– Wytyczone kierunki będą nie do zrealizowania w zatłoczonych szkołach – komentują eksperci ogłoszone przez MEN kierunki polityki oświatowej państwa na rok 2019/2020.
– Wytyczone kierunki będą nie do zrealizowania w zatłoczonych szkołach – komentują eksperci ogłoszone przez MEN kierunki polityki oświatowej państwa na rok 2019/2020.
Co roku na podstawie art. 60 ustawy – Prawo oświatowe minister edukacji narodowej ustala kierunki realizacji polityki oświatowej państwa na dany rok szkolny. Minister określa również zadania z zakresu nadzoru pedagogicznego dla kuratorów oświaty. W nadchodzącym roku szkolnym Ministerstwo Edukacji Narodowej chce postawić na: profilaktykę uzależnień, wychowanie do wartości przez kształtowanie postaw obywatelskich i patriotycznych, wdrażanie nowej podstawy programowej kształcenia ogólnego, rozwijanie kreatywności, przedsiębiorczości, kompetencji cyfrowych i matematycznych oraz wdrażanie nowych podstaw programowych kształcenia w zawodach szkolnictwa branżowego.
Eksperci zgodnie podsumowują ten plan, w przypadku większości punktów, jako potrzebny, ale niewykonalny. Zwłaszcza w obliczu sytuacji, która czeka szkoły we wrześniu. – Najważniejszym problemem, przed jakim stoi dzisiaj szkoła, a co za tym idzie, także minister i cały resort, jest rozładowanie czy zniwelowanie tego chaosu, który za chwilę się rozpęta w szkołach ponadgimnazjalnych. Wszystko inne to sprawy, które mogą poczekać. Jak się pali, to trzeba ratować, co się da, a nie dokładać kolejnych programów, które na pewno są potrzebne, ale nie na ten moment – mówi wiceprzewodniczący ZNP Krzysztof Baszczyński.
Najwięcej wątpliwości wśród ekspertów edukacyjnych budzi punkt drugi – o wychowaniu do wartości. Minister Dariusz Piontkowski podczas konwencji programowej PiS w Katowicach mówił, że „polska szkoła ma nie tylko uczyć, ale też wychowywać”. – W dobie obecnej dyskusji publicznej trudno jest się domyślać, o jakie wartości chodzi. Bo raczej nie do końca o wzajemny szacunek – mówi Wojtek Gawlik, aktywista związany m.in. z Fundacją Edu-Klaster. Podobnie uważa Zofia Grudzińska, współzałożycielka i koordynatorka Ruchu Społecznego Obywatele dla Edukacji: – Deklaratywnie i na papierze wygląda to dobrze, ale ponieważ mamy nieuzgodnione i niezdefiniowane te wartości, więc może się okazać niebezpieczny. Posunę się do stwierdzenia, że biorąc pod uwagę antydemokratyczne kierunki polityki rządu, to punkt ten może okazać się realizowaniem wartości antydemokratycznych w szkołach. W ten sposób przygotowywane byłoby całe przyszłe pokolenie ludzi, którzy nie rozumieją i odrzucają demokrację autentyczną, a zamiast niej realizują jakiegoś potworka. Minister Piontkowski mówił podczas wspomnianej konwencji: „(…) będziemy jeszcze zastanawiali się, jak wzmocnić ten element, który uniemożliwi wprowadzanie ideologii, które są sprzeczne z naszym, polskim, chrześcijańskim systemem wartości”.
Niepokój nauczycieli dotyczący tego punktu wiąże się też ze świeżo utworzonym stanowiskiem pełnomocnika rządu ds. wspierania wychowawczej funkcji szkoły i placówki.
Zdaniem Krzysztofa Baszczyńskiego to najbardziej zbędne stanowisko, jakie powołał minister edukacji. – W niczym nie pomoże szkole ani uczniom, którym potrzebni są psycholodzy, pedagodzy, a nie rozwiązania, które zwiększą biurokrację – mówi. Jak dodaje, powołanie rzecznika ubezwłasnowolni szkołę i nauczycieli. – Wielkim osiągnięciem szkoły ostatnich lat było to, że programy wychowawcze przygotowywane były przez placówki wspólnie z rodzicami. Jak rozumiem, teraz te programy będą narzucane – dodaje.
Punkt dotyczący realizacji podstawy programowej inicjatywa „NIE dla chaosu w szkole” nazywa ponurym żartem z nauczycieli. Jak przypomina Zofia Grudzińska, podstawy programowe w trybach konsultacji społecznych były poddawane zmasowanej krytyce. Ich zdanie potwierdziła w ostatnim raporcie NIK. – Mam wrażenie, że ten punkt został dodany po to, żeby znowu nam urągać i z nas drwić – mówi.
Zdaniem ekspertów wątpliwa jest także realizacja pozostałych punktów. Powodów jest kilka. Przede wszystkim nie pozwolą na to zatłoczone szkoły średnie, a w rozwijaniu kompetencji cyfrowych także brak pieniędzy na wyposażenie pracowni oraz problemy lokalowe szkół. Do tego dochodzą problemy systemowe. Jak mówi Wojtek Gawlik, rozwijanie kreatywności, przedsiębiorczości i kompetencji cyfrowych uczniów jest od zawsze wpisane w podstawę programową, więc nie jest to żadne odkrycie. Podobnie jest z kompetencjami matematycznymi. – Problem jest taki, że tak jak my wszyscy bardzo chcemy rozwijać te kompetencje, tak kluczowy element tego systemu, czyli egzamin kończący edukację, w ogóle tych kompetencji nie uwzględnia. Dopóki nie zmieni się sposób rekrutacji na studia, nie będziemy mogli mówić, że rozwijanie kreatywności jest kierunkiem kluczowym dla MEN. To są tylko słowa – twierdzi.
MEN nie odniósł się do pytań wysłanych przez DGP.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama