Dwie polskie czarterowe linie lotnicze włączą do swojej floty samoloty długodystansowe.
Koniec latania na egzotyczne wakacje z przesiadką albo kilkoma międzylądowaniami. Linie czarterowe rozpoczynają wyścig o tych turystów, których nie zadowalają wczasy w Egipcie, Turcji czy Grecji. Air Poland i Enter Air wspólnie z biurami podróży działającymi na polskim rynku zamierzają zaproponować egzotyczne wojaże np. na Karaiby czy Cejlon bezpośrednio z polskich lotnisk.
– Chcemy pozyskać samolot szerokokadłubowy jeszcze przed następną zimą. Jest duży popyt na podróże do Ameryki Południowej i Azji. To właśnie o tamtych kierunkach myślimy – zapowiada Mariusz Szpikowski, prezes Air Poland. W realizacji planu ma pomóc dokapitalizowanie spółki przez nowego inwestora. Od połowy lutego linia nie należy już do Air Italy. Nowym właścicielem jest Swiss Capital Holding, którego głównym inwestorem jest szejk Chalifa bin Fahad al-Sani, członek rodziny królewskiej emiratu Kataru. Na nowe inwestycje firma ma do dyspozycji 11,5 mln zł.
Włączenie do swojej floty dużego samolotu rozważa też Enter Air. – Analizujemy różne typy samolotów pod kątem przydatności dla latania z Polski do różnych zamorskich kurortów. Ale ruszymy dopiero, gdy będziemy mieć potwierdzone zapotrzebowanie – zastrzega Grzegorz Polaniecki, prezes Enter Air.
Prezesi nie chcą zdradzić, z jakimi biurami podróży negocjują. W obydwu przypadkach najbardziej prawdopodobnie jest pozyskanie maszyn Boeing 767.
Najpopularniejsze kierunki zagranicznego ruchu czarterowego / DGP
Tomasz Dziedzic z Instytutu Turystyki zwraca uwagę, że linie czarterowe od dawna poszukują rozwiązań, które umożliwiałyby im funkcjonowanie całosezonowe. Chcą zarabiać także od listopada do marca, gdy słabnie popyt na podróże nad Morze Śródziemne czy Wyspy Kanaryjskie. – Poszukiwania sensownych warunków termicznych do odpoczynku prowadzą wtedy właśnie na Daleki Wschód, do Azji Południowej czy Ameryki Południowej – mówi Dziedzic.
Dotąd linie unikały tematu, gdyż to dla nich duży wydatek. – Ale zapotrzebowanie na takie wycieczki gwałtownie wzrasta – twierdzi Polaniecki.
Według Dziedzica włączenie do eksploatacji większych maszyn będzie miało korzystny wpływ na ceny wycieczek. – Większy samolot to niższe ceny – mówi. Nie chce jednak pokusić się o konkretne wyliczenia.
Prezes Air Poland nie kryje, że chodzi o takie skalkulowanie oferty, żeby przejąć coraz znaczniejszą grupę polskich turystów podróżujących dotąd w egzotyczne miejsca z dużych zachodnioeuropejskich portów. Stamtąd zabierają ich w świat głównie samoloty tradycyjnych linii lotniczych. Obecnie na samoloty długodystansowe stać tylko tych przewoźników, którzy mają szeroko rozbudowaną sieć dowozową do swoich portów przesiadkowych. W ten sposób np. Lufthansa samoloty do Stanów Zjednoczonych czy do Ameryki Południowej zapełnia pasażerami nie tylko z Niemiec, lecz także Polski czy Czech. Eksperci szacują, że taki samolot z Polski można by już dziś zapełnić trzy – cztery razy na tydzień.