Taksówkarze z największych polskich miast od lat borykają się z nielegalnymi przewoźnikami. Teraz ich obawy wzrosły jeszcze bardziej . Wszystko przez wkroczenie na rynek mobilnej aplikacji Uber. Oferuje ona bardzo tanie i szybkie kursy. Pojazdy zrzeszone wokół niej, nie spełniają jednak podstawowych wymogów.

Uber, przy współpracy z różnymi firmami jedynie pośredniczy w przewozach. Kontrowersje budzi już sama organizacja personelu - zaznacza dziennikarz portalu natemat.pl, Michał Wąsowski. Uber wymaga co prawda od kierowców uprawnień, ale w razie problemów, oferuje im pomoc prawną. De facto pojazdy nie mają też niezbędnych do komercyjnych przejazdów kas fiskalnych.



Działalność bez odpowiednich zezwoleń to próba ominięcia prawa - alarmuje Jarosław Iglikowski ze Związku Zawodowego Taksówkarzy „Warszawski Taksówkarz”. Obawia się, że część jego kolegów może stracić pracę. Aplikacja wykorzystała bowiem lukę w prawie, która nie przewiduje określonych sankcji dla podmiotów pośredniczących w nielegalnych przewozach osób.



Kontrowersyjny produkt może rzucić złe światło na rynek mobilnych aplikacji współpracujących z taksówkami. Te starają się wspierać tylko licencjonowanych przewoźników - wyjaśnia reprezentujący iTaxi, Stefan Batory. Konkurencja powoduje zazwyczaj wzrost jakości usług, ale nie będzie przyzwolenia środowiska na działanie firmy nieodprowadzającej podatków ze swojej działalności - wyjaśnia.



Przedstawiciele Ubera nie chcą odnieść się do stawianych zarzutów.