Jeśli trybunał stwierdzi niekonstytucyjność przepisów o unieważnieniu egzaminu dojrzałości, zdający uzyskają prawo ubiegania się o odszkodowanie - mówi Paweł Osik, adwokat, partner w Kancelarii Pietrzak Sidor & Wspólnicy, która prowadzi sprawę przed TK.

W Trybunale Konstytucyjnym czeka na rozpatrzenie skarga maturzystów w sprawie uznania przepisów, które nie dają prawa do odwołania od wyników matury, za niezgodne z ustawą zasadniczą. O co konkretnie walczą skarżący?

Maturzyści zwrócili się do TK o stwierdzenie, że ustawa o systemie oświaty i rozporządzenia wykonawczego ministra edukacji narodowej, na podstawie których unieważniono ich egzaminy maturalne w 2011 r., jest niekonstytucyjna. Chodziło o stwierdzenie niesamodzielności przy rozwiązywaniu zadań z chemii.

Jakie mają argumenty?

Niekonstytucyjność wynika z braku zapewnienia maturzystom rzetelnego postępowania i prawa do sądowej kontroli rozstrzygnięcia o unieważnieniu egzaminu maturalnego. Doprowadzono do sytuacji, w której państwo nie zapewniło obywatelom prawa do wypowiedzenia się co do podejrzeń o niesamodzielności przy rozwiązywaniu zadań maturalnych. Wniosek taki został wysnuty na podstawie podobieństwa błędów popełnionych przez uczniów. Nie mieli oni prawa dostępu do zgromadzonych dowodów przed wydaniem rozstrzygnięcia. Nie zapewniono im prawa do jakiegokolwiek odwołania się oraz do sądowej kontroli prawidłowości rozstrzygnięcia wydanego przez dyrektora Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej (OKE). Sądy administracyjne, do których skargi wnieśli maturzyści, uznały, że unieważnienie stanowi ocenę z egzaminu, od której według ustawy skarga nie przysługuje. W konsekwencji naruszenia prawa do rzetelnej procedury i do sądu naruszone zostało – w naszej ocenie – prawo do nauki oraz do ochrony czci i dobrego imienia, jak również do decydowania o swoim życiu osobistym. Maturzyści zostali posądzeni o nieuczciwość. Unieważnienie ich egzaminów z chemii praktycznie zamknęło im drogę do wymarzonych studiów.

Z państwa wnioskiem nie zgadza się prokurator generalny ani Sejm. Na ile argumentacja tych organów wydaje się panu nieuzasadniona?

Nie możemy się zgodzić ze stwierdzeniem, że osoby, których egzaminy zostały unieważnione, dysponowały prawem odwołania się do sądu, nawet w sytuacji, gdy ten administracyjny uznał się za niewłaściwy. Uczestnicy wskazują, że maturzyści mogli poszukiwać ochrony przed sądami cywilnymi. Według nas tylko sąd administracyjny posiada kompetencję do stwierdzenia nieważności rozstrzygnięcia o unieważnieniu egzaminu maturalnego. Cywilny nie jest w stanie usunąć takiego władczego rozstrzygnięcia. Naszą ocenę podzieliła prof. Irena Lipowicz, rzecznik praw obywatelskich (RPO).

Co pana zdaniem jest kluczowe w stanowisku RPO?

Rzecznik zechciała przyłączyć się do sprawy. Nie dzieje się to często. Jest to dla nas istotne wsparcie w sporze z marszałkiem Sejmu i PG, szczególnie, że RPO już wcześniej zajmowała się tą problematyką. Rzecznik w całości przyłącza się do naszej oceny niekonstytucyjności przepisów, zaprezentowanej w skargach 18 maturzystów.

Osoby te już studiują. Dla nich wyrok TK nic nie zmieni. Skąd zatem ich determinacja?

Maturzyści walczą przede wszystkim o swoje dobre imię. Chyba nigdy nie zdarzyło się, by unieważniono egzamin maturalny z jednego przedmiotu w stosunku – jak szacujemy – do około 50 proc. zdających. Osoby te musiały zmieniać swoje plany po ukończeniu szkoły średniej. Większość z nich podjęła studia na innym kierunku i uczelniach, niż te, o których marzyli. Poczucie krzywdy zostało. Cieszę, się z ich determinacji, bo pozwoli ona, mam nadzieję, na stwierdzenie niekonstytucyjności obecnych rozwiązań i wprowadzenie procedur, które będą respektowały podstawowe prawa abiturientów, gwarantowane przez konstytucję.

Czy jeśli TK uzna skargę, osoby, które czują się pokrzywdzone, będą mogły wnioskować o odszkodowanie?

Trudno przewidzieć, jakie może być orzeczenie TK, zwłaszcza że sprawę skomplikował wyrok trybunału z 8 stycznia 2013 r. w sprawie z wniosku RPO (sygn. akt K 38/12). W przypadku stwierdzenia niekonstytucyjności zaskarżonych przepisów pojawiłaby się podstawa do podważenia rozstrzygnięć o unieważnieniu egzaminu z chemii. Maturzyści uzyskaliby prawo ubiegania się o odszkodowanie i zadośćuczynienie za doznane krzywdy od Skarbu Państwa.

O jaką kwotę chodzi?

Trudno ją oszacować. Jak ocenić szkody wynikające z braku możliwości kontynuowania nauki po szkole średniej na wymarzonym kierunku studiów? Odszkodowanie, a zwłaszcza zadośćuczynienie przyjęłoby raczej wymiar symboliczny. W grę mogło wchodzić kilkanaście tysięcy złotych. Osoby te musiałyby jednak wykazać, że poniosły stratę i krzywdę.