Apelujemy o to, żeby grupę zawodową nauczycieli postawić, jeżeli nie przed, to przynajmniej na równi z osobami najstarszymi - powiedział prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz, odnosząc się do szczepień przeciwko COVID-19.
Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego był w piątek gościem Poranka w radiu TOK FM. Podczas rozmowy Sławomir Broniarz odniósł się do szczepień nauczycieli. "Nie może być tak, jak sobie minister Dworczyk wyobraża, że szczepienia nauczycieli zostaną przeniesione na drugi kwartał" - podkreślił prezes ZNP.
Wskazał, że nauczyciele są grupą ponad 700 tys. osób, które "pracują w szkole jako nauczyciele, administracja, która ma przeogromne kontakty interpersonalne z uczniami, rodzicami i między sobą".
"Wyobraźmy sobie scenariusz, że oto my nagle w kwietniu zaczynamy masowe szczepienia tej grupy osób, a przecież lada moment jest matura. Co stanie się wtedy, kiedy te szczepienia +nie wypalą+. Bądź też nie zdążymy tego zrobić w odniesieniu do tysięcy nauczycieli, którzy uczą w klasach szkół średnich czy klasach szkół podstawowych, a w zasadzie w kwietniu kończy się edukacja w liceach i szkołach kończących się egzaminem maturalnym" - mówił Broniarz.
"Dlatego apelujemy o to, żeby tę grupę zawodową nauczycieli postawić, jeżeli nie przed, to przynajmniej na równi z osobami najstarszymi" - dodał.
Prezes ZNP został również zapytany o powrót nauczycieli do szkół. "Wszyscy chcemy do tej szkoły wrócić. Oczekują tego także rodzice. Tylko, że testy na ewentualną obecność koronawirusa w tej grupie nauczycieli (klasy 1-3 - PAP) mają się odbywać od 11 do 15 stycznia. A więc nawet jeżeli te testy zostaną wykonane, to wcale nie mamy pewności, że będą na tyle zwierały dużą dawkę informacji, a przede wszystkim pewności, że wszyscy nauczyciele są zdrowi" - powiedział.
"Wszyscy nauczyciele mówią jednym głosem - chcemy wrócić do szkoły z wielu powodów. Ta praca jest o wiele efektywniejsza, o wiele bardziej konstruktywna, o wiele bardziej twórcza. Tego oczekują uczniowie, tego oczekują nauczyciele, ale mamy poważne obawy, czy jesteśmy do tego przygotowani" - dodał.