Warszawa - Badania i jakość kształcenia receptą na niż demograficzny
Uczelnie w stolicy przyciągają studentów chwaląc się wysoką jakością kształcenia i rozwijając badania naukowe. Niektóre jednak odczują finansowo niż demograficzny, bo mniej chętnych zgłasza się na płatne studia.
Według rektora niepublicznej Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku prof. Adama Waldemara Koseskiego, problem spadku rekrutacji dotyka zarówno uczelnie państwowe jak i niepaństwowe.
"W najlepszych czasach rekrutowaliśmy na poziomie od 3 do 5 tys. Nawet w pierwszym roku, kiedy tworzyliśmy uczelnię w 1994 r. mieliśmy 2300 studentów, a w tym roku będę zadowolony, jeśli będziemy mieli 700-800. Podobna sytuacja jest na uczelniach państwowych z wyjątkiem niektórych kierunków. Na bezpłatnych studiach na państwowych uczelniach są miejsca" - podkreśla prof. Koseski.
Młodzież, jak mówi, rozsądnie wybiera takie studia, które w przyszłości dadzą pracę. "Wprawdzie jeden zawód, czy studia określonego typu nie dają pracy na całe życie, trzeba się dokształcać albo zmieniać. Ale np. historia czy filologia polska nie są już oblegane, podobnie z pedagogiką. Stąd też trzeba utrzymywać wysoki poziom i starać się racjonalizować zatrudnienie i ograniczać koszty" - tłumaczy.
Uniwersytet Warszawski, wobec deficytu kandydatów na niektóre studia, stawia przede wszystkim na rozwój badań naukowych. "W naszym budżecie bardzo szybko rośnie udział środków służących finansowaniu badań naukowych. To jest taka pozycja, która zmienia się najszybciej, o kilkanaście procent rocznie. Już w tej chwili dotacja budżetowa na dydaktykę stanowi zaledwie jedną trzecią naszego budżetu" - mówi PAP rzeczniczka UW Anna Korzekwa.
Problemów z rekrutacją nie odczuwa natomiast Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego. "W roku 2012 podczas rekrutacji na wszystkie formy i stopnie studiów w SGGW zarejestrowało się o blisko 1000 kandydatów więcej niż w roku ubiegłym" - podkreśla Katarzyna Kuśmierz z Biura Informacji i Promocji SGGW i dodaje, że kandydaci, którzy nie dostali się na bezpłatne studia dzienne przeważnie decydują się na płatne, niestacjonarne.
"Nie odczuwamy zjawiska niżu demograficznego w kontekście studiów niestacjonarnych w tak dużym stopniu jak uczelnie humanistyczne" - zapewnia.
Niepubliczna Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej zapewnia że niż demograficzny nie jest dla niej zagrożeniem. "Przede wszystkim dążymy do tego, aby stwarzać warunki do pracy dla najlepszej kadry naukowej i naukowo-dydaktycznej, dzięki której osiągamy nie tylko bardzo dobre wyniki w zakresie realizowanych badań naukowych, ale także oferujemy dydaktykę na wysokim poziomie" - wyjaśnia rzeczniczka SWPS Natalia Osica.
Kluczowe jest, jak mówi, wyjście naprzeciw oczekiwaniom studentów, którym przede wszystkim zależy na jakości kształcenia. Dlatego szkoła stara się przyciągać kandydatów, powołując się na wysokie oceny jakie otrzymała w trakcie akredytacji.
"Wydział Psychologii SWPS w Warszawie, którego program wzorowany jest na programach psychologii oferowanych na uczelniach amerykańskich to największy wydział psychologii w Polsce, który jak dotąd jako jedyny w kraju otrzymał wyróżniającą ocenę jakości kształcenia na kierunku psychologia od Państwowej Komisji Akredytacyjnej. Według oceny parametrycznej MNiSW Wydział Nauk Społecznych i Humanistycznych SWPS jest jednym z najlepszych jednostek naukowych w dziedzinie nauk o kulturze (drugie miejsce - PAP)" - podkreśla rzeczniczka, zaznaczając, że nie dotyczy to tylko warszawskiej centrali szkoły, a również wydziałów zamiejscowych we Wrocławiu, Sopocie, Katowicach i Poznaniu.
"Każdy z nich ma swoje mocne strony, które budują ich wizerunek, ale przede wszystkim każdy jest samodzielną jednostką akademicką i każdy pracuje nie tylko na własną markę, ale też całej uczelni. Można to zobaczyć na przykładzie wrocławskiego wydziału, który osiągnął najwyższą ocenę parametryczną MNiSW, czym zdeklasował wszystkie wydziały, na których wykłada się nauki społeczne w Polsce i wszystkie Instytuty Polskiej Akademii Nauk z tych dyscyplin. To przeczy stereotypowemu postrzeganiu uczelni niepaństwowych i ich filii" - mówi.
Łódź - Zmniejsza się liczba studentów na studiach płatnych
Prof. Bogdan Gregor, prorektor Uniwersytetu Łódzkiego ds. ekonomicznych i przewodniczący Komisji Finansowej Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich podkreśla, że uczelnia - tak jak inne podmioty - działa w określonym otoczeniu, a obecnie następują głębokie zmiany, których skutki mają duże znaczenia dla jej działalności.
