Resort edukacji nie wyklucza powrotu dzieci do szkół w lutym. Dyrektorzy mówią, że to ostatni moment, by przygotować młodzież do egzaminów, a w rodzicach narasta bunt.

Jak najszybszy powrót do szkół ósmoklasistów jest ważny ze względu czas, jaki pozostał do egzaminów
– Oby resort zrealizował plan. Jeśli nie, mamy awaryjne rozwiązanie, bo czujemy się odpowiedzialni za uczniów – mówi dyrektorka jednej z warszawskich podstawówek i dodaje, że niezależnie od scenariusza powrotów ósmoklasistów do stacjonarnej nauki, ona egzamin próbny w swojej szkole przeprowadzi. – Planujemy go na pierwsze dni lutego. W naszym przypadku sprawa jest ułatwiona, bo przystąpiłoby do niego tylko 30 uczniów.
Choć powrót starszych uczniów do nauki stacjonarnej wciąż jest niewiadomą, w piątek rząd wydał zgodę na stacjonarną organizację próbnych egzaminów maturalnych oraz ósmoklasisty. W rozporządzeniu „w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii” do listy wyjątków, które nie pozwalają na gromadzenie się, dopisano właśnie próbne sprawdziany.
Lucyna Cempel, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 23 we Wrocławiu już wcześniej zakładała, że decyzję o stacjonarnym egzaminie próbnym dla ósmych klas podejmie po konsultacji z rodzicami. – Na tej samej zasadzie odbywały się u nas w ostatnich tygodniach konkursy, np. „zDolny Ślązak” był prowadzony przez trzy dni w salach po pięcioro uczniów – mówi. Podkreśla, że kluczowa w przygotowaniach do egzaminu będzie decyzja MEiN o powrocie ósmych klas do szkół. Z pewnością nie będzie to łatwy powrót. – Dziś mamy trzy klasy ósme, w każdej po ok. 28 dzieci. Nasza mała szkoła jest przeładowana, jak większość we Wrocławiu. Udało nam się spełnić gros oczekiwań dotyczących powrotu w reżimie uczniów klas I–III, jednak nie uda się ich dotrzymać w przypadku większej liczby dzieci. To niestety konsekwencja reformy edukacji.
– Mamy nadzieję, że ósme klasy wrócą do nas od początku przyszłego miesiąca. Wówczas, między 9 a 11 lutego, można byłoby przeprowadzić próbny egzamin – ocenia Krzysztof Dudek, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 19 w Gdańsku. Podkreśla, że są gotowi na taki scenariusz. 120 uczniów podzielono już na grupy, przypisano do komisji, arkusze czekają wydrukowane. Jest olbrzymia determinacja, również ze strony rodziców, by taką próbę przeprowadzić. – Gdyby zależało to ode mnie, zlikwidowałbym egzamin, a podstawowym kryterium dostania się do szkoły średniej byłyby wyniki na świadectwie. Skoro jednak MEiN widzi sprawę inaczej, nie można powtórzyć ubiegłorocznych błędów. Jednym z nich był próbny egzamin robiony zdalnie, który nie miał nic wspólnego ze sprawdzeniem wiedzy uczniów – przekonuje.
Również w Szkole Podstawowej nr 67 w Krakowie nauczyciele chcą, by egzaminy próbne przeprowadzić w lutym, najpóźniej na początku marca. – Uczniowie mają być w strojach galowych, z uwzględnieniem procedur – mówi dyrektor Kornelia Szklarska.
Podkreśla, że plany robione są w porozumieniu z rodzicami, którzy coraz głośniej mówią o powrocie do szkół wszystkich uczniów. Jako przykład przywołuje to, co już dzieje się na Podhalu. Zgodnie z prawem dyrektor musi zapewnić dziecku naukę w szkole, jeśli rodzice oświadczą, że nie mają warunków, by zdalnie uczyło się w domu. I coraz częściej tak robią. Wzór oświadczenia krąży też po Krakowie i, jak przekonuje Szklarska, za chwilę sama może znaleźć się w takiej sytuacji jak placówki z Podhala. – Mamy regularnie zebrania z rodzicami. Wszyscy, szczególnie ci, którzy mają w domu ósmoklasistów, sygnalizują, że w dzieciach narasta niepokój. Wstępnie mogę powiedzieć, że przychylamy się do ich głosu – mówi. Dodaje, że dyskusja nie dotyczy jednej placówki, tylko toczy się między dyrektorami wielu szkół w mieście. Pomaga fakt, że organ prowadzący, samorząd, jest im przychylny.
Związek Nauczycielstwa Polskiego uważa, że uczniowie klas ósmych i maturalnych powinni byli wrócić do szkół jako pierwsi, jeszcze przed klasami I–III. Dla nich ten powrót jest ważniejszy, nie tylko ze względu na relacje z rówieśnikami, ale i czas, jaki pozostał do egzaminów. – To ostatni moment, by sprawdzić, jakie mają zaległości i je nadrobić. Prawda jest taka, że teraz uczniowie są zdani trochę sami na siebie – dodaje Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka ZNP. Szczególnie że, jak sami nauczyciele przyznają, nauka na odległość odbywa się na, delikatnie mówiąc, różnych poziomach.
– Problem zaczął się grudniu, kiedy na masową skalę zaczęły być odwoływane lekcje matematyki. Po feriach sytuacja się powtarza. W zasadzie od miesiąca syn nie ma zajęć. To odbiło się na jego ocenie na półrocze. Nie mógł jej poprawić, mimo wcześniejszych obietnic nauczyciela. Usłyszał tylko, że będzie mógł wykazać się w drugim semestrze – tłumaczy mama ósmoklasisty, dodając, że w ten sposób nauka matematyki została przerzucona przez szkołę na nią, bo oznacza konieczność płatnych korepetycji.
Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty uważa, że rozwiązaniem byłoby pozwolenie dyrektorom na to, by sami decydowali o formie nauczania w czasie pandemii.
– Zawnioskowaliśmy przed kilkoma dniami razem z ZNP do Ministerstwa Edukacji o możliwość wprowadzania hybrydowego nauczania. To pozwoliłby bez problemu przeprowadzić próbne egzaminy i matury. Choć nadal większość pedagogów uważa, że w tym roku egzamin ósmoklasisty powinien zostać zniesiony – mówi Marek Pleśniar, dyrektor OSKKO.
Potwierdza to Elżbieta Chodorowska, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Kutnie. Jej zdaniem powrót klas ósmych to czysta formalność. Bo faktycznie szkoła prowadzi nauczanie hybrydowe: trwają zajęcia stacjonarne klas I–III, rewalidacyjne dla uczniów z orzeczeniami, a świetlica pracuje pełną parą. Wspomina, jak przed rokiem weszła na salę egzaminacyjną życzyć ósmoklasistom powodzenia. Miał to być żartobliwy kopniak na szczęście, jednak zobaczyła wymalowane na twarzach strach i napięcie. Były też łzy.
– Mam teraz 111 ósmoklasistów i bardzo chcę im takich emocji oszczędzić – podkreśla.