Do projektu pakietu przewozowego ministerstwo przygotowało poprawkę, która umożliwi służbom specjalnym śledzenie każdego auta w kraju.
Rząd chce, aby ustawa o systemie monitorowania drogowego przewozu towarów (nazywana potocznie pakietem przewozowym) weszła w życie już 1 marca 2017 r. Cel: walka z oszustami podatkowymi. Przepisy budzą wiele kontrowersji, gdyż są dla branży transportowej szalenie restrykcyjne. Ale kluczowe może być to, co jeszcze na stół nie trafiło.

„DGP dotarł do treści poprawki, którą przygotowało Ministerstwo Finansów. Stało się to dzięki Fundacji Panoptykon, która dokumenty związane z procesem legislacyjnym uzyskała w trybie dostępu do informacji publicznej od Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Poprawkę przekazał do konsultacji generalnemu inspektorowi ochrony danych osobowych 23 stycznia (czyli zaledwie dzień przed przyjęciem projektu całej ustawy przez rząd i po rozpatrzeniu aktu przez komisję prawniczą przy Rządowym Centrum Legislacji) Edward Komorowski, zastępca dyrektora departamentu kontroli celnej, podatkowej i kontroli gier MF.”

Resort finansów proponuje bowiem stworzenie systemu umożliwiającego szerokie zbieranie informacji na temat ruchu na drogach dla bliżej nieokreślonych instytucji zajmujących się bezpieczeństwem i porządkiem publicznym.
– Bardzo niepokojące jest to, że w ramach projektu, który w założeniu powinien dotyczyć określonych podmiotów, Ministerstwo Finansów chce wprowadzić regulacje, które uderzą we wszystkich obywateli poruszających się po polskich drogach – komentuje Małgorzata Szumańska z Fundacji Panoptykon.
Co bowiem oznacza propozycja resortu w praktyce? W największym uproszczeniu tyle, że niedookreślone organy – w tym na pewno policja i służby specjalne – dowiedzą się, gdzie, z kim i kiedy Jan Kowalski czy Anna Nowak jechali samochodem. – To oczywiste uderzenie w prawo do prywatności – twierdzi Szumańska.
W bazie, której administratorem zostałby generalny dyrektor dróg krajowych i autostrad, znalazłyby się takie dane, jak: imię i nazwisko, numer PESEL, NIP, rodzaj, seria i numer dokumentu tożsamości, adres zamieszkania, obrazy pojazdów, w tym te zawierające wizerunek osób, oraz numer rejestracyjny pojazdu. A także – co chyba najbardziej bulwersuje przedstawicieli Fundacji Panoptykon – dane umożliwiające określenie miejsca i czasu przemieszczania się pojazdu na sieci dróg krajowych.
Mówiąc najprościej: jeśli tylko dany kierowca będzie poruszał się po głównych arteriach w Polsce, służby bez trudu się o tym dowiedzą.
W jaki sposób? Dane miałyby być pozyskiwane dzięki funkcjonowaniu inteligentnych systemów transportowych (czyli rozwiązania, które dopiero ma zostać wprowadzone w najbliższych miesiącach), systemu poboru opłaty elektronicznej oraz systemu opłat za przejazd autostradą. Nie objęłyby więc w przypadku prywatnych kierowców informacji o tych osobach, które poruszają się wyłącznie drogami lokalnymi.
Propozycja przedstawiona przez Ministerstwo Finansów została zdruzgotana przez Biuro Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Urząd – na co zwracał uwagę na wczorajszym posiedzeniu sejmowej komisji jego przedstawiciel – w toku procedowania projektu ustawy był pomijany i opinie przesyłał z własnej inicjatywy.
„Na pierwszy rzut oka propozycje kreują nieuzasadnione i nadmierne z punktu widzenia zasad ochrony danych osobowych kompetencje dla GDDKiA oraz organów, służb i instytucji państwowych ujętych w projektowanym art. 18 ust. 2a–2g ustawy z 21 marca 1985 r. o drogach publicznych” – czytamy w stanowisku inspekcji.
Dalej jest coraz ostrzej. „Z uwagi na możliwość stosowania takich rozwiązań na wszystkich drogach krajowych, noszą one znamiona systemu totalnego, który nie będzie stosowany tylko do realizacji zadań GDDKiA i służb wskazanych w projekcie” – spostrzega podpisana pod opinią GIODO Weronika Kowalik. A w konkluzji stwierdza, że należy uznać za niecelowe wprowadzenie zmian do w zasadzie ukończonych prac legislacyjnych na szczeblu rządowym.
