Będąc tu, zwiedzimy stare podziemne tunele, przymierzymy swoje dłonie do śladu pozostawionego przez samego diabła i przejedziemy się jednym z ostatnich w Polsce trolejbusów. Lublin znalazł przepis na to, jak łączyć stare z nowym. I jak dzięki temu przyciągnąć turystów.
Według rankingu czasopisma „Wspólnota” Lublin jest ósmym najszybciej rozwijającym się miastem na prawach powiatu w Polsce. Sądząc po ostatnich inwestycjach w samym mieście i okolicach, ambicje Lublina sięgają jeszcze wyżej. W czerwcu tego roku Port Lotniczy Lublin obsłużył ponad 24,6 tys. pasażerów, co było najlepszym wynikiem w dwuipółletniej historii obiektu.
We wrześniu ubiegłego roku z pompą zainaugurowano działalność 15-tysięcznej Areny Lublin, na której rozgrywane są mecze piłkarskie i występują artyści (w ostatnim czasie Bob Geldof). Miasto może się pochwalić również jedną z najlepiej zrewitalizowanych starówek, a w następnej kolejności nowe życie – dzięki unijnemu dofinansowaniu – ma szansę zyskać teren Podzamcza. Wakacje to dobry czas na odwiedzenie Lublina. Wbrew pozorom to właśnie wtedy miasto tętni życiem, m.in. z uwagi na ciekawe wydarzenia kulturalne, które ściągają turystów z różnych zakątków Polski i z zagranicy.
Jak dojechać
Jest kilka sposobów dotarcia do Lublina, jednak wydaje się, że pociąg będzie najlepszym wyjściem. Dlaczego – o tym za chwilę. Jadąc samochodem, trzeba mieć na względzie to, że droga nie należy do najlepszych. Po drodze natrafimy na spory ruch tirów, które niełatwo będzie miejscami wyprzedzić z uwagi na spory ruch w obu kierunkach. Jadąc od strony Warszawy, można wybrać trasę S17, która jednak wciąż tylko fragmentami przypomina prawdziwą ekspresówkę.
Dwujezdniową ekspresówę uświadczymy tylko na wysokości Garwolina w postaci obwodnicy oraz na odcinku Puławy – Lublin, gdzie trasa S17 łączy się z S12. Odcinek Warszawa – Lublin o długości 165 km powinniśmy pokonać mniej więcej w 2 godz. 40 min. Alternatywą jest znacznie dłuższa (211 km) droga S7 w kierunku Radomia. Niestety, miasto jest obecnie rozkopane i nietrudno zgubić się na objazdach. Stamtąd trzeba się kierować na Puławy do wspomnianej drogi S12.
Z kolei jadąc od strony Krakowa, najprościej jest skorzystać z autostrady A4 do Rzeszowa, a następnie odbić na drogę S19. Trzeba jednak pamiętać, że budowa tej trasy jest dopiero na etapie decyzji środowiskowych. Dlatego nastawmy się, że pokonanie dystansu 170 km może nam zająć nawet ponad 3 godz.
Niektórzy mogą się zastanawiać nad możliwością skorzystania z lubelskiego lotniska. To rozwiązanie jest chyba jednak dla tych, którzy mają sporo gotówki do wydania. Przykładowo w lipcu najtańszy lot powrotny, jaki znaleźliśmy w serwisie eSky.pl, z Gdańska kosztuje 842 zł za osobę. W sierpniu jest jeszcze gorzej, bo ok. 1,8 tys. zł.
W tej sytuacji wydaje się, że podróż pociągiem będzie najlepszym rozwiązaniem. Gdybyśmy chcieli pojechać w piątek rano, dojechalibyśmy na miejsce w niewiele ponad 2 godz. Ceny biletów w drugiej klasie zaczynają się od 37 zł, a w pierwszej klasie – od 69 zł.
