MEN dofinansowało te zadania, które były związane z reformą strukturalną. Żądania samorządów zwrotu poniesionych przez nie kosztów nie są uzasadnione – powiedział we wtorek minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski. To są duże pieniądze, nie mamy takich środków – zaznaczył.

Przedstawiciele 10 największych miast zrzeszonych w Unii Metropolii Polskich złożyli 21 maja w Ministerstwie Finansów wezwania do zapłaty na łączną kwotę ponad 103 mln zł kosztów poniesionych przez nich w 2017 r. w związku z dostosowaniem szkół do zmian w oświacie. Ministerstwo Finansów zapowiedziało wówczas, że złożone przez samorządy wezwania do zapłaty przekaże Ministerstwu Edukacji Narodowej, które reprezentuje Skarb Państwa w tej sprawie.

Minister edukacji pytany był we wtorek na konferencji prasowej o te wezwania.

"Ministerstwo Edukacji Narodowej wielokrotnie już odpowiadało, że przekazało środki związane z wprowadzeniem reformy. Natomiast nie wszystkie koszty ponoszone przez samorządy były związane ze zmianami strukturalnymi. Ministerstwo ewidentnie wskazywało, że w wielu przypadkach te samorządy próbowały inne wydatki oświatowe włączyć do tej kwoty, która niby wiązała się ze zmianą systemu oświaty, bo przecież wszelkie działania związane chociażby z funkcjonowaniem przedszkoli nie miały nic wspólnego z reformą strukturalną oświaty" – powiedział Piontkowski.

Dopytywany, czy to oznacza, że zdaniem resortu edukacji są to żądania nieuzasadnione i MEN nie zwróci tych środków, odpowiedział: "Tak. My nie mamy takich środków. To są duże pieniądze, które naszym zdaniem nie są uzasadnione, nie ma powodu, by je zwracać". "Ministerstwo dofinansowało te zadania, które były związane z reformą strukturalną" – podkreślił.

Wezwanie do zapłaty złożone przez samorząd Białegostoku opiewa na ponad 2,142 mln zł, Bydgoszczy – 3,479 mln zł, Gdańska – 3,028 mln zł, Krakowa – 4,318 mln zł, Lublina – 2,752 zł, Łodzi – 2,431 mln zł, Poznania – 9,501 mln zł, Rzeszowa – 8,438 mln zł, Warszawy – 56,589 mln zł i Wrocławia – 10,773 mln zł.

"Będziemy czekać na odpowiedź zgodnie z Kodeksem postępowania administracyjnego i następnie składać pozew zbiorowy, w tym wypadku 10 miast, ewentualnie 11. Zapraszamy też inne samorządy, by do nas dołączyły, bo być może ten pozew zbiorowy będzie miał większą siłę oddziaływania i nasze argumenty trafią nie tylko do rządzących, ale też do sądu" – powiedział w maju na konferencji prasowej przed złożeniem wezwań prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski, odpowiadając na pytanie, co będzie, jeśli wezwania do zapłaty nie przyniosą skutku.

Prezydent stolicy Rafał Trzaskowski mówił wówczas, że w Warszawie koszty poniesione w związku z koniecznymi zmianami infrastrukturalnymi: remontami, przebudowami szkół czy z wyposażeniem ich w meble, wynikającymi z konieczności dostosowania ich do nowej struktury szkół, to 56 mln zł. "Z budżetu państwa dostaliśmy tylko 3,5 mln zł, czyli zaledwie 5 proc." – poinformował.

Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz zaznaczyła zaś, że wezwanie do zapłaty dotyczy 2017 r., ale większość gmin i miast największe koszty poniosła w 2018 r. "Gdy wydatki poniesione w 2018 r. zostaną zaksięgowane i rozliczone, to pójdziemy z kolejnym wezwaniem do zapłaty, które na pewno nie będzie opiewało na 100 mln zł, tylko razy iks" – poinformowała.

Rok szkolny 2017/2018 był pierwszym, w którym rozpoczęta została reforma edukacji polegająca na wydłużeniu nauki w szkołach podstawowych z sześciu lat do ośmiu. Uczniowie, którzy ukończyli klasę VI, zamiast pójść do gimnazjów, rozpoczęli naukę w klasach VII. Rozpoczęto wygaszanie gimnazjów. W roku szkolnym 2018/2019 w szkołach podstawowych uruchomiono po raz pierwszy klasy ósme. Z dniem 1 września 2019 r. gimnazja przestaną istnieć w systemie edukacji.

Zmiana struktury szkół wymogła zmianę sieci szkół w całej Polsce i dostosowanie jej do nowej struktury, co było zadaniem samorządów jako organów prowadzących szkoły.