Opinia ta to pokłosie szczegółów zawartych w przygotowanej przez Ministerstwo Finansów poprawce.
Po pierwsze, o czym wspomniano wyżej, wątpliwości budzi szeroki zakres zbieranych danych. Po drugie, mogłyby być one gromadzone bez zgody, a nawet wiedzy osoby, której dotyczą. Po trzecie, dane mogłyby być przechowywane w nieskończoność. Zgodnie z propozycją bowiem „dane osobowe (...) przechowuje się przez okres, w którym są one niezbędne do realizacji ustawowych zadań przez GDDKiA oraz organy, służby i instytucje państwowe”.
– Nie kwestionujemy zasadności dostępu służb do danych o przemieszczaniu się konkretnych samochodów osobowych – przyznaje Małgorzata Szumańska. Jednak jej zdaniem powinno się to odbywać jedynie w wyjątkowych sytuacjach. Tymczasem poprawka umożliwia sprawdzanie, którędy przemieszcza się dowolny samochód (o ile jeździ po drogach krajowych i autostradach) bez jakiejkolwiek kontroli i w bliżej niesprecyzowanym celu.
– Biorąc pod uwagę dowolność dostępu do informacji na temat tego, gdzie przemieszczają się konkretne samochody, długość przechowywania danych i brak kontroli nad dostępem do nich, naszym zdaniem rację ma GIODO, twierdząc, że „propozycja nosi znamiona systemu totalnego” – mówi Szumańska.
Kontrowersyjne rozwiązanie nie znajduje się jednak w projekcie ustawy, nad którą pracują posłowie. Na razie ani Ministerstwo Finansów, ani żaden z posłów go nie zgłosił. Być może więc to jedynie jedna z propozycji, która została przez urzędników przemyślana i odrzucona. Chcieliśmy to ustalić, lecz biuro prasowe resortu nie odpowiedziało na nasze pytanie do zamknięcia wydania.
Małgorzata Szumańska przyznaje, że obawia się, iż ostatecznie poprawka może trafić do projektu jako wrzutka poselska. Z proceduralnego punktu widzenia nic nie stoi na przeszkodzie, aby tak się stało, a ustawa wraz z rozwiązaniem dotyczącym ogółu kierowców weszła w życie już za trzy tygodnie.
Mogłoby to zresztą wychodzić naprzeciw oczekiwaniom niektórych posłów PiS. Jan Szewczak skrytykował bowiem projekt przygotowany przez urzędników podległych Mateuszowi Morawieckiemu. Zdaniem parlamentarzysty w przedstawionym posłom rozwiązaniu brakuje „amunicji” dla organów państwa do walki z podmiotami oszukującymi na VAT lub podatku akcyzowym. Ogromna baza danych o wszystkich kierowcach pozwoliłaby zaś funkcjonariuszom na sprawną walkę z przestępczością zorganizowaną.
Przypomnijmy, pakiet przewozowy jest jednym z najważniejszych projektów Ministerstwa Finansów w tym roku. Ma służyć uszczelnieniu poboru podatków, a co za tym idzie – zapewnić budżetowi państwa dodatkowo nawet kilka miliardów złotych rocznie.
Jak pisaliśmy niedawno na naszych łamach, zgodnie z rządową propozycją funkcjonariusze będą mogli śledzić trasy przewozu paliw i innych towarów wrażliwych. Tak by sprawdzać, czy do transportu określonych dóbr w ogóle dochodzi. Posłowie opozycji zdecydowanie sprzeciwiają się przyjęciu nowych regulacji. Ich zdaniem są one napisane tak, jakby podstawowa narracja oparta była na traktowaniu przedsiębiorcy z branży transportowej niczym oszusta.
Ministerstwo Finansów twierdzi, że dodatkowe wymogi dla przedsiębiorców nie będą ani czasochłonne, ani kosztowne. A wielu z nich na nowych przepisach skorzysta, gdyż nie będą narażeni na nieuczciwie postępującą konkurencję. W chwili zamknięcia numeru gazety sejmowa komisja jeszcze obradowała. Nie wiadomo więc, czy Sejm zajmie się projektem na dzisiejszym posiedzeniu plenarnym.