Będąc w mieście, warto skorzystać z okazji i przejechać się trolejbusem. Lublin jest jednym z ostatnich miast w Polsce (obok Gdyni i Tychów), w których wykorzystywany jest ten środek transportu. Cena biletu jednorazowego to 3,20 zł, zaś 72-godzinnego – 22 zł.
Gdzie zamieszkać
Przebierając w ofertach noclegów, można trafić na naprawdę oryginalne miejsca, które z jednej strony umilą nam pobyt, a z drugiej – dzięki dogodnej lokalizacji, ułatwią poznawanie miasta, zwłaszcza jeśli nie mamy ze sobą samochodu. Osoby odwiedzające Lublin polecają np. hotel Vanilla, położony zaledwie 150 m od starówki. Obiekt mieści się w zabytkowym budynku z XVII w., znajduje się w nim także restauracja serwująca dania kuchni międzynarodowej.
Trzeba przyznać, że nie jest to zbyt tania oferta. Wynajęcie pokoju dwuosobowego na weekend (od piątku do niedzieli) to koszt 315 zł. Ciekawą propozycją wydaje się też być Dom na Podwalu. Tak naprawdę to nie tyle hotel, ile XVII-wieczny, położony na skraju Starego Miasta kompleks zabudowań, obejmujący zabytkowy kościół św. Wojciecha. Wynajęcie standardowego pokoju dwuosobowego kosztuje 160 zł za dobę, a o nieco wyższym standardzie – 180 zł.
Jeśli bardziej od wyrafinowanego noclegu interesuje nas coś tańszego, warto rozejrzeć się wśród licznych lubelskich hosteli. Wiele z nich oferuje warunki nieodbiegające zbytnio od tych, jakie oferują standardowe hotele, a mimo to można sporo zaoszczędzić. Interesujący może być np. Hostel Królewska, położony zaledwie 200 m od rynku. Z pokojów roztacza się widok na gotycką wieżę strażniczą lub bulwar. Istnieje nawet możliwość wypożyczenia rowerów. Pokoje są skromnie urządzone, ale schludne i czyste. Wynajęcie jednego z nich (np. dla dwóch osób) to wydatek 99 zł za noc. Jeśli interesują nas hostele w naprawdę atrakcyjnych lokalizacjach, ceny w każdym z nich będą podobne.
Co jeść
Będąc w Lublinie, trzeba skosztować co najmniej jednego z kilkunastu regionalnych przysmaków charakteryzujących się prostotą i niezmienną recepturą od wielu lat. Pierwszym z nich są pierogi lubelskie (pierogi wiejskie) nadziewane zazwyczaj kaszą, twarogiem, boczkiem, cebulą i miętą. Jeszcze bardziej znanym daniem wywodzącym się z Lubelszczyzny jest cebularz lubelski – pszenny wypiek w kształcie okrągłego placka o średnicy 15–20 cm o cebulowym smaku. Wzmianki o nim sięgają XIX w., a jako pierwsi zaczęli go wypiekać Żydzi z lubelskiej starówki. Wypiek został w 2007 r. wpisany na listę produktów tradycyjnych.
Sporą popularnością cieszy się też forszmak lubelski (z niem. Vorschmack – przystawka). To nic innego jak gulasz z ogórkami kiszonymi i koncentratem pomidorowym, podany w wydrążonym bochenku chleba. Smakosze deserów powinni skusić się na piernik lubelski, składający się z dwóch warstw biszkoptu przełożonego powidłami śliwkowymi. Największym atutem tego ciasta jest to, że opiera się na składnikach, które są możliwe do pozyskania na Lubelszczyźnie – mowa o miodzie wielokwiatowym, śliwkach węgierkach, mące pszenicznej z Wyżyny Lubelskiej oraz mleku.
