Nie można nakładać odpowiedzialności dyscyplinarnej na pedagogów, którzy chcą zamanifestować swoje poglądy na istotne społecznie sprawy. Tak twierdzą eksperci i na razie do podobnych wniosków dochodzą kuratorzy zajmujący się sprawą 10 nauczycielek, które w dniu tzw. czarnego protestu ubrały się na czarno do pracy, a następnie wrzuciły zdjęcie na Facebooka.
W ostatnich tygodniach w światku nauczycielskim zawrzało. A to za sprawą Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, tzw. czarnego protestu, w który postanowiło włączyć się dziesięć nauczycielek z Zabrza. Powód wrzawy? Kobiety zostały wezwane przed komisję dyscyplinarną pod zarzutem złamania zasad pragmatyki zawodowej. Postanowiły bowiem w dniu czarnego protestu przyjść do szkoły, w której uczą, ubrane na czarno. To zaś nie spodobało się jednemu z kolegów po fachu, który zawiadomił kuratorium oświaty. Na razie sprawy w stosunku do części z obwinionych zakończyły się nienałożeniem żadnych sankcji.
Sprawa dziesięciu kobiet zasługuje na specjalną uwagę. A to dlatego, że – jak przyznają eksperci – na kanwie tego przypadku objawia się problem ważenia wykluczających się niekiedy interesów: wolności nauczyciela do manifestowania oraz tego, że w szkole powinna obowiązywać światopoglądowa niezależność. Jednak, jak się okazuje, choć manifestacja światopoglądu przez nauczyciela może być niemile widziana przez dyrekcję, rodziców i uczniów, to sama w sobie nie powinna stanowić przesłanki do nałożenia kary dyscyplinarnej.
● Na co można sobie pozwolić
Co do tego, czy akurat w szkole nauczyciele powinni okazywać swoje przekonania światopoglądowe, a być może nawet polityczne, eksperci są podzieleni. Zgodni są wszak co do jednego: obecnie obowiązujące przepisy, głównie ustawy z 26 stycznia 1982 r. – Karta nauczyciela (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 191 ze zm.), są tak skonstruowane, że odpowiedzialność dyscyplinarna za przyjście do
szkoły w sugestywnym ubiorze nie wchodzi w grę.
– Nauczycielki oczywiście mogą się ubierać, jak chcą – ale poza szkołą. W dniu czarnego protestu nie powinny na terenie szkoły manifestować swojego poparcia dla tej inicjatywy – wskazuje dr Stanisław Kowal, kierownik Studium Kształcenia Nauczycieli na Uniwersytecie Pedagogicznym im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie, a także ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Jego zdaniem nie ma powodu, by swoim zachowaniem nauczycielki włączały w spór o charakterze światopoglądowym dzieci, z którymi mają styczność w
szkole.
– Działają wówczas na szkodę
szkoły jako wspólnoty, a nie na jej rzecz – mówi dr Kowal.
Łagodniej zachowanie kobiet ocenia prof. Ireneusz Kamiński, były sędzia ad hoc Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Uważa on bowiem, że są przypadki, gdy każdy człowiek ma prawo manifestować swoje przywiązanie do pewnych wartości. I o ile nie narusza swoim działaniem porządku prawnego ani nie uderza w pracodawcę – powinno się możliwie najszerzej umożliwiać głoszenie poglądów. Tym bardziej jeśli odbywa się to w sposób kulturalny i nienachalny. Wówczas szkolna młodzież może nawet dostrzec, że można w taktowny sposób prezentować pewne opinie.
– Co jednak ważne, w przypadku nauczycieli czy urzędników kluczowa powinna być lojalność w stosunku do pracodawcy. Upraszczając więc: nie razi mnie to, że panie przyszły do szkoły ubrane na czarno. Gdyby jednak któryś z nauczycieli postanowił przyjść do szkoły w koszulce z napisem np. „Ta szkoła to bagno”, byłoby to działanie nielojalne i być może nawet uchybiające godności – wskazuje prof. Kamiński.
● Co by było gdyby
W ocenie prof. Ireneusza Kamińskiego, gdyby w polskim ustawodawstwie znajdowała się norma umożliwiająca wymierzenie kary nazbyt aktywnym nauczycielom, istnieje duże prawdopodobieństwo, że takie restrykcyjne podejście systemu utrzymałoby się nawet przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka.
– Sędziowie strasburscy przykładają wagę do wolności manifestowania swych poglądów, ale opowiadają się też zdecydowanie za uznawaniem szkoły za miejsce szczególne. Z tego też powodu, choć oczywiście nie można stawiać znaku równości między sprawami, uznano m.in., że zwolnienie nauczycielki noszącej chustę nie stanowiło naruszenia strasburskich standardów – wyjaśnia były sędzia ad hoc ETPC. W sprawie, o której mowa (Dahlab przeciwko Szwajcarii, sygn. 42393/98) nauczycielka wyznająca islam została zwolniona ze szkoły za noszenie chusty w trakcie zajęć, wbrew zakazowi dyrekcji szkoły.
– Gdyby więc obecnie panie nauczycielki zostały ukarane za przyjście w niepożądanym stroju do pracy, najprawdopodobniej przed trybunałem wygrałyby ze względu na przesłankę legalności. Jeśli jednak polski ustawodawca zdecydowałby się zaostrzyć przepisy, bardzo możliwe, że to bardziej restrykcyjne podejście nie stanowiłoby naruszenia w ocenie trybunału – uzupełnia ekspert.
Doktor Sławomir Kowal, chociaż krytycznie podchodzi do manifestowania poglądów przez nauczycieli w szkole, daleki jest od wprowadzana przepisów, które pozwalałaby na karanie kobiet w takich przypadkach.
