W niemal dwustu gminach działa darmowa sieć dla mieszkańców. To coraz bardziej nie podoba się przedsiębiorstwom telekomunikacyjnym, które oskarżają samorządowców o naruszanie zasad wolnego rynku
W ciągu ostatnich 4 lat aż 190 gmin wystąpiło do Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE) z wnioskiem o zgodę na świadczenie usługi dostępu do internetu bez pobierania opłat. Tendencja jest rosnąca – jeszcze w 2010 r. było to zaledwie pięć gmin, w ubiegłym roku już 66.
Pula gminnego internetu nie jest jednak szczególnie rozbudowana – z reguły samorządowe hotspoty oferują łącze o przepustowości 512 kbit/s, a do tego dochodzi ograniczony czas połączenia (np. po 45 minutach korzystania należy odczekać kwadrans, by móc rozpocząć nową sesję) czy miesięczny limit transferu danych, np. 750 MB.
Mimo to aktywność gmin w tym zakresie działa na firmy oferujące dostęp do internetu na warunkach komercyjnych jak płachta na byka. Niemal równolegle z wnioskami kierowanymi przez gminy do UKE trafiają protesty składane przez przedstawicieli operatorów.
Akcja i reakcja
– Z uprawnienia tego w szczególności korzysta Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji (PIIT), zgłaszając propozycje obniżenia parametrów technicznych bezpłatnej usługi dostępu do internetu, argumentując to m.in. dostępną na rynku komercyjną ofertą – twierdzi Dawid Piekarz z UKE.
Jeden z ostatnich konfliktów dotyczy 13-tysięcznej gminy Chorkówka (woj. podkarpackie). W ubiegłym roku tamtejsi samorządowcy wystąpili z wnioskiem do UKE o możliwość uruchomienia 25 gminnych hotspotów, które zasięgiem objęłyby prawie 6,9 tys. mieszkańców gminy. We wniosku do UKE gmina uzasadnia, że oferując darmowy internet, chce walczyć z wykluczeniem cyfrowym mieszkańców (bezrobocie w gminie wynosiło w ubiegłym roku 12 proc.). Planowana przepustowość i zasady korzystania z łącza internetowego nie odbiegały od typowych ofert gminnych sieci.
Mimo to plany Chorkówki nie spodobały się operatorom. Reprezentujący ich PIIT sugeruje, że działania samorządu psują rynek (na terenie gminy działa 17 dostawców). „Planowana działalność gminy nie może być pod żadnym względem substytucyjna względem usług dostępu do internetu świadczonych przez przedsiębiorstwa komercyjne. Inicjatywa jednostek samorządu terytorialnego powinna skłaniać zatem przedsiębiorców do nowych inwestycji, a nie je hamować. Operator, działając na zasadach komercyjnych, nie ma bowiem żadnych szans na konkurowanie z bezpłatnym internetem świadczonym przez gminę, w szczególności gdy projekt gminy finansowany jest ze środków pomocowych” – pisze Izba.
W związku z tym PIIT proponuje obniżenie parametrów łącza do 256 kbit/s, ograniczenie czasu połączenia z internetem do 60 minut na dobę oraz miesięczny limit transferu danych na poziomie 500 MB.
– W latach 2010–2015 przez UKE konsultowane były 82 decyzje dla gmin dotyczące zgody na świadczenie przez nie bezpłatnego dostępu do internetu za pośrednictwem hotspotów. W odniesieniu do 20 projektów PIIT przesłała swoje stanowisko w sprawie. W każdym z przypadków w stanowisku PIIT przedłożone zostały argumenty i dane uzasadniające konieczność weryfikacji projektowanych decyzji – przekonuje Wacław Iszkowski, prezes PIIT.
Wygórowane żądania
Zdaniem Urzędu Komunikacji Elektronicznej operatorzy chcą zbyt wiele. – Prezes UKE nie podziela argumentów PIIT. Proponowane ograniczenia są często zbyt rygorystyczne w stosunku do zakresu usługi świadczonej przez jednostki samorządu i w zasadzie nie występują w ofertach komercyjnych – przekonuje Dawid Piekarz z UKE.