W Lublinie znajdziemy sporo klimatycznych lokali gastronomicznych, często nawiązujących do historii i legend związanych z miastem. Absolutnym klasykiem (choć nie brakuje opinii, że lata świetności tego miejsca już minęły) jest restauracja Czarcia Łapa przy samym Rynku. Utrzymany w ciemnej tonacji lokal specjalizuje się w daniach kuchni włoskiej z elementami kuchni polskiej. Cena dania głównego to 21–40 zł.
Bardzo ciekawym miejscem jest także dość mocno oblegana Mandragora, również na Rynku. Restauracja serwuje dania kuchni żydowskiej. Skosztujemy tam np. tradycyjnych placków ziemniaczanych robionych na święta Chanuka (przepis z 1914 r.) czy kaczki po żydowsku podawanej z pęczakiem i cymesem. Cena dania głównego waha się od 20 do 49 zł.
W ostatnim czasie sporą popularnością cieszy się lokal Stół i Wół przy ul. Bramowej. Knajpa przygotowuje dla klientów głównie burgery i steki na grillu opalanym węglem drzewnym. Ceny burgerów wynoszą od 25 do 33 zł, zaś steków – kilkanaście złotych za 100 g (dostępne wielkości steka to ok. 250 g, 350 g oraz 450 g). Po różnego rodzaju słodkości najlepiej jest wybrać się do najstarszej w mieście Cukierni Chmielewski przy ul. Krakowskie Przedmieście 8, która została założona w 1900 r.
Aktywnie i sportowo
Jeśli odwiedzamy Lublin tylko na weekend, a chcemy pokonywać większe odległości, warto skorzystać z Lubelskiego Roweru Miejskiego, który pojawił się w mieście we wrześniu 2014 r. Wypożyczając jeden z 400 jednośladów zainstalowanych w 40 stacjach, będziemy mogli poruszać się po 100 km dróg rowerowych. Pierwsze 20 minut korzystania z roweru jest bezpłatne. Koszt wynajęcia do godziny to zaledwie złotówka, druga godzina – 3 zł, a trzecia i każda kolejna – 4 zł. Wcześniej należy zarejestrować się na stronie LubelskiRower.pl i wpłacić minimum 10 zł opłaty inicjalnej. Potem wystarczy podejść do terminala na jednej ze stacji i wypożyczyć rower, podając numer telefonu komórkowego oraz PIN.
Amatorzy biegania powinni wybrać się do Wąwozu Rury, Wąwozu Czuby (trasa lekko pofałdowana) czy na al. Jana Pawła II, która stanowi odcinek Maratonu Lubelskiego. Można też pobiegać wzdłuż ścieżki rowerowej od ul. Turystycznej do Cienistej (14 km w linii prostej).
W lecie koniecznie trzeba wybrać się nad Zalew Zemborzycki, który od ponad 30 lat jest chyba najpopularniejszym miejscem wypoczynku lubelskich rodzin. Wokół zalewu znajduje się wiele atrakcji i ośrodków wypoczynkowych. Jednym z najchętniej odwiedzanych miejsc jest Słoneczny Wrotków, w którym znajduje się kompleks odkrytych basenów. W tym sezonie wejście kosztuje 15 zł (10 zł dla młodzieży szkolnej i 5 zł dla dzieci do 7. roku życia). Z kolei w ośrodku Reland wypożyczyć można sprzęt to uprawiania narciarstwa wodnego i wakeboardingu (wyciąg nart wodnych mierzy aż 760 m). Bilet godzinny w weekendy i święta to wydatek rzędu 45 zł. Godzina w towarzystwie instruktora kosztuje 50 zł.
Atrakcje dla każdego
Zdecydowanie największą atrakcją Lublina jest pięknie odnowione Stare Miasto. Ponieważ ta część miasta jest wyłączona z ruchu, samochód najlepiej jest zaparkować np. za Nowym Ratuszem, pod archikatedrą lub na placu pod zamkiem. Najładniejszą ulicą starego miasta jest ul. Grodzka. Wzdłuż niej (przebieg ulicy nie uległ zmianie od średniowiecza) znajduje się mnóstwo kawiarni i galerii. W centralnej części rynku znajdziemy stary ratusz, w którym od 1578 r. mieścił się Trybunał Koronny, organ najwyższej władzy sądowej dla całej Małopolski.