Według niego szczególne znaczenie mają zmiany uregulowań prawnych funkcjonowania uczelni, spowolnienie wzrostu gospodarczego kraju i wzrost bezrobocia, szczególnie wśród ludzi młodych oraz pogłębiający się niż demograficzny.
"To ostatnie zjawisko, zapoczątkowane kilka lat temu jest szczególnie groźne dla uczelni. Oznacza ono w praktyce coroczny spadek liczby potencjalnych kandydatów na studia - mówi prof. Gregor.
Według niego za około 10 lat liczba młodych ludzi w wieku 19-24 lata będzie prawie o połowę niższa niż w 2010 r. Do tego dochodzi fakt, że coraz więcej maturzystów planuje podjęcie studiów za granicą.
W Uniwersytecie Łódzkim już od trzech lat obserwuje się spadek przychodów z opłat za studia niestacjonarne. Wiele wskazuje na to, że w roku akademickim 2012/2013 nastąpi pogłębienie tej tendencji. O ile rekrutacja na studia stacjonarne jest zbliżona do roku poprzedniego (na I rok studiów I i II stopnia przyjęto ponad 11,7 tys. kandydatów, a więc niewiele mniej niż w ub. roku), to w przypadku studiów niestacjonarnych sytuacja uległa znacznemu pogorszeniu.
"Rekrutacja na te studia jest w toku. Już dzisiaj jednak można prognozować, iż przyjmiemy o co najmniej 40 proc. mniej studentów niż w ubiegłym roku. W przełożeniu na finanse uczelni oznacza to spadek przychodów z opłat za studia o mniej więcej 6 mln zł w skali roku. Będzie to rzutowało na wynik finansowy uczelni, nie powinno jednak wpłynąć na utratę płynności finansowej" - zaznaczył prof. Gregor.
Prorektor UŁ zapewnił, że Uniwersytet podjął działania ograniczające ujemne skutki zmniejszającej się liczby studentów niestacjonarnych. Idą one równocześnie w dwóch kierunkach - zwiększania przychodów pozabudżetowych oraz obniżania kosztów.
Jego zdaniem szczególnie ważna jest wprowadzona od stycznia 2010 r. reforma zarządzania uczelnią, w tym głównie zarządzania finansami. Idea reformy sprowadza się do znaczącego zwiększania autonomii wydziałów i wymusza na ich kierownictwie dbałość o finanse.
"Stworzono mechanizmy motywujące wydziały do pozyskiwania środków pozabudżetowych i ograniczania kosztów, poprzez +cięcie+ kosztów zbędnych. Już pierwsze dwa lata funkcjonowania nowych zasad gospodarowania środkami finansowymi dowodzi skuteczności wprowadzonych rozwiązań. Widać to szczególnie po stronie kosztów" - uważa przewodniczący Komisji Finansowej KRUP.
Zapewnia, że w zmienionej strategii UŁ znajdują się także inne przedsięwzięcia ograniczające negatywne skutki niżu demograficznego na jego finanse. Wśród nich są m.in. poszerzenie oferty dydaktycznej o nowe kierunki studiów, wychodzące na przeciw oczekiwaniom rynku pracy, poszerzenie oferty studiów podyplomowych, szkoleń i kursów a także praktyk, organizowanych nie rzadko na zlecenie.
Wśród innych działań prof. Gregor wymienia motywowanie pracowników do intensyfikacji pracy naukowo-badawczej, co ma skutkować pozyskiwaniem grantów międzynarodowych i krajowych oraz tworzenie sprzyjających warunków do komercjalizacji efektów pracy naukowo-badawczej, a także zacieśnianie relacji z otoczeniem, w tym głównie z praktyką gospodarczą.
Prawie na wszystkich wydziałach UŁ funkcjonują tzw. Rady Biznesu, powołano stanowisko Pełnomocnika Rektora ds. współpracy z pracodawcami. Firmy wchodzące w skład Rad wspomagają finansowo m.in. konferencje naukowe, wykłady i spotkania z wybitnymi ludźmi.
Utworzono też Fundusz Innowacyjnej Edukacji w celu stymulowania prorynkowych zmian na uczelni. "Środki gromadzone są w oparciu o umowy partnerskie z wiodącymi firmami - Partnerami Innowacyjnej Edukacji. Z funduszu finansowane są m.in. warsztaty i programy stymulujące aktywność młodzieży licealnej jak i studentów"- wyjaśnił prof. Gregor.
Przedstawiciele Uniwersytetu Medycznego w Łodzi szacują, że na płatne studia niestacjonarne w nowym roku akademickim przyjętych zostanie ok. 15 proc. mniej studentów. Na części kierunków rekrutacja została już zakończona, ale na niektórych jeszcze trwa lub się nie rozpoczęła. Z analiz uczelni wynika jednak, że wszystkie kierunki zaplanowane na ten rok akademicki - zarówno stacjonarne jak i niestacjonarne - zostaną uruchomione.
"Faktem jest, że na studia niestacjonarne w nowym roku akademickim przyjmiemy mniej studentów o ok. 15 proc, ale za zgodą ministerstwa zwiększone zostały limity miejsc na wybranych kierunkach studiów stacjonarnych. Równoważy to ogólną liczbę nowo przyjętych studentów" - poinformowała PAP p.o. dyrektora biura rektora Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, Joanna Orłowska.