– Jakkolwiek oczywiste jest, że nie przez przypadek panie ubrały się tego dnia na czarno, nie chciałbym, aby obowiązywały przepisy sankcyjne na każdą okazję. Najlepszym rozwiązaniem w takiej sytuacji byłoby, gdyby dyrektor szkoły zaprosił panie na rozmowę i powiedział im, że nie życzy sobie, aby manifestowały swoje poglądy na terenie szkoły – wskazuje. To, jego zdaniem, okazałby się najskuteczniejszy sposób.
● Ukaranie nie wchodzi w grę
Różniący się w moralnej ocenie zachowania manifestujących nauczycielek eksperci są jednak zgodni w kwestiach prawnych. Karać za przyjście do pracy w określonym ubiorze najzwyczajniej w świecie nie można.
Trudno bowiem uznać, by przyjście do szkoły w określonym stroju – o ile nie jest to ubiór kogokolwiek atakujący – było naruszeniem któregokolwiek z obowiązków określonych w Karcie nauczyciela. [ramka: Obowiązki nauczycieli] Dla przykładu: nic formalnie nie stoi na przeszkodzie, by pracownik pojawił się w szkole, mając na sobie ubranie określonego koloru. Nie mógłby za to przybyć w koszulce z napisem np. „Żydzi do gazu”, gdyż w oczywisty sposób – pomijając ewentualną odpowiedzialność karną – łamałoby to wymóg dbania o kształtowanie odpowiednich postaw moralnych i obywatelskich wśród uczniów.
Pewnym wytrychem, po który można by teoretycznie sięgnąć, gdyby chcieć wyciągnąć konsekwencje wobec manifestujących w szkołach swoje poglądy, może być art. 75 ust. 1 Karty nauczyciela. Zgodnie z nim nauczyciele podlegają odpowiedzialności dyscyplinarnej za uchybienia godności zawodu nauczyciela. Czym jest owo uchybienie godności? Tego ustawodawca nie definiuje.
– Na pewno jednak daleką przesadą byłoby uznanie, że takowym uchybieniem godności jest przyjście w określonym stroju do szkoły. Tym bardziej że – choć to oczywiście argument raczej teoretyczny – nie można w stu procentach wykluczyć, iż ktoś w dniu czarnego protestu bez związku z nim ubrał się na czarno do pracy – argumentuje prof. Ireneusz Kamiński.
W efekcie jego zdaniem o odpowiedzialności dyscyplinarnej pedagogów nie może być mowy.
Zgodnie z Kartą nauczyciela każda osoba wykonująca ten zawód musi:
1) rzetelnie realizować zadania związane z powierzonym jej stanowiskiem oraz podstawowymi funkcjami szkoły: dydaktyczną, wychowawczą i opiekuńczą, w tym zadania związane z zapewnieniem bezpieczeństwa uczniom w czasie zajęć organizowanych przez szkołę;
2) wspierać każdego ucznia w jego rozwoju;
3) dążyć do pełni własnego rozwoju osobowego;
4) kształcić i wychowywać młodzież w umiłowaniu ojczyzny, w poszanowaniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, w atmosferze wolności sumienia i szacunku dla każdego człowieka;
5) dbać o kształtowanie u uczniów postaw moralnych i obywatelskich zgodnie z ideą demokracji, pokoju i przyjaźni między ludźmi różnych narodów, ras i światopoglądów.
Obowiązkiem nauczyciela jest przede wszystkim nauczanie i wychowywanie. Nie chodzi o prezentowanie poglądów „przede wszystkim” czy „zamiast” nauczania przedmiotu, co nie znaczy, że nauczyciel nie ma do tego w ogóle prawa.
Jeśli jednak to czyni, to powinien – pamiętając, że także w ten sposób uczy i wychowuje – pokazać inne punkty widzenia, tłumacząc też, dlaczego przyjmuje swoje stanowisko, adekwatnie do wieku i możliwości rozumienia młodych ludzi. Na pewno niedozwolone byłoby zmuszanie do podzielania określonych wizji czy okazywanie braku szacunku dla ludzi wyznających odmienne wartości.
W Karcie nauczyciela nie dostrzegam żadnego przepisu, który umożliwiałby nałożenie odpowiedzialności dyscyplinarnej na nauczycieli, którzy prezentują swoje poglądy na sprawy społeczne w szkole. Trzeba przy tym pamiętać, że ostatnio w dyskursie publicznym często wymiennie zaczyna się używać pojęć „poglądy społeczne” i „poglądy polityczne”. A to oczywiście nie jest to samo.
Artykuł 6 pkt 5 karty zobowiązuje nauczyciela do tego, by dbał o kształtowanie wśród uczniów postaw obywatelskich, a także krzewił ideę przyjaznego traktowania osób o innym światopoglądzie. Sądzę, że kulturalna prezentacja własnej opinii, w żadnym razie nieuderzająca w stanowisko innych osób, jest właśnie przejawem pokazywania młodzieży, jak można elegancko przedstawiać własne poglądy.
Warto zwrócić uwagę, że wolność manifestowania w przypadku nauczycieli jest inaczej ukształtowana przez ustawodawcę aniżeli w przypadku korpusu służby cywilnej czy sędziów. Tak więc w wielu sytuacjach, w których urzędnik nie mógłby sobie pozwolić na prezentację własnego zdania w miejscu pracy, nauczyciel może to zrobić, pod warunkiem że czyni to w ramach procesu kształcenia i wychowywania, a także w odpowiedni sposób.
dr Michał Raczkowski Wydział Prawa i Administracji UW
/
Dziennik Gazeta Prawna