Ciekawie robi się także pod ziemią. W podziemiach gmachu znajduje się wejście do 300-metrowej Turystycznej Trasy Podziemnej. Trasa biegnie ulicą Złotą i Archidiakońską, kończąc się pod kamienicą Placu po Farze. Po drodze czekają nas sale, w których obejrzeć można makiety przedstawiające historię miasta już od czasów plemiennych. Na szczególną uwagę zasługuje widowisko w jednej z sal z imponującą oprawą dźwiękową, przedstawiające pożar Lublina z 1719 r.
Przechadzając się po lubelskiej starówce, nie można pominąć kościoła św. Stanisława Biskupa i klasztoru Dominikanów. Ta gotycka katedra została ufundowana w 1342 r. przez Kazimierza Wielkiego. Najwyższym zabytkiem (40 m) jest Wieża Trynitarska, z której roztacza się wspaniały widok na starówkę i inne dzielnice Lublina. Warto też zajrzeć do archikatedry przy ul. Królewskiej 10 (wnętrze można zwiedzać codziennie w dni zwykłe z wyjątkiem czasu sprawowania nabożeństw, bilety w cenie 3–4 zł).
Obowiązkowym punktem zwiedzania jest też Zamek Lubelski, który w latach 1826–1954 pełnił funkcję więzienia, a od 1944 r. siedzibę tam miało więzienie polityczne NKWD. Od 1957 r. mieści się tam muzeum. Tam też w holu stoi legendarny drewniany stół z wypalonym śladem czarciej łapy (patrz obok). Ważnym miejscem są także pozostałości niemieckiego obozu koncentracyjnego na Majdanku, który działał w latach 1941–1944. Tamtejsze muzeum, powstałe w 1944 r., było pierwszą tego typu instytucją na świecie. Na terenie byłego obozu kręcono m.in. głośny film „Lektor” z Kate Winslet w roli głównej.
Na obszarze miasta, przy al. Warszawskiej 96, znajduje się założony w latach 60. skansen Muzeum Wsi Lubelskiej. Oprócz imponującej ekspozycji przedstawiającej m.in. zabytki architektury z Lubelszczyzny, ale też Podlasia, Polesia Lubelskiego, Roztocza czy Wyżyny Lubelskiej, możemy tam również odwiedzić zabytkową chatę piwiarnię.
Ciekawostki
Legendy lubelskie to jedna z wizytówek miasta. Najsłynniejsza jest ta dotycząca sądu diabelskiego. W 1637 roku w trybunale toczył się proces ubogiej wdowy z bogatym magnatem. Skorumpowani sędziowie wydali wyrok korzystny dla swojego bogatego zleceniodawcy. Słysząc sentencję, wdowa wykrzyczała: „Gdyby diabli sądzili, wydaliby sprawiedliwszy wyrok!”. Jeszcze tej samej nocy w trybunale pojawili się tajemniczy sędziowie – byli to szatani, których Bóg zesłał na powtórne osądzenie sprawy. Wyrok tym razem był korzystny dla wdowy. Wtedy też przewodniczący sądu diabelskiego położył na stole rękę i wypalił na blacie jej ślad. Po zatwierdzeniu wyroku czarty opuściły trybunał.
Kolejna, równie mroczna legenda dotyczy kamienia nieszczęścia, który obecnie znajduje się na rogu ul. Jezuickiej. Najpierw na kamieniu kat ściął głowę nieszczęśnika – zrobił to tak mocno, że topór wyszczerbił w kamieniu głęboki wyłom. Później obok kamienia szła kobieta niosąca obiad dla męża. Wywracając się, oblała zupą kamień. Zapach przyciągnął okoliczne psy, które – po zlizaniu powierzchni kamienia – padły martwe. Kamień zyskał złą sławę, a jeśli wierzyć doniesieniom mieszkańców, każde jego dotknięcie ściąga nieszczęście.
Pewna legenda związana jest też z herbem miasta – kozłem wspinającym się na krzak winny. Legenda głosi, że na przełomie XIII i XIV wieku mieszkańcy zabiegali o prawa miejskie dla swojego grodu. Wysłano więc delegację do Władysława Łokietka, by przekonać go do nadania przywilejów Lublinowi. Gdy delegaci dostali się na audiencję, opowiedzieli mu, że po jednym z najazdów tatarskich przeżyła tylko grupa dzieci wykarmionych przez kozę w jednym z wąwozów. Zachwycony tą historią Łokietek nadał Lublinowi prawa miejskie i doradził, aby na herbie znalazły się koza oraz winnica symbolizująca bogactwo miasta.
To musisz zobaczyć
23–26 lipca w Lublinie odbędzie się kolejna edycja imprezy Carnaval Sztuk-Mistrzów. Do miasta zjadą artyści z różnych krajów – w programie wydarzenia przewidziano m.in. paradę kuglarzy, warsztaty dla dzieci czy występy śmiałków chodzących po linach. W sumie widzów czeka ponad 150 występów. Na większość wydarzeń wejdziemy zupełnie bezpłatnie. Wejściówki na 22 ze 155 spektakli są zaś dostępne na stronie internetowej Ticketpro.pl.
Kto woli folklor i kulturę ludową, powinien się pojawić w Lublinie w dniach 14–16 sierpnia. Będzie można wtedy uczestniczyć w corocznym Jarmarku Jagiellońskim. Tematem przewodnim tegorocznej imprezy jest plastyka obrzędowa i zdobnicza. Uliczki Starego Miasta zapełnią się straganami, na których swoje wyroby zaprezentują artyści i rzemieślnicy z Polski, Białorusi, Litwy, ze Słowacji i z Ukrainy. Będzie można też posłuchać nietypowej muzyki, np. w wykonaniu Oli Bilińskiej, która zaprezentuje kołysanki w języku jidysz wykonane z użyciem elektroniki. Wstęp na wszystkie wydarzenia związane z jarmarkiem jest bezpłatny.
Rowerem po okolicy
W okolicach Lublina znajduje się kilka dobrze znanych cyklistom szlaków rowerowych. Pierwszy z nich to liczący ponad 100 km szlak Lublin – Wola Uhruska, dzięki któremu poznamy uroki Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego. Kolejny to trasa Lublin – Kazimierz Dolny, prowadząca m.in. przez uzdrowiskowy Nałęczów i Kazimierski Park Krajobrazowy, jeden z najstarszych w Polsce. Długość tego szlaku przekracza 61 km. Powszechnie znany jest także szlak rowerowy Kazimierz Dolny – Kraśnik, który w dużej części prowadzi wałem przeciwpowodziowym Wisły. Cała trasa liczy ponad 100 km.
Zdecydowanie najciekawszy jest długi na 266 km Centralny Szlak Rowerowy Roztocza. Etap I (100 km) prowadzi przez Roztocze Zachodnie i Szczebrzeszyńskie od Kraśnika aż do Zwierzyńca. Etap II (86 km) ciągnie się od Zwierzyńca m.in. przez Józefów i Bełżec do Hrebennego. Po drodze podziwiać można walory przyrodnicze Roztocza Tomaszowskiego i Rawskiego. Etap III (80 km) znajduje się już na terenie Ukrainy, a trasa prowadzi od Hrebennego do Lwowa. Trasa przechodzi m.in. przez Roztocze Rawskie, Janowskie i Lwowskie.
Dobrym pomysłem jest także wycieczka do oddalonej od Lublina o 30 km Kozłówki, w której znajduje się przepiękny Pałac Zamoyskich, zwany niekiedy lubelskim Wersalem. Na terenie