Dlaczego ustawa o służbie cywilnej wymagała nowelizacji? Czy rezygnacja z konkursów na wyższe stanowiska doprowadzi do upolitycznienia urzędów? W jakim kierunku powinny pójść zmiany? Na te pytania odpowiadali uczestnicy debaty pt. „Służba cywilna z powołania. Koniec zmian w administracji czy dopiero początek rewolucji?”
prof. Maria Gintowt-Jankowicz była dyrektor KSAP i była sędzia TK / Dziennik Gazeta Prawna
prof. Krzysztof Rączka dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, autor komentarza do ustawy o służbie cywilnej / Dziennik Gazeta Prawna
prof. Józefa Hrynkiewicz była dyrektor KSAP, posłanka PiS / Dziennik Gazeta Prawna
dr Marek Haliniak były wicedyrektor KSAP, przedstawiciel Stowarzyszenia Absolwentów KSAP / Dziennik Gazeta Prawna
Marek Wójcik poseł PO i wiceprzewodniczący sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych / Dziennik Gazeta Prawna
Witold Gintowt-Dziewałtowski członek Rady Służby Cywilnej i były senator PO / Dziennik Gazeta Prawna
Robert Barabasz szef Sekcji Krajowej Pracowników Administracji Rządowej i Samorządowej NSZZ „Solidarność” / Dziennik Gazeta Prawna
Nowelizacja ustawy o służbie cywilnej zlikwidowała konkursy na wyższych stanowiskach i wprowadziła powołanie. Czy zmiany były konieczne?
prof. Józefa Hrynkiewicz
Ja osobiście nie neguję potrzeby prawidłowo, bezstronnie przeprowadzonych konkursów, trzeba je konsekwentnie stosować przy wyłanianiu kandydatów na wiele stanowisk. Co jednak zrobić, gdy wiele osób na wyższych i niższych stanowiskach służby cywilnej pochodzi faktycznie z naboru polityczno-rodzinno-towarzysko-sąsiedzkiego, choć formalnie zostały wyłonione w konkursie? Przy czym chciałabym zaznaczyć, że wśród obecnie zatrudnionych urzędników jest też dużo osób o wysokich kwalifikacjach merytorycznych i one powinny pozostać. Prawda jest taka, że sytuacja w służbie cywilnej jest dziś bardzo skomplikowana, a zmiany są konieczne, bo wprawdzie ministrowie, ich zastępcy, wojewodowie i szefowie instytucji rządowych weszli już do urzędów, ale nie mogą skutecznie rządzić za pomocą dotychczasowych dyrektorów generalnych i departamentów.
prof. Maria Gintowt-Jankowicz
Jak na 20 lat od uchwalenia pierwszej ustawy o służbie cywilnej z 1996 r. to my za mało wiemy o rzeczywistości administracyjnej. Dla mnie podstawowym pytaniem jest, dlaczego do konkursu w administracji zgłaszała się jedna, dwie, góra trzy osoby. Jest to bardzo niepokojące, bo oznacza, że urzędnicy nie chcą awansować i zajmować wyższych stanowisk. Być może powszechna wiedza w administracji, że konkursy są ustawiane, czyli napisane pod konkretną osobę, sprawiała, że nie było chętnych. A być może przyczyn tej sytuacji należy szukać w stagnacji płacowej lub małej satysfakcji z zajmowania takiego stanowiska. Faktem jest, że dotychczasowe konkursy były pozornym, a nie otwartym i konkurencyjnym naborem. Bo jak można mówić o sprawiedliwym konkursie, jeśli zgłaszał się pełniący obowiązki dyrektora generalnego lub departamentu, a drugi kandydat, zapewne podstawiona osoba, często nie spełniał elementarnych warunków wyjściowych.
prof. Krzysztof Rączka
Jestem w pewnym kłopocie, bo ja nie chcę rozmawiać o tym, czy są patologie, czy też ich nie ma w służbie cywilnej. Jestem prawnikiem i chcę się wypowiadać w materii normatywnej. Dlatego pytam, co nam zaproponowano w nowelizacji ustawy o służbie cywilnej z 30 grudnia 2015 r.? Otóż na wyższych stanowiskach ustanowiła ona stosunki pracy z powołania, czyli takie, które są najsłabiej chronione. Takiego urzędnika można w każdej chwili powołać i odwołać, a decyduje o tym czynnik polityczny. A teraz sięgnijmy do konstytucji. Mamy art. 153, który stanowi, że w celu zapewnienia rzetelnego, bezstronnego i politycznie neutralnego wykonywania zadań państwa powołuje się służbę cywilną. Ten przepis został powtórzony w art. 1 ustawy o służbie cywilnej, którego nowelizacja z 30 grudnia 2015 r. nie zmieniła. Jeśli czynnik polityczny w dowolny sposób decyduje o obsadzeniu wyższych stanowisk w służbie cywilnej, to o jakiej apolityczności tu mówimy? Żadnej! Oczywiście możemy sobie mówić, że przy obsadzaniu średnich i niższych stanowisk nie zmieniamy reguł prawnych, i co z tego. Nie przekonuje mnie argument, że starych dyrektorów trzeba zwolnić, bo utrudniają rządzenie nowej ekipie. Otóż jeśli dyrektor generalny nie realizuje swoich obowiązków, to przecież można się z nim rozstać, tym bardziej gdy bojkotuje polecenia szefa urzędu.
