Porty będą musiały wydać na poprawę bezpieczeństwa po ok. 100 mln zł.
Wszystko przez nowe zalecenia w zakresie bezpieczeństwa, jakie dla lotnisk opracował resort transportu, budownictwa i gospodarki morskiej. Porty lotnicze muszą dostosować infrastrukturę techniczną w zakresie nowego oświetlenia, ogrodzenia, ale też w zakresie geometrii pasów startowych, dróg kołowania, a nawet płyt postojowych. Chodzi o to, żeby teren lotniska przypominał w jak największym stopniu płaską taflę. Aby uzyskać taki efekt, niemal wszystkie porty lotnicze powinny przeprowadzić u siebie inwestycje.
– Wymagania rozporządzenia resortu transportu w sprawie wymagań technicznych i eksploatacyjnych dla lotnisk użytku publicznego podlegających obowiązkowi certyfikacji spełniają obecnie tylko Lublin, częściowo Warszawa oraz po przebudowie Katowice – wylicza Marta Chylińska, rzecznik prasowy Urzędu Lotnictwa Cywilnego. To ULC decyduje, które lotnisko może przyjmować u siebie samoloty i odprawiać pasażerów.
Jednak Chylińska zastrzega, że nowe wymogi, zwłaszcza w zakresie niwelowania różnic w położeniu pasów startowych czy płyt postojowych, nie zaczną obowiązywać od razu. – Na dostosowanie się do nowych wymogów spółki zarządzające lotniskami mają czas do 2018 r. – wyjaśnia Chylińska.
Jednak zarządcy portów lotniczych zwracają uwagę, że aby zdążyć na 2018 r., powinni inwestować już dziś. Na dodatek dla niektórych lotnisk konieczność dostosowania się oznacza rozgrzebywanie na nowo niedawno poprawionych pasów startowych. Tak jest w przypadku Modlina. – To jest poważna sprawa – ocenia Marcin Danił, wiceprezes MPL Warszawa–Modlin. – Jeżeli nie zostanie wydłużony okres przejściowy, to możemy mieć problem z przedłużeniem certyfikatu już w przyszłym roku, bo lotnisko nie jest w stanie w tak krótkim czasie dokonać wszystkich wymaganych inwestycji – wyznaje.
Wskazuje też na jeszcze jeden element. W przypadku Modlina jakiekolwiek wprowadzenie zmian budowlanych w obecnej drodze startowej jest niemożliwe ze względu na trwałość projektu unijnego. Przez pięć lat nie można niczego przebudowywać. To oznacza, że o ewentualnych zmianach port będzie mógł myśleć dopiero po czerwcu 2019 r.
Dostosowanie portu do wymagań nowego rozporządzenia to także dodatkowe koszty. W przypadku Modlina na wszystkie potrzebne inwestycje potrzeba ponad 100 mln zł. Z podobnymi kosztami muszą się liczyć także inne lotniska. – Każdy inny port musi się liczyć z koniecznością wydania podobnej kwoty jak ta, którą wyliczył Modlin – twierdzi Dariusz Kuś, prezes spółki Port Lotniczy Wrocław.
Wszystko, jak przekonuje, przez to, że resort transportu chciał być bardziej papieski od papieża. – W całej Europie to, co u nas jest wymagane, jest jedynie zalecane. Jednak wierzymy, że Urząd Lotnictwa Cywilnego nie będzie rygorystycznie przestrzegał rozporządzenia – dodaje Kuś.
Marta Chylińska nie wyklucza, że tak właśnie będzie. – Przewidujemy pewne odstępstwa – tłumaczy przedstawicielka ULC. Nie podaje szczegółów.
Więcej na ten temat mówi Zbigniew Rynasiewicz, wiceminister transportu. Przyznaje, że rozporządzenie wymaga korekty. – Chcemy wydłużyć czas dostosowania się do nowych wymogów być może nawet o sześć lat, do 2024 r. – zapowiada Rynasiewicz. Jak twierdzi, wkrótce resort przystąpi do prac w tym zakresie.