są wykształceni i pewni siebie. Zapomnieli o uczniach. Polscy nauczyciele należą do najlepiej wykształconych w krajach OECD – niemal wszyscy mają wykształcenie uniwersyteckie. Ale zamiast wejść między uczniów, wciąż wolą stać na katedrze w roli niepodważalnego autorytetu.
Aż dziewięciu na dziesięciu deklaruje przygotowanie do nauczania swojego przedmiotu. W żadnym innymi kraju belfrowie nie mają tak wysokiej samooceny – wynika z międzynarodowego badania TALIS 2013 organizowanego przez OECD.
Dla porównania w Holandii nauczyciele są wobec siebie bardziej krytyczni. Jeden na pięciu uważa, że nie ma przygotowania, by przekazywać wiedzę dzieciom. W Kanadzie i na Islandii swoje kompetencje dobrze ocenia jedynie 42 proc. pedagogów.
Ponadto nasi nauczyciele pewnie czują się w relacjach z uczniami. Ponad 40 proc. deklaruje, że w pracy zdecydowanie udaje im się zapanować nad hałaśliwymi dziećmi, skłaniać je do przestrzegania dyscypliny i jasno komunikować im swoje oczekiwania.
Równolegle badanie TALIS pokazało, że nasi pedagodzy wciąż najchętniej barykadowaliby się za biurkiem. W badaniu sami przyznali, że mają problemy z motywowaniem uczniów, którzy wykazują niewielkie zainteresowanie nauką. Podobnie jest ze wspomaganiem u podopiecznych krytycznego myślenia. Szwankuje również współpraca z rodzicami. Tylko co piąty nauczyciel deklarował, że w dużym stopniu udaje mu się wspierać rodziny w pomaganiu dzieciom w nauce.
– Nauczyciele zdają sobie sprawę z tego, że powinni aktywizować uczniów. Wiedzą, że najważniejszą rzeczą jest nauka krytycznego myślenia, ale nie wiedzą, na ile mogą odejść od tradycyjnych metod – komentuje dr hab. Michał Federowicz, dyrektor Instytutu Badań Edukacyjnych, rządowej agendy, która odpowiadała za polską część badania. – Nauczyciele boją się choćby pracy w grupach – dodaje. Powód jest prosty: zmiana myślenia i sposobu pracy wymagałaby wysiłku i nowych kompetencji.
– Poza tym nauczyciele bazują na własnym doświadczeniu szkolnym, które pozwoliło im osiągnąć sukces. Trudno im zmienić sposób myślenia – tłumaczy Ewa Radanowicz, dyrektor Zespołu Szkół Publicznych w Radowie Małym w Zachodniopomorskiem. W jej szkole od pięciu lat pracuje się metodą projektową. – Podzieliśmy czas pracy tak, że jedna trzecia jest poświęcana na realizację projektu, jedna trzecia na pracę aktywnymi metodami, a jedna trzecia na spotkanie z mistrzem, czyli nauczycielem – tłumaczy Radanowicz. Dzieci działają często w grupach mieszanych wiekowo. Starsi pomagają młodszym. Zdarza się, że lekcje prowadzi kilku nauczycieli z różnych przedmiotów. Musieli stworzyć własne programy autorskie i dostosować sale do realizacji projektów. – Efekty naukowe były widoczne bardzo szybko, podniosły się np. wyniki na sprawdzianie kończącym szóstą klasę – deklaruje Radanowicz. I przyznaje, że to wszystko wymagało dużych nakładów pracy.
To, że nauczyciele nie sięgają po innowacyjne metody, potwierdzają również wyniki innych badań. „Raport o stanie edukacji”, który opublikowano równolegle do badań TALIS 2013, wskazuje, że aż 91 proc. nauczycieli przyrody pracuje z podręcznikiem prawie na każdej lekcji. Co piąty nigdy nie korzystał z profesjonalnego sprzętu do doświadczeń, jak probówka, pipeta czy palnik. To jednak nie zawsze wynik niechęci samych pedagogów. Szkół czasem po prostu nie stać na przeprowadzanie doświadczeń.
Ponad 90 proc. polonistów prowadzi wykłady dla całej klasy. Podobnie matematycy – 41 proc. przepytanych gimnazjalistów deklarowało, że nauczyciel oczekuje od nich rozwiązywania zadania jedną wskazaną metodą. Tak samo jest w przypadku języków obcych. Na angielskim 45 proc. polskich uczniów bardzo rzadko zabiera głos przed całą klasą lub nigdy. Króluje wykład i jedna wskazana metoda poszukiwania wiedzy. Średnia dla Europy to 22 proc.
ROZMOWA
Prof. Rafał Piwowarski, krajowy kierownik badań TALIS, ekspert Instytutu Badań Edukacyjnych: Kluczowy jest wynik, jaki osiąga uczeń
Dlaczego polscy nauczyciele lubią dyscyplinę?
Kiedy sześć lat temu, w roku 2008, robiono badanie, polscy nauczyciele przy odpowiedzi na pytanie o to, co decyduje o ocenie ich pracy, odpowiadali: dyscyplina w klasie. Reszta OECD stawiała na relację, jaka panuje między nauczycielem a uczniem. Obecnie wszyscy poszli w innym kierunku – decydujące okazują się wyniki, jakie osiągają uczniowie.
Co jest mocną stroną polskich nauczycieli?
Uważają, że nieźle sobie radzą z klasą. A raczej że są dobrzy w zarządzaniu nią. Ale sami przyznają, że są mniej skuteczni w motywowaniu i nauczaniu. Z kolei nauczyciele z krajów wschodnioazjatyckich, czyli Korei, Japonii, mieli zawsze niską ocenę własnych kompetencji, ale ich uczniowie osiągają świetne wyniki PISA. Więc jest to bardzo relatywna ocena. Generalnie polscy nauczyciele nie przeceniają swoich sił, ale także nie umniejszają swoich zasług.
Są sfrustrowani, bo uważają, że społeczeństwo ich nie docenia.
To paradoks. Bo z Diagnozy Społecznej i z badań CBOS wychodzi, że Polacy cenią ten zawód. Znajduje się zazwyczaj na 6.–7. pozycji prestiżowych zawodów.