Jeden wniosek wystarczy, by dziecko, mimo rządowych zakazów, nadal chodziło do przedszkola. Kierujący placówkami nie mają bowiem prawa, by weryfikować informacje podane przez opiekunów czy zbierać dane o ich zatrudnieniu.

Od trzech dni, w związku z przeciwdziałaniem trzeciej fali koronawirusa, w całej Polsce ograniczona jest praca stacjonarna m.in. przedszkoli, oddziałów przedszkolnych w szkołach oraz innych form wychowania przedszkolnego. Do 11 kwietnia powinny one realizować zajęcia przede wszystkim za pomocą metod i technik kształcenia na odległość. Chyba że rodzic złoży do dyrektora wniosek o ich zorganizowanie na terenie placówki.
Jednak zgodnie z par. 2 ust. 5 rozporządzenia ministra edukacji i nauki z 26 marca 2021 r. w sprawie czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 (Dz.U. z 2021 r. poz. 561) możliwość ta przysługuje tylko wybranej grupie osób: opiekunom dzieci z orzeczeniami o potrzebie kształcenia specjalnego oraz pracującym w podmiotach leczniczych. Jak zaznacza adwokat i ekspert ds. prawa oświatowego Beata Patoleta, kategoria ta jest dość szeroka. – Rozporządzenie daje możliwość złożenia wniosku znacznie szerszej kategorii rodziców niż medycy i służby mundurowe. Są to też nauczyciele, opiekunowie, pracownicy wszelkich służb, osoby pracujące w opiece społecznej, w żłobkach, klubikach dziecięcych. Rozporządzenie wyraźnie wskazuje, że chodzi o zatrudnionych np. w podmiotach wykonujących działalność leczniczą. A to oznacza, że do tej kategorii zaliczymy i lekarza, i panią sprzątającą, recepcjonistkę, pracownika ochrony – mówi prawniczka. Dodaje, że jeśli rodzic z tej wskazanej grupy wyrazi taką wolę, złoży wniosek, a nawet zakomunikuje to e-mailem czy przez SMS, po stronie dyrektora placówki materializuje się obowiązek zorganizowania jego dziecku opieki, kształcenia oraz terapii, bo ustawodawca nie zawęził w żaden sposób usług oferowanych przez te placówki.
Co na to RODO?
Prawniczka dodaje, że dyrektorzy placówek mają przyjąć wniosek i zorganizować zajęcia, ale nie są uprawnieni do tego, by weryfikować słowa rodziców i sprawdzać, czy faktycznie ich dziecko może chodzić na zajęcia stacjonarne. – Nie można też zmuszać rodziców do składania oświadczeń dotyczących ich miejsca pracy. Rodzic nie ma obowiązku ich podawać – podkreśla.
Innego zdania jest Andrzej Wasilewski, skarbnik gminy Gietrzwałd, biegły sądowy w sprawach finansów publicznych i rachunkowości budżetowej. W jego ocenie przedszkola powinny funkcjonować – choć w ograniczonym zakresie – po złożeniu przez rodzica wniosku ze wskazaniem miejsca zatrudnienia. Zaznacza on jednak, że należałoby to określić w przepisach, bo inaczej RODO nie pozwala dyrektorom na żądanie takich danych. Dodaje, że nie może tego zrobić także gmina, na terenie której funkcjonuje placówka. – Samorząd w ramach swych uprawnień może przetwarzać dane osobowe uczniów i osób zatrudnionych w szkole czy przedszkolu. Ale informacja o miejscu zatrudnienia rodzica należy do danych chronionych, więc urzędnicy przekroczyliby swoje uprawnienia, żądając wglądu do takich wniosków. Nawet gdyby to były przedszkola prowadzone przez JST – ocenia skarbnik.
Kontroli brak
Powstaje pytanie, czy oświadczenia będą składać jedynie uprawnieni do tego rodzice. Czy inni opiekunowie, wiedząc, że są one nie do zweryfikowania, nie zechcą w ten sposób obejść prawa? Zwłaszcza że w internecie są gotowe wzorce wniosków o zorganizowanie zajęć na terenie placówki, bez podawania miejsca pracy opiekuna. – Utrzymująca się pandemia oraz wprowadzane w związku z nią obostrzenia powodują zauważalny spadek akceptacji społecznej dla ustanawianych przez prawodawcę zakazów i nakazów. Jak się okazuje, dotyczy to już nie tylko lekceważenia nakazów zakrywania ust i nosa czy prowadzenia określonej działalności gospodarczej, lecz także organizacji kształcenia – mówi dr Patryk Kuzior, adiunkt na Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej. Podkreśla przy tym, że samorządy nie mają instrumentów, by kontrolować, a tym bardziej korygować rozwiązania dotyczące sposobu prowadzenia zajęć. – Kontrola może dotyczyć prawidłowości pobrania dotacji oraz jej wydatkowania. Tu ewentualne pole do popisu mają wizytatorzy kuratoriów oświaty, ale warunki pandemiczne nie sprzyjają prowadzeniu działań kontrolnych. Ponadto kontrolerzy w przypadku nieprecyzyjnych norm zwykle wykazują się postawą zachowawczą, trudno im uzasadnić stanowisko, że jakieś rozwiązanie nie jest prawidłowe – dodaje ekspert.
Spytaliśmy kuratorów, jak będą podchodzić do informacji, że wnioski składają nie tylko osoby wskazane w rozporządzeniu. Małopolskie Kuratorium Oświaty poinformowało, że jeśli dotrą do niego takie zawiadomienia, będzie indywidualnie badać zgodność działań dyrektorów z prawem, a w przypadku potwierdzenia nieprawidłowości – reagować. Z kolei pomorskie kuratorium odpowiedziało, że nadzór nad organizacją pracy sprawują organy prowadzące placówki. – Zatem z tymi pytaniami należałby zwrócić się do jednostek samorządu terytorialnego – są to organy rejestrowe dla placówek niepublicznych – lub do policji jako organu stojącego na straży prawa – poinformowała Beata Wolak z tamtejszego kuratorium.
Dotacja niezagrożona
Należy jednak podkreślić, że ograniczenie pracy przedszkoli nie oznaczają zawirowań w wypłacie dotacji oświatowej. – Obwiązujące przepisy nie dają podstaw do niewypłacania niepublicznym przedszkolom dotacji za czas zamknięcia placówek – mówi Patryk Kosela, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Świętochłowicach. Podobnie odpowiedzieli nam urzędnicy z Bytomia i Gdańska. – Ustawodawca nie zmienił przepisów dotyczących przekazywania dotacji, która jest należna na ucznia zapisanego do przedszkola czy szkoły w danym miesiącu. Dotacja należna jest bez względu na to, w jakiej formie odbywają się zajęcia – przypomina Patryk Rosiński z referatu prasowego gdańskiego magistratu. Dodaje, że miasto nie miało żadnych zgłoszeń dotyczących nadużywania czy podawania przez rodziców nieprawdziwych informacji dotyczących braku możliwości realizacji nauki zdalnej w domu. Choć, jak mówi, zdarzają się pojedyncze wypadki przyprowadzania dzieci przez rodziców, którzy mieli specyficzną sytuację rodzinną lub w przypadku niezrozumienia zapisów rozporządzenia w odniesieniu do miejsc pracy rodziców uprawnionych do przyprowadzenia dziecka do przedszkola lub szkoły.
Kiedy trzeba zorganizować zajęcia w placówce