Według niej uczelnia nie odczuwa obecnie jeszcze skutków niżu demograficznego, które miałyby bezpośrednie przełożenie na jej stabilność finansową. "Uczelni profilowanych tj. medycznych, muzycznych ten problem nie dotyczy jeszcze w takim stopniu, jak uczelni niepublicznych czy mniejszych uniwersytetów" - zaznaczyła.
Według niej opłaty za studia niestacjonarne stanowią ważny, ale nie dominujący czynnik decydujący o sytuacji finansowej UM. Alternatywą, która ma równoważyć skutki kryzysu związanego z niżem, są studenci anglojęzyczni, kursy i szkolenia podyplomowe, a także kierunki zamawiane.
Zdaniem przedstawicieli niepublicznej Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi niż demograficzny dla każdej uczelni jest dużą przeszkodą w rozwoju, ale uczelnia nie zamierza redukować swojej oferty edukacyjnej, a wręcz przeciwnie - poszerza ją o nowe kierunki i specjalności.
"Z rozpoczęciem rekrutacji na rok 2012/2013 uruchomiliśmy sztandarowy projekt +Studiuj z tabletem+, który pozwoli AHE konkurować ze ścisłą czołówką uczelni publicznych w Polsce i przetrwać trudne lata niżu demograficznego. Na bieżąco wdrażamy również Europejskie Ramy Kwalifikacji" - poinformował PAP rzecznik prasowy uczelni Kamil Fibak.
W lipcu Akademia podpisała umowy o współpracy z Krajową Akademią Gospodarczą i Łódzką Izbą Przemysłowo-Handlową w Łodzi. Porozumienie przewiduje m.in. wspólne prowadzenie badań naukowych oraz staże i praktyki studentów AHE w przedsiębiorstwach skupionych w Izbie.
"Jej przedstawiciele mają brać udział w opracowywaniu programów studiów, a nawet w dydaktyce. Obie strony porozumienia będą promować osiągnięcia polskiej przedsiębiorczości w obszarze nauki. Przedsiębiorcy natomiast będą doradzać uczelni w przygotowywaniu odpowiadających ich potrzebom kursów i studiów podyplomowych" - wyjaśnił Fibak.
Rzeszów - Studia niestacjonarne wciąż popularne
Zdaniem prof. Wojciecha Walata, prorektora ds. studenckich i kształcenia Uniwersytetu Rzeszowskiego notowany od kilku lat na tej uczelni spadek zainteresowania studiami niestacjonarnymi w stosunku do studiów stacjonarnych spowodowany jest przede wszystkim tym, że osoby, które już pracują, podnoszą kwalifikacje na różnych kursach, czy studiach podyplomowych, szczególnie rozwiniętych w ostatnich czterech latach w ramach programów unijnych. Natomiast studia niestacjonarne podejmują osoby, które mają już sprecyzowane wymagania dotyczące kierunku i specjalności, czy konkretnych kompetencji.
Prorektor wyjaśnił, że niż demograficzny na uniwersytecie objawia się przede wszystkim mniejszą liczbą kandydatów na jedno miejsce na tradycyjnie obleganych kierunkach. Według niego spadek liczby studentów na studiach niestacjonarnych nie wpływa znacząco na stabilność finansową uniwersytetu, ponieważ wydziały, na których studentów niestacjonarnych jest mniej, uruchamiają np. centra naukowo-badawcze. Ośrodki te z jednej strony pozwalają uniezależnić się od finansowania z wpłat studentów na rzecz zamawianych badań stosowanych, a z drugiej - pozwalają na takie profilowanie małych grup studenckich, aby możliwe było kształcenie dla potrzeb gospodarki. Tak dzieje się na wydziale biologiczno-rolniczym, matematyczno-przyrodniczym czy biotechnologii.
Uniwersytet dotychczas pozyskiwał środki m.in. ze Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego w latach 2006-2008, Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki 2008-2012. Obecnie uczelnia realizuje 12 dużych projektów z PO KL nastawionych głównie na budowę potencjału dydaktycznego uniwersytetu na kierunkach studiów wymagających specjalistycznych i nowoczesnych laboratoriów, takich jak: fizyka techniczna, informatyka, inżynieria materiałowa, mechatronika, technologia żywności i żywienia, ochrona środowiska.
Z kolei na Politechnice Rzeszowskiej nie widać spadku zainteresowania studiami niestacjonarnymi i jest ono mniej więcej na podobnym poziomie, co rekrutacja na studia stacjonarne. Jednym ze źródeł finansowania Politechniki jest dydaktyczna dotacja ministerialna. Uczelnia otrzymuje też dotacje na działalność statutową, wsparcie ze środków krajowych i UE na projekty naukowe oraz prowadzi odpłatną działalność ekspercką, naukową, techniczną. Dochodzą jeszcze środki ze sprzedaży własności intelektualnej i czesnego na studiach podyplomowych.
Aby zapobiegać konsekwencjom niżu demograficznego Uniwersytet Rzeszowski planuje w dalszym ciągu tworzyć ofertę kształcenia w oparciu o zapotrzebowanie rynku, kształcić studentów w ramach projektów badawczych realizowanych w centrach naukowych, także w ramach konsorcjów z innymi uczelniami, nie tylko w regionie. Ponadto zamierza wprowadzać specjalności tzw. prorynkowe w porozumieniu z urzędami pracy, uwzględniających strategię rozwoju województwa.