Przywołuje też konkluzje z raportu „Rynek telekomunikacyjny po 2015 roku w kontekście inwestycji publicznych zrealizowanych przez Jednostki Samorządu Terytorialnego z funduszy unijnych, w ramach budowy Regionalnych Sieci Szerokopasmowych”, przygotowanego przez KPMG na zlecenie UKE. – W raporcie tym wskazano, że usługi darmowego dostępu do internetu świadczone przez samorządy, ze względu na cel i sposób ich świadczenia nie prowadzą obecnie do zaburzenia konkurencji na rynku komercyjnych usług dostępu do internetu – mówi Piekarz.
Nie ma się jednak co łudzić, że operatorzy odpuszczą, ponieważ trwa ostra walka o udziały w rynku. Z danych UKE wynika, że z jednej strony wartość rynku usług internetowych w 2013 r. wyniosła 4,57 mld zł (3,7 proc. wzrost w stosunku do 2012 r.). Z drugiej strony ten wzrost nie był równoznaczny ze wzrostem średniego miesięcznego przychodu z abonenta. „Wskaźnik ten zmalał w porównaniu do 2012 r. o 2,21 zł i wyniósł 32,1 zł” – czytamy w „Raporcie o stanie rynku telekomunikacyjnego w Polsce w 2013 roku”. To oznacza, że między operatorami trwa wojna cenowa o klienta. Odczuwają to m.in. samorządowcy.
– W zeszłym roku przymierzałem się do wdrożenia gminnego internetu. Ale naciski ze strony operatorów były na tyle duże, że musiałem odpuścić, zwłaszcza że zbliżały się wybory do samorządów. Może w tym roku uda się na spokojnie wrócić do tematu – opowiada nam wójt jednej z gmin z woj. lubuskiego.
Wiele zależy od miejsca
Jan Czajkowski, współprzewodniczący zespołu ds. społeczeństwa informacyjnego Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, twierdzi, że ewentualne tarcia między lokalną władzą a dostawcami płatnego internetu zależą od skali przedsięwzięcia oraz uwarunkowań na lokalnym rynku. Biorąc to pod uwagę, największe problemy z udostępnieniem mieszkańcom darmowej sieci mogą mieć mniejsze miejscowości. – Przykładowo w Łodzi udostępniona jest cała sieć punktów dostępowych wzdłuż ulicy Piotrkowskiej i na obszarze Manufaktury i nie było z tym większych problemów. Sytuacja może być jednak problematyczna w przypadku mniejszych gmin, gdzie uruchomienie darmowego internetu jest dość dużym przedsięwzięciem obejmującym sporą część mieszkańców i lokalni operatorzy mogą czuć się zagrożeni – wyjaśnia Jan Czajkowski.
Zdaniem UKE bardziej niż działania gmin, istotną rolę w ograniczaniu negatywnego oddziaływania darmowych usług dostępowych na rynek pełnią obowiązujące regulacje. – Do regulacji tych należą administracyjne ograniczenia parametrów technicznych darmowych usług dostępu do internetu oraz kontrola działalności samorządów w zakresie świadczenia tych usług ze strony prezesa UKE – dodaje Dawid Piekarz.
Jak ma wyglądać darmowy Internet
Stanowisko UKE:
(stanowisko z 10 września 2013 r. w zakresie świadczenia przez jednostki samorządu terytorialnego bezpłatnej lub za opłatę niższą niż cena rynkowa usługi dostępu do sieci Internet)
● Wysyłanie i odbieranie danych z maksymalną prędkością połączenia w przypadku usługi bezpłatnej – nie więcej niż 512 kbit/s;
● czas jednorazowej sesji w ramach dostępu nieodpłatnego nie będzie dłuższy niż 45 minut, przy czym przerwa pomiędzy poszczególnymi sesjami nie będzie krótsza niż 15 minut. Ograniczenie połączenia dotyczyć będzie: urządzenia końcowego lub użytkownika, jeżeli będzie on rejestrowany;
● miesięczny limit transferu danych ustalany jest w przypadku dostępu bezpłatnego – nie więcej niż 750 MB dla użytkownika.
Stanowisko dostawców internetu płatnego:
● 256 kbit/s do maksymalnie 1 Mbit/s dla prędkości połączenia;
● 20 minut do 1 h w odniesieniu do czasu jednorazowej sesji;
● 250 MB do maksymalnie 2 GB dla miesięcznego limitu transferu danych. Źródło: UKE