Strona związkowa odrzuciła nasze propozycje - poinformowała wicepremier Beata Szydło po wtorkowych rozmowach z ZNP i FZZ. Prezes ZNP Sławomir Broniarz potwierdził to. Podkreślił jednocześnie, że strajk nauczycieli będzie kontynuowany.

We wtorek w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" w Warszawie odbyło się kolejne spotkanie przedstawicieli strony rządowej i central związkowych poświęcone sytuacji w oświacie.

Ze strony rządu wzięły w nim udział m.in. wicepremier Beata Szydło, minister edukacji narodowej Anna Zalewska oraz minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska. Stronę związkową reprezentowali m.in.: prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz, przewodnicząca Forum Związków Zawodowych Dorota Gardias oraz szef Branży Nauki, Oświaty i Kultury FZZ Sławomir Wittkowicz.

Po wtorkowych rozmowach wicepremier Szydło poinformowała, że strona związkowa odrzuciła propozycje rządu. "Miałam nadzieję, że jednak uda nam się wypracować pewien konsensus. Spotkaliśmy się w imię odpowiedzialności przede wszystkim za młodzież, za to, że jutro młodzi ludzie powinni bez stresu przystąpić do egzaminów" - powiedziała.

Podkreśliła, że rząd zaproponował związkowcom porozumienie, które zostało już wcześniej podpisane z NSZZ "Solidarność". Jej zdaniem, ono jest "wciąż aktualne i wciąż otwarte do podpisania przez pozostałe centrale związkowe".

"Zaproponowaliśmy również rozmowę o drugiej części tego porozumienia, czyli o nowym kontrakcie społecznym i skróceniu okresu dochodzenia do tych maksymalnych wynagrodzeń, które w wyniku tej zmiany w systemie wynagradzania mogłyby być osiągnięte. Pierwotnie proponowaliśmy w 2023 roku, a w tej chwili mówmy o roku 2022 czy 2021 r." - powiedziała.

Przypomniała, że chodzi o zmianę pensum. "Skutkowałoby to, w zależności od tego, jaką przyjmiemy wysokość pensum, między 7700-8100 złotych kwoty średniego wynagrodzenia dla nauczyciela dyplomowanego" - mówiła Szydło. Dodała, że "chodzi też o to, żeby przebudować cały system". Jak jednocześnie wskazała, propozycja ta została odrzucona przez związkowców.

Szydło podkreśliła, że rząd jest w trakcie realizacji tegorocznego budżetu. "Nie możemy doprowadzić do tego, żeby system finansów publicznych był tutaj w jakikolwiek sposób zagrożony czy narażony. Jesteśmy odpowiedzialni za politykę budżetową, dlatego proponujemy rozmowy o przyszłości" - powiedziała. Jej zdaniem, "to wszystko jest do wypracowania, ale musi być wola rozmowy i wola odejścia od protestu oraz przeprowadzenia egzaminów od jutra".

Wicepremier zwróciła również uwagę, że "ważne jest przede wszystkim uspokajanie emocji". "Liczę na to, że tak będzie i że strona związkowa również zadba o komfort pracy tych nauczycieli, którzy wykonują swoje normalne obowiązki w czasie protestu" - dodała.

„Jesteśmy gotowi do dalszych rozmów, jesteśmy gotowi do dalszego szukania kompromisu i porozumienia” – powiedziała wicepremier.

"Najważniejsze są w tej chwili egzaminy. Oferta podpisania porozumienia ze stroną rządową jest wciąż aktualna. Jesteśmy też otwarci na rozmowę na temat zmiany systemu wynagradzania” - dodała.

Wicepremier pytana była też o informacje na temat planów zaostrzenia protestu.

"Szanowni państwo, to był m.in. powód dzisiejszego spotkania, ponieważ rzeczywiście pojawiły się informacje, że ma być zaostrzony strajk, ma być przeprowadzona okupacja w niektórych z placówek oświatowych, polegająca być może na tym, że dzieci nie zostaną do szkół wpuszczone, a jutro - tak jak przypomnę - rozpoczynają się egzaminy" - odpowiedziała Szydło.

"Więc w imię odpowiedzialności za młodzież, za właśnie te egzaminy, poprosiliśmy dziś stronę związkową o to, by odstąpiono od takich zamiarów, jeżeli one się pojawiły i mam nadzieję, że do tego nie dojdzie" - dodała.

Wicepremier zwróciła się też z prośbą do samorządowców. "Zwracam się do wszystkich samorządowców, bez względu na to z jaką partią politycznie jesteście państwo związani, czy do tych niezależnych również, ponieważ samorządy są tak samo odpowiedzialne za organizacje systemu oświaty na swoim terenie. Więc zwracam się z prośbą do samorządowców, aby wsparli dyrektorów szkół, a przede wszystkim żeby wsparli dyrektorów szkół, a przede wszystkim, żeby wsparli młodzież przy organizacji tych egzaminów, które od jutra rana się rozpoczynają" - powiedziała.

Szydło po raz kolejny zadeklarowała, że strona rządowa jest otwarta na rozmowy. "Natomiast, oczywiście w tej chwili potrzebne jest przede wszystkim jakieś ustępstwo jeśli chodzi o ten czas egzaminów" - zaznaczyła.

Z kolei Sławomir Broniarz po spotkaniu powiedział, że "jeżeli strona rządowa chciała dzisiaj z nami rozmawiać to byliśmy absolutnie przekonani co do tego, że pojawią się propozycje, które będą choćby korespondowały z tym, o czym mówią związki zawodowe".

Odniósł się również do nowej propozycji rządu. "Chcąc ten pożar ugasić, chcąc zniwelować poczucie napięcia zaproponowaliśmy kolejne rozwiązanie, które odnosi się do kalendarza 2019 r. Było wyjściem naprzeciw propozycjom rządu w kontekście ustawy budżetowej. Nie przyjmujemy do wiadomości faktu, że jesteśmy w trakcie realizacji budżetu, bo przypomnę po raz kolejny – kiedy budżet został już podpisany, dwa tygodnie później ni stąd, ni zowąd znalazło się ponad 21 mld zł" – podkreślił.

Dodał, że ZNP i FZZ podtrzymują swoją decyzje o kontynuacji strajku. Podziękował wszystkim pracownikom oświaty, którzy przyłączyli się do strajku za "poświęcenie i gest odwagi".

Jak zaznaczył szef Branży Nauki, Oświaty i Kultury FZZ Sławomir Wittkowicz, na konferencji prasowej, podczas dzisiejszego spotkania rząd nie przedłożył żadnej nowej propozycji, a jedynie podtrzymał niedzielne porozumienie z NSZZ "S", które zostało odrzucone przez pozostałe centrale związkowe. "Nie ma żadnych przesłanek do tego, żebyśmy rozważali zawieszenie bądź ograniczenie akcji strajkowej" - stwierdził.

Dodał, że związki zaproponowały rozłożenie podwyżek wynagrodzeń zasadniczych o 30 proc. na trzy raty. "Byliśmy gotowi rozmawiać o większej liczbie. Rząd odrzucił to bez chwili zastanowienia" - powiedział.

Według Wittkowicza rząd przyszedł z propozycją: "to, co daliśmy +Solidarności+ jest na stole i albo dopisujecie się łaskawie do tego porozumienia, albo możecie iść strajkować sobie dalej+". "Skorzystamy z tej oferty" - podkreślił.

Jego zdaniem "o złej woli strony rządowej świadczą dwa fakty: zerowa reakcja na jakiekolwiek propozycje składane przez Forum Związków Zawodowych i Związek Nauczycielstwa Polskiego oraz zerowa reakcja na argumenty i propozycje przedkładane przez stronę pracodawców". "Wyliczaliśmy dzisiaj, że brakuje nam 2-3 mld zł, żeby zawrzeć kompromis, porozumienie i ograniczyć bądź zawiesić akcję strajkową. Pracodawcy wskazali źródło finansowania w roku 2019 tej różnicy. Odpowiedzią było powtórzenie przez panią premier Beatę Szydło stanowiska rządu, że ponad to, co dali +Solidarności+ nie wyjdą" - mówił Wittkowicz.

Ocenił, że dwie centrale związkowe negocjują nie tylko z rządem. "Staliśmy się zakładnikami polityki jednej z central związkowych, która dzisiaj odbywa się kosztem środowiska oświatowego. A jutro to możemy się domyślać, która kolejna grupa będzie przehandlowana i za co" - dodał.

Natomiast szefowa Rady Dialogu Społecznego Dorota Gardias zauważyła, że "negocjacje polegają tym, że jedna strona, która wzywa drugą stronę, coś proponuje". "Nic nowego nie zostało zaproponowane. Nie doszukuję się żadnych intencji, jako szefowa RDS, ale ubolewam nad tym, że rząd nie zna zasad negocjacji" - powiedziała.

"Wolałabym, żeby następne spotkanie odbyło się z propozycją dla związkowców; związkowcy już przedstawili tę propozycję" - podkreśliła. "Nawołuję do negocjacji, żeby można było zakończyć strajk" - zaapelowała Gardias.

Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" podpisała w niedzielę porozumienie z rządem. Zapisano w nim 15 proc. podwyżki w 2019 r. - 9,6 proc. podwyżki we wrześniu plus wypłacona już 5-procentowa podwyżka od stycznia, skrócenie stażu, ustalenie kwoty dodatku za wychowawstwo na poziomie nie mniejszym niż 300 zł, zmiana w systemie oceniania nauczycieli i zmniejszenie biurokracji.