Także Politechnika Rzeszowska w najbliższych latach planuje kłaść większy nacisk na współpracę z partnerami przemysłowymi. Chce też uzyskać status Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego, co najmniej w jednym obszarze nauki.
Natomiast na dwóch uczelniach niepublicznych: Wyższej Szkole Prawa i Administracji Rzeszów- Przemyśl oraz Wyższej Szkole Inżynieryjno-Ekonomicznej z siedzibą w Rzeszowie widać większe zainteresowanie studiami niestacjonarnymi w stosunku do stacjonarnych. Obie te uczelnie nie odczuwają spadku liczby studentów, a na pierwszej z nich widać nawet tendencję wzrostową w stosunku do lat minionych.
Jak zauważyła rektor Wyższej Szkoły Inżynieryjno-Ekonomicznej Sylwia Pelc, uczelnia ma w swojej ofercie kierunki, których absolwenci nadal są poszukiwani na rynku pracy, np. geodeci czy urbaniści, i dzięki temu placówka nadal ma kandydatów na studia.
Podstawowym sposobem pozyskiwania środków finansowych przez obie te uczelnie, poza czesnym, są programy unijne. WSI-E prowadzi też działalność gospodarcza, np. wynajmuje sale.
Kraków - Największe uczelnie publiczne nie odczuwają skutków niżu demograficznego
Na Akademii Górniczo-Hutniczej rekrutacja na studia niestacjonarne wygląda podobnie jak w poprzednich latach. Liczba kandydatów na zdecydowaną większość kierunków wynosi ok. 1 osoby na miejsce (na niektórych kierunkach, np. inżynierii naftowej i gazowniczej to kilka osób na miejsce).
"Na studiach niestacjonarnych staramy się +trzymać+ ceny. Zdarzają się także obniżki czesnego" - powiedział PAP rzecznik AGH Bartosz Dembiński. "W naszym przypadku ciężko mówić o jakimkolwiek wpływie niżu demograficznego na liczbę kandydatów, ponieważ póki co takiego spadku nie obserwujemy" - dodał.
Jak podkreślił Dembiński uczelni nie zależy na tym, by przyjmować jak najwięcej studentów na studia niestacjonarne. "Wolimy przyjmować mniejsze grupy na wyspecjalizowane, przydatne gospodarce kierunki studiów" - mówił Dembiński.
AGH od lat realizuje projekty na zlecenie i we współpracy z przemysłem, korzystając z doświadczonej kadry i ponad 600 laboratoriów. W 2011 r. uczelnia wypracowała ponad połowę swojego budżetu i osiągnęła 27 mln zł zysku.
"Trzeba podnosić jakość kształcenia, być coraz lepszym w rankingach i wtedy młodzi ludzie, którzy wybierają się na uczelnie patrzą na nas jako na miejsce atrakcyjne" - mówił o strategii w obliczu niżu demograficznego kończący kadencję rektor UJ prof. Karol Musioł. "Nie mamy problemu z naborem na studia stacjonarne, ale na studia niestacjonarne, płatne, już tak i ten trend jest już widoczny od kilku lat. Skutecznie rekompensujemy to studiami podyplomowymi" - powiedział PAP prof. Musioł.
Na Uniwersytecie Jagiellońskim rekrutacja na studia niestacjonarne trwa do 9 września. Jak powiedziała PAP rzeczniczka uczelni Katarzyna Pilitowska liczba kandydatów utrzymuje się na podobnym poziomie, jak w roku ubiegłym. "Zauważalnym symptomem niżu demograficznego oraz kryzysu ekonomicznego jest ostrożność kandydatów w wybieraniu studiów niestacjonarnych. Większym zainteresowaniem cieszą się studia stacjonarne - bezpłatne. Studia niestacjonarne są drugim wyborem, +awaryjnym+, dlatego odsetek tych, którzy zgłosili się na studia niestacjonarne w ramach pierwszej rekrutacji był mniejszy" - mówiła Pilitowska.
Widać też wyraźnie zmiany w wyborze kierunków. Cieszące się jeszcze kilka lat temu popularnością stacjonarne jak i niestacjonarne kierunki takie jak: filozofia, socjologia, dziennikarstwo i komunikacja społeczna czy kulturoznawstwo powoli odczuwają spadek zainteresowania. W czołówce najpopularniejszych kierunków studiów niestacjonarnych na UJ utrzymują się kierunki: lekarski, lekarsko-dentystyczny, farmacja oraz pielęgniarstwo pomostowe, gdzie już w pierwszym terminie rekrutacji wypełniły się wszystkie miejsca.
"Żeby nie być uzależnionym od wpływów ze studiów płatnych dywersyfikujemy przychody. Mamy rocznie dwadzieścia patentów i nadzieję, że będą skutkowały one przychodami w przyszłości. Jest kilka spółek, w których jesteśmy współudziałowcami. Chcemy też rozszerzać ofertę studiów podyplomowych, bo to jest dobra linia działania w dobie kształcenia ustawicznego"- powiedział PAP prof. Musioł.
Zysk UJ wyniósł w 2011 r.13,9 mln zł netto.
Rektor Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego - uczelni niepublicznej, na której kształci się ok. 14,5 tys. studentów (z czego ok. 6 tys. na studiach stacjonarnych) prof. Jerzy Malec powiedział PAP, że spadek liczby maturzystów na tych uczelniach jest odczuwalny przede wszystkim na studiach stacjonarnych (choć nie dotyczyło to akurat KA). "Studia w trybie niestacjonarnym wybierają najczęściej osoby z kilkuletnim stażem pracy i w tej grupie nie widać spadku liczby zainteresowanych kształceniem się" - mówił PAP prof. Malec.
Krakowska Akademia próbuje bronić się przed nadciągającym niżem demograficznym oferując dużo, bo blisko 30 kierunków studiów i rekrutując obcokrajowców. "Od roku z coraz lepszym skutki staramy się zachęcać do nauki w Krakowskiej Akademii studentów z zagranicy, głównie ze Wschodu: z Ukrainy, Kazachstanu, Białorusi. W tym roku będzie ich ok. 400" - powiedział prof. Malec.
Sposobem na przyciągnięcie studentów jest także czesne, konkurencyjne do wielu innych uczelni, także publicznych. "Jeśli je podnosimy to tylko o stopień inflacji" - podkreślił rektor. Szkoła aplikuje też o środki unijne na różne projekty.
Zdaniem prof. Malca najbardziej zagrożone w obliczu niż demograficznego są małe uczelnie niepubliczne, oferujące od jednego do kilku kierunków studiów. "Wiele z tych małych uczelni najbliższych lat nie przetrwa. Albo będą wchłonięte przez uczelnie większe lub zamkną swoją działalność" - uważa prof. Malec.
Latem tego roku po 18 latach działalności z powodu niżu demograficznego i niekorzystnej prognozy dotyczącej liczby studentów w kolejnych 10 latach założyciele niepublicznej Wyższej Szkoły Handlowej w Krakowie zrezygnowali z uprawnień do kształcenia na poziomie wyższym. "Niż demograficzny uniemożliwia nam utrzymanie dotychczasowych kryteriów rekrutacyjnych" - powiedziała PAP kanclerz uczelni Lidia Białkiewicz. Dotychczasowi studenci mają kontynuować naukę w Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości w Krakowie.
Od lat uczelnie niepubliczne, na razie bez skutku, walczą o to, by oferowane przez nie studia stacjonarne były dofinansowane, przynajmniej w części z budżetu państwa.
Katowice - Studia niestacjonarne: najpopularniejsze prawo i górnictwo
Jak poinformowało PAP biuro prasowe Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach pod koniec sierpnia ubiegłego roku odnotowano prawie 5 tys. zapisów na studia niestacjonarne. W tym roku, wg danych z 22 sierpnia jest ich 3803, co oznacza, że zainteresowanie tymi studiami zmalało.
W ostatnich latach zmniejszyła się także ogólna liczba studentów podejmujących kształcenie w systemie niestacjonarnym na Politechnice Śląskiej w Gliwicach. W roku akademickim 2008/2009 na wszystkich kierunkach studiowało 9450 osób, natomiast w ubiegłym roku było ich 7772. W przypadku przyjęć na pierwszy rok studiów liczba chętnych także się zmieniła - z 2515 osób w 2008 roku do 2010 w roku ubiegłym. "Ostanie lata pokazują spadek liczby kandydatów na te studia o ok. 150-200 osób" - powiedział PAP rzecznik gliwickiej uczelni Paweł Doś.
Niezmienny wydaje się poziom zainteresowania poszczególnymi kierunkami, na Uniwersytecie Śląskim w czołówce nadal są prawo, pedagogika, administracja oraz psychologia, z kolei na Politechnice Śląskiej wśród najchętniej wybieranych kierunków znalazły się górnictwo i geologia, budownictwo, inżynieria środowiska, mechanika i budowa maszyn oraz logistyka.
"W kraju jest ponad 450 uczelni publicznych i niepublicznych a z każdym rokiem liczba osób wybierających studia w ogóle, zmniejsza się. W skali kraju rynek uległ nasyceniu, zwłaszcza w przypadku osób, które z urzędu musiały zrobić wykształcenie wyższe, na co najczęściej decydowały się w ramach studiów niestacjonarnych" - powiedział PAP prorektor niepublicznej istniejącej od 15 lat Wyższej Szkoły Zarządzania i Nauk Społecznych w Tychach prof. Marek Szczepański.
Szczepański uważa, że skutki niżu demograficznego w równej skali odczuwają zarówno szkoły publiczne jak i niepubliczne. Jego zdaniem niż odczuwalny od 4 lat będzie trwał kolejnych 5-6 lat. "W najtrudniejszej sytuacji będą uczelnie niepubliczne, moim zdaniem wiele z nich nie przetrwa skutków niżu. Uda się największym i najlepszym oraz między innymi tym, którzy posiadają zasoby materialne, takie jak np. własne budynki" - uważa prof. Szczepański.
Wśród innych sposobów na przetrwanie dla uczelni niepublicznych Szczepański wymienia studia niszowe, czyli takie, na które popyt jest niewielki, ale za to ich ukończenie może gwarantować znalezienie pracy oraz połączenie się mniejszych ośrodków akademickich z większymi.
Prof. Szczepański przyznał, że trwają ostateczne rozmowy w sprawie połączenia Wyższej Szkoły Zarządzania i Nauk Społecznych w Tychach z Krakowską Akademią im. Frycza Modrzewskiego. Być może we wrześniu zostanie podpisana umowa, a tyska szkoła, której organem założycielskim jest miasto Tychy, będzie wydziałem zamiejscowym krakowskiej placówki.
Na wszystkich uczelniach rekrutacja na studia niestacjonarne nadal trwa, powinna zakończyć się we wrześniu lub w październiku.
Poznań - Skutki niżu demograficznego niezauważalne dla uczelni
Według deklaracji przedstawicieli uczelni, ewentualne wolne miejsca na niektórych kierunkach powinny się zapełnić przy drugim naborze. "Rekrutacja na studia niestacjonarne I i II stopnia oraz jednolite magisterskie nadal trwa. Dotychczasowa liczba osób chcących studiować w naszej uczelni nie powinna niepokoić w kontekście niżu demograficznego, jest ona porównywalna z rokiem ubiegłym" - powiedziała PAP rzeczniczka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Dominika Narożna.
Jak dodała, ewentualny spadek liczby studentów studiów niestacjonarnych nie powinien wpłynąć negatywnie na stabilność finansową UAM. "Przychód z tytułu kształcenia studenta studiów niestacjonarnych jest skalkulowany do wysokości kosztów jego kształcenia" - wyjaśniła.
Rzecznik Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu Jerzy Lorych powiedział PAP, że uczelnia nie odczuwa skutków niżu demograficznego. "Mamy jeszcze ok. 150 - 200 wolnych miejsc, liczymy, że zostaną one uzupełnione przy drugim naborze" - powiedział. Jak dodał, uczelnia zamierza w najbliższym czasie przejąć poznański Zespół Szkół Technicznych. Placówka przygotowywałaby przyszłych studentów uniwersytetu. W tej sprawie trwają jeszcze konsultacje z władzami miasta.
W Wyższej Szkole Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w tym roku zrezygnowano z socjologii. Już w zeszłym roku na dzienne studia aplikowało tylko kilkunastu chętnych. "Rozwinęliśmy jednocześnie ofertę innych kierunków o ciekawe specjalizacje takie jak: grafika reklamowa, projektowanie gier komputerowych czy komunikacja wizualna. Zmieniliśmy nie tylko ofertę ale także metody kształcenia tak by umożliwić studentom zdobycie atrakcyjnych i poszukiwanych na rynku pracy umiejętności i kompetencji" - powiedziała PAP Małgorzata Mucha z WSNHiD.
Jak dodała, uczelnia proponuje swoim studentom nowy, stworzony we współpracy z pracodawcami, nastawiony na praktykę model studiów humanistycznych. Ma on pozwolić studentom na zdobycie doświadczenia zawodowego już w trakcie studiów.
Skutków niżu demograficznego nie odczuwa także poznańska Wyższa Szkoła Logistyki. "W tym roku mamy nawet więcej osób przyjętych niż w tym samym czasie w roku ubiegłym. Nie jest to jednak przypadek, WSL już wiele lat wcześniej analizowała dane demograficzne i obierając strategię rozwoju - przewidywała także skutki mniejszej liczby urodzeń po roku 1990" - powiedział PAP rzecznik prasowy szkoły Wojciech Zalewski.
Jak wyjaśnił, WSL blisko współpracuje z blisko 300 szkołami z całej Polski, kształcącymi w zawodach: technik logistyk oraz technik spedytor. "Podjęliśmy się roli patrona edukacyjnego dla techników logistycznych i spedycyjnych. Kiedy 6-7 lat temu uczelnie prześcigały się niemal wyłącznie w reklamach oferty edukacyjnej - my postanowiliśmy nawiązać bliskie relacje, które dziś procentują. Wspieramy szkoły w zakresie kształcenia i upraktycznienia procesu kształcenia, wydajemy podręczniki, szkolimy nauczycieli, wprowadzamy projekty unijne, oprogramowanie do szkół, przyjmujemy wycieczki i zapraszamy na konferencje" - powiedział.
Zdaniem Zalewskiego, dzięki tej współpracy i wsparciu szkół w ich rozwoju, uczelnia utrzymuje wysoki wskaźnik rekrutacji na studia. Jak dodał, dzięki współpracy z blisko 30 przedsiębiorstwami logistycznymi, program studiów jest na bieżąco dopasowywany do realiów rynkowych.
Olsztyn - Uczelnie odczuwają niż demograficzny
Jak poinformował PAP rektor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie prof. Józef Górniewicz uczelnia odczuła mniejsze zainteresowanie studiami stacjonarnymi płatnymi.
"Ten rok jeśli chodzi o rekrutację na ten tryb studiów jest najgorszy od kilku lat. Będzie mniej o 900 kandydatów niż w roku ubiegłym. To jest poważne tąpnięcie"- podkreślił prof. Górniewicz. Dodał, że uczelnia duże oczekiwania wiąże z drugim, dodatkowym naborem i liczy, że w kolejnej rekrutacji przybędzie studentów. Zaznaczył, że mniej przyjęć dla Uniwersytetu oznacza mniejszy o 3,6 mln zł budżet.
Podkreślił, że ratunkiem dla uczelni są dodatkowe 2 mln zł, jakie uniwersytet pozyskał na cele dydaktyczne. Prof. Górniewicz zaznaczył, że mniejszy nabór studentów oznacza również, iż mniej zajęć będą mieć nauczyciele akademiccy. "Mniej będzie godzin dydaktycznych dla pracowników naukowych. Uważam, że potrzebne będzie cięcie kosztów, ale mam nadzieję, że obejdzie się bez zwolnień wśród kadry"- podkreślił rektor.
Niepubliczna Olsztyńska Szkoła Wyższa im. Józefa Rusieckiego także spodziewa się mniejszego naboru studentów w tym roku. Do tej pory na pierwszy rok studiów przyjęliśmy 600 osób. "Spodziewamy się, że po dodatkowej rekrutacji w sumie przyjmiemy 900 studentów. W ubiegłym roku przyjęliśmy ponad 1000 osób"- poinformowała PAP rzeczniczka uczelni Monika Seredyn - Turowska.
Dodała, że mimo, iż przyjęć będzie mniej o 10 proc. to "wystarczy, by uczelnia przetrwała". Zaznaczyła, że uczelnia prowadzi działalność gospodarczą, z której pozyskuje dodatkowe pieniądze. Prowadzi m.in. obiekty sportowe dostępne dla mieszkańców Olsztyna, takie jak basen, siłownie, sale do squasha czy centra rehabilitacji wad postawy albo laboratoria dla sportowców.
Elbląska Uczelnia Humanistyczno- Ekonomiczna liczy, że dzięki dodatkowemu naborowi, który trwa do 29 września uda się pozyskać tylu studentów ilu w ubiegłym roku przyjęto na pierwszy rok. "Na razie dotychczasowa rekrutacja utrzymuje się na podobnym poziomie jak w ubiegłym roku" - podano PAP w centrum promocji uczelni.
Elbląska uczelnia posiada centrum odnowy biologicznej dostępne dla mieszkańców Elbląga, z którego dochody uzupełniają budżet szkoły.
Gdańsk - Niż demograficzny dla uczelni na razie niegroźny
"Jak dotąd niż demograficzny nie wpłynął na sytuację finansową uczelni. Uczelnia intensyfikuje jednak działalność informacyjną i promocyjną, rozszerzamy i dopasowujemy do rynku pracy ofertę edukacyjną m.in. o studia doktoranckie od roku akademickiego 2013/2014" - powiedział PAP rzecznik prasowy Akademii Morskiej w Gdyni Tomasz Degórski.
Dodał, że zauważalne jest "nieznaczne zmniejszenie zainteresowania studiami niestacjonarnymi".
Podobnie dzieje się na Uniwersytecie Gdańskim. "Jeśli zaś chodzi o studia dzienne Uniwersytet Gdański kolejny rok z rzędu notuje przynajmniej stałą liczbę kandydatów na studia" - poinformował PAP Krzysztof Klinkosz z biura prasowego UG.
"Mając na uwadze możliwość spadku liczby studentów kierunków niestacjonarnych uczelnia zaplanowała niższe przychody. Na niższe wpływy z tytułu czesnego uczelnia może zareagować np. zmniejszeniem ilości godzin ponadwymiarowych realizowanych przez nauczycieli akademickich, a co za tym idzie, zmniejszeniu ulegną koszty wynagrodzeń wypłacanych z tego tytułu" - wyjaśnił Klinkosz.
Aby zmniejszyć ryzyko zmniejszania się liczby chętnych do studiowania UG uruchamia nowe kierunki kształcenia, nierzadko są one realizowane w oparciu o współpracę miedzywydziałową czy międzyuczelnianą po to, by zapewnić dopływ na rynek pracy wykwalifikowanych specjalistów.
"Dodatkowo, obserwując tendencje demograficzne, w uczelni systematycznie ogranicza się wydatki, m.in. na remonty i modernizacje obiektów. W ramach działań oszczędnościowych zwiększono pensum dydaktyczne nauczycieli akademickich oraz ogranicza się zatrudnienie poprzez nieobsadzanie etatów zwalnianych przez odchodzących na emeryturę lub zwalniających się na własną prośbę" - podkreślił Klinkosz.
Niżu demograficznego praktycznie nie odczuwa Politechnika Gdańska. "Na studia stacjonarne I stopnia przyjęliśmy więcej osób niż w roku ubiegłym, tzn. w roku 2011 studia rozpoczęło 5205 osób, w tym roku studia rozpocznie 5413 osób" - poinformowała PAP Ewa Kuczkowska z biura prasowego PG.
Spadek o 3,75 proc. zanotowano natomiast na studiach niestacjonarnych - w roku 2011 r. tego rodzaju studia na Politechnice Gdańskiej rozpoczęło 506 osób, natomiast podczas tegorocznej rekrutacji przyjęto 487 nowych studentów.
"Warto dodać, że nie uruchomiliśmy 2 z 10 kierunków na studiach niestacjonarnych I stopnia. Fakt ten nie ma jednak znaczącego wpływu na stabilność finansową uczelni, gdyż nie uruchamiamy kierunków, na które zgłosiło się zbyt mało chętnych" - wyjaśniła Kuczkowska.
"W naszym przypadku nie ma żadnego powodu do paniki, ani do zmartwienia. To nie jest tak, że zbliża się w najbliższym czasie jakaś katastrofa" - zapewnił w rozmowie z PAP dr Tomasz Białas, prorektor Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu w Gdyni, najstarszej niepublicznej szkoły wyższej na Pomorzu, założonej w 1994 r.
Dodał, że w przypadku uczelni, które prowadzą działalność długoletnią, ewentualne niekorzystne skutki dla budżetu placówki z powodu niżu demograficznego są zawsze odroczone w czasie.
Białas wyjaśnił, że receptą WSAiB na niż demograficzny jest uatrakcyjnianie oferty edukacyjnej poprzez np. zwiększanie zajęć praktycznych, spotkania studentów z praktykami z życia gospodarczego.
"Aktywna uczelnia ma możliwości przeciwstawiania się niżowi demograficznemu. Jedno jest pewne: część uczelni tego procesu nie wytrzyma; w szczególności te, które mają bardzo mało studentów i których skala działania jest tak niewielka, że nie mają pieniędzy na wdrażanie nowych projektów" - ocenił prorektor WSAiB.
Według strategii województwa pomorskiego, w 2020 r. w regionie będzie o 20 proc. mniej studentów.
Lublin - Nowości i oszczędności - sposoby uczelni na niż demograficzny
Spadek liczby studentów odnotowuje największa lubelska uczelnia Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej, na której obecnie uczy się łącznie około 27 tys. osób. W latach 2008-2011 liczba studentów studiów niestacjonarnych spadła tu o blisko 5 tys., co spowodowało zmniejszenie przychodów uczelni o około 15 mln zł.
Zmniejsza się też liczba studentów na studiach stacjonarnych, a tym samym obniżają się wpływy uczelni z dotacji ministerialnej. W 2009 r. dotacja dla UMCS wyniosła ponad 173,5 mln, a dwa lata później było to 167,6 mln - poinformowała rzeczniczka UMCS Anna Guzowska.
Mimo tych trudności UMCS wyszedł z zapaści finansowej, w której znalazł się w 2008 r, kiedy jego długi przekraczały 60 mln zł. Dokonano wielu zmian i cięć budżetowych, m.in. przeprowadzono restrukturyzację zatrudnienia, zredukowano liczbę stanowisk kierowniczych, zmieniono procedury dzielenia budżetu. Rok 2011 uczelnia zamknęła dodatnim wynikiem finansowym - 12 mln zł.
UMCS stara się przyciągać studentów, także zza wschodniej granicy, oferując m.in. nowe kierunki studiów i specjalności. "Coraz większe znaczenie ma też optymalizowanie kosztów, komercyjne wynajmowanie pomieszczeń, realizacja badań zleconych" - powiedział Guzowska.
Nie odczuwa skutków niżu demograficznego Uniwersytet Medyczny, który postawił na kształcenie w języku angielskim studentów z zagranicy. Obecnie studiuje tu około tysiąca osób z 52 krajów. "17 lat temu zaczynaliśmy od trzech osób z zagranicy" - powiedział rzecznik UM Włodzimierz Matysiak.
Matysiak podkreślił, że czesne od zagranicznych studentów w "bardzo znaczący" sposób pozwala podreperować budżet uczelni. "Dzięki dochodom z czesnego możemy finansować modernizację infrastruktury, uatrakcyjniać formy przekazu wiedzy, co podnosi jakość kształcenia i ugruntowuje markę uczelni w świecie" - dodał Matysiak. Łącznie na UM studiuje około 8 tys. osób.
Na studia w niepublicznej Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Administracji zgłosiło się w tym roku około 10-15 proc. kandydatów mniej niż w ubiegłym. Jednak tylko na jednym kierunku - gospodarka przestrzenna - może być problem z naborem wystarczającej liczby chętnych. Jest tak, ponieważ takie studia uruchomiły też trzy państwowe uczelnie w Lublinie - wyjaśnił kanclerz Grzegorz Wójcikowski. W nadchodzącym roku akademickim uczelnia będzie kształciła około 2,8 tys. osób, nie ma zagrożenia dla jej sytuacji finansowej - ocenił Wójcikowski.
Sposobem na skutki niżu w przyszłości ma tu być przyjmowanie studentów zagranicznych. W ubiegłym roku pojawiło się 40 studentów z Ukrainy, w obecnym ma być ich już stu. "Będziemy starali się zwiększać liczbę studentów z Ukrainy, dobrze byłoby gdyby sięgnęła ona jednej trzeciej wszystkich. Myślimy też o studentach z Białorusi" - powiedział Wójcikowski.
Uczelnia chce też postawić na zbliżenie do praktyki. "Zamiast przekazywać studentom wiedzę, która jest zbyt obszerna, zamierzamy wskazywać sposoby jej zdobywania i wykorzystywania w praktyce. Będziemy zatrudniać więcej praktyków. Studenci, którzy jednocześnie pracują, będą mogli zajmować się problemami rzeczywiście występującymi w ich zawodach" - dodał Wójcikowski.
Kanclerz Wyższej Szkoły Nauk Społecznych Adam Żerel ocenił, że zainteresowanie szkołą jest na podobnym poziomie jak w roku ubiegłym. W ostatnich latach na tej uczelni studiowało około 900 osób. Podkreślił, że niż demograficzny WSNS odczuwa od dawna, bo spada liczba chętnych na studia pierwszego stopnia, ale rośnie za to zainteresowanie studiami podyplomowymi. "Coraz więcej osób chce się dokształcać, zdobywać nowe kwalifikacje. Wymusza to często rynek pracy" - powiedział Żerel.
Coraz bardziej popularna staje się nauka przez internet. W WSNS można tak studiować m.in. dietetykę, doradztwo zawodowe, organizację pomocy społecznej. "Tą metodą studiują u nas ludzie z całej Polski. To bardzo wygodna forma, m.in., dlatego że wymaga przyjazdu na uczelnię tylko na egzaminy" - zaznaczył.