o społeczeństwie)
- dr hab. Mirosław Szumiło, prof. UMCS (wiedza o społeczeństwie)
- dr Andrzej Szabaciuk (wiedza o społeczeństwie)
- Koordynator podzespołu: dr Michał Gołębiowski
- prof. dr hab. Bogusław Dopart
- dr Paweł Milcarek
Większość z ekspertów jest związanych z Lublinem, wiele nazwisk to reprezentanci Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, a dr Artur Górecki jest związany z Ordo Iuris. Część ekspertów Przemysława Czarnka ma na kontach kontrowersyjne wypowiedzi w mediach.
Dobór ekspertów już wcześniej krytykowały posłanki Koalicji Obywatelskiej. Barbara Nowacka mówiła podczas posiedzenia komisji ds.. edukacji i nauki, że o edukację w Polsce toczy się obecnie zupełnie inny bój niż w Europie.
Wszędzie szkoła ma ludzi kształcić, przygotowywać się do odnalezienia się w nowej, zmieniającej się rzeczywistości, na rynku pracy. Pytanie, które stawiają sobie twórcy programów edukacyjnych, zawsze brzmi: jaka ma być szkoła, do czego zmierzamy. Pytanie, które ewidentnie stawia sobie minister (edukacji i nauki Przemysław) Czarnek, jest zupełnie inne: czyja ma być szkoła
- dodała liderka Inicjatywy Polska.
Jak oceniła, cele MEiN nijak się mają do współczesnych problemów uczniów. "Młodzież jest obecnie w wyjątkowym kryzysie - dzieciaki uczą się w większości zdalnie, w przeładowanych programach, nie dając sobie rady z nadgonieniem różnic programowych" - dodała Nowacka.
Według niej w tak trudnej sytuacji, jak trwająca od roku pandemia, MEiN powinien przede wszystkim dbać o wyrównanie szans edukacyjnych. "A co w tym czasie robi ministerstwo? Nie zajmuje się fizyka, która nauczana jest w sposób dosyć kostyczny i od lat taki sam; nie zajmuje się programami, które miałyby unowocześnić nauczanie informatyki. Zajmuje się ideologią i doktrynerstwem, indoktrynowaniem młodzieży w sposób absolutnie okrutny" - stwierdziła posłanka KO.
Efekty kontroli
Zarzuty wysuwane przed rozpoczęciem prac zespołu znajdują potwierdzenia w wynikach kontroli poselskiej. Jak pisze Krystyna Szumilas:
Przed dokonaniem naboru do zespołu Minister nie określił wymagań, jakie muszą spełnić osoby chcące pracować w zespole, nie ogłosił publicznego naboru, nie powołał komisji oceniającej kandydatów. Wybór został dokonany i zatwierdzony jednoosobowo przez Ministra Edukacji
Zdaniem posłanek „dobór członków zespołu nie gwarantował prawidłowej realizacji zadania”. Jak podkreślono w ustalenia kontroli celem kontroli było bowiem przygotowanie raportu na temat funkcjonowania systemu dopuszczania podręczników do użytku szkolnego tymczasem „minister (…) zlecił członkom zespołu wykonanie oceny konkretnych podręczników, łamiąc przepisy prawa oświatowego (…)”. Efektem, zdaniem autorek dokumentu, może być wpływ na przyszłe opinie niezależnych rzeczoznawców oceniających podręczniki, wybranych zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa.
Dobór ekspertów budzi także zastrzeżenia formalne: sześciu z nich nie posiada uprawnień do wydawania opinii w zakresie dopuszczania podręczników, siedmiu (na ośmiu) posiadających te uprawnienia, posiada je co najwyżej od 27.11.2020, czyli, jak zauważa tvn24.pl, już po tym jak minister Czarnek zapowiedział przeprowadzenie kontroli podręczników