Witold Gintowt-Dziewałtowski
Od 1998 r. byłem członkiem rady służby cywilnej i trzeba o tym powiedzieć, że wszystkie rządy nie przepadały za służbą cywilną. Każdy zastanawiał się nad wymianą zastanej kadry po poprzednikach z uwagi na ewentualny bojkot nowych szefów. Ale dopiero obecny rząd zdecydował się na przekształcenie służby cywilnej w partyjną. Ponadto chciałbym podkreślić, że nie jest prawdą, iż wszystkie konkursy były fikcją. Rada Służby Cywilnej obserwowała postępowania konkursowe na wyższe stanowiska i rzadkością były krytyczne uwagi do ich przebiegu. Choć zdarzało się, że do konkursu przystępowała tylko jedna osoba.
prof. Maria Gintowt-Jankowicz
Nikt z nas nie twierdzi, że wszystkie konkursy były ustawiane, jednak dla oceny celowości stosowania dotychczasowej formy konkursu nie można ignorować faktów. Ustawodawca powinien znać ten fragment rzeczywistości, który normuje. I co to za konkurs z jednym kandydatem. Litości...
Witold Gintowt-Dziewałtowski
Jak dotąd nie ma jeszcze w Polsce ustawowego przymusu przystępowania do każdego konkursu. Na razie obywatele nie muszą tego robić. W większości przypadków do konkursów zgłaszało się 10, a nawet 20 osób. Chciałbym zaznaczyć, że nieobecny tu Artur Górski z PiS jako przedstawiciel partii opozycyjnej również był obserwatorem i nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń. Można to sprawdzić w protokołach. Nie mówmy więc, że wszystkie konkursy były sfingowane. Trzeba jednak przyznać, że w ostatnim czasie liczba osób przystępujących do postępowań konkursowych malała. Powody były trzy. Po pierwsze pracochłonność, po drugie odpowiedzialność, a po trzecie wynagrodzenia. Od siedmiu lat korpus służby cywilnej nie mógł liczyć nawet na podwyżki o wskaźnik inflacji. W skali świata to jest rekord. Rada Służby Cywilnej wielokrotnie to krytykowała.
Marek Wójcik
Ja również nie zgadzam się z wizją polskiej administracji przedstawioną przez panią prof. Hrynkiewicz. Zamiast oskarżać całą administrację, należałoby najpierw przeprowadzić audyt i pokazać te urzędy i konkretne stanowiska, na których doszło do nadużyć. Uważam, że wielu dyrektorów w administracji rządowej to osoby z wieloletnim stażem, świetni fachowcy. Bez nich polska administracja będzie dużo słabsza, a następcy będą popełniali błędy, za które ostatecznie zapłacą obywatele załatwiający swoje sprawy w urzędach. Nieuprawnione są oskarżenia, że cała administracja jest zbudowana w oparciu o nabory polityczno-rodzinno-towarzyskie. Takich uogólnień nie wolno stosować. Nowelizacja z tych wskazywanych przez panią prof. Hrynkiewicz patologii uczyni normę. O ile dziś takie zachowania mogą ścigać prokuratura, CBA, to po tej zmianie nie będzie ku temu podstaw.
Robert Barabasz
Rzeczywistość administracyjną ze wszystkich tu obecnych najlepiej znam ja. Mieliśmy wielkie oczekiwania, kiedy na stanowisko nowego szefa służby cywilnej powołano Claudię Torres-Bartyzel. Nowa szefowa zapowiedziała, że odwiedzi urzędy w terenie. Jednak te gospodarskie wizyty sprowadzały się do spotkań z dyrektorami. Nie interesowały jej opinie szeregowych urzędników. Kiedy wreszcie związkom zawodowym udało się doprowadzić do spotkania, usłyszeliśmy, że pani minister reprezentuje interesy rządu, a nie pracowników. Mało tego, byliśmy szantażowani, że jeśli będziemy dopominać się rekompensat za nadgodziny lub walczyć o prawo do strajku, to możemy stracić trzynastą pensję i inne dodatki. I to jest dowód na to, że wyższe stanowiska już za poprzedniej ekipy były upolitycznione. Zapewniam, że szeregowym urzędnikom jest wszystko jedno, czy dyrektorzy będą z politycznego nadania, czy też z fikcyjnych naborów. My chcemy pracować, godnie zarabiać i nie martwić się, czy wystarczy nam do pierwszego. Ostatnie osiem lat to czas upokorzenia dla pracowników administracji. Jedna trzecia otrzymuje wynagrodzenia na poziomie płacy minimalnej. Mamy nadzieję, że ta sytuacja się poprawi. Odnosząc się do naborów na wyższe stanowiska w służbie cywilnej, to rzeczywiście nie wszystkie konkursy były sfingowane. Niemniej jednak zdecydowana większość była fikcją. Znam przykłady, gdzie głównym kryterium wyboru dyrektora generalnego była jego znajomość z wojewodą. Podobnie było z niektórymi dyrektorami wydziałów, gdzie decydowały relacje towarzysko-rodzinne, a nie kompetencje czy wykształcenie.
prof. Krzysztof Rączka
Proszę państwa, ale takie argumenty nie przemawiają za taką zmianą legislacyjną, jaka została dokonana. W każdym środowisku są patologie, bo człowiek jest ułomny.
Robert Barabasz
Wszyscy się tu zgadzamy, że od wielu lat tworzenie służby cywilnej nam nie wychodzi, więc może warto spojrzeć na to z innej strony. Może wprowadzić model amerykański, gdzie wyżsi funkcjonariusze w administracji odchodzą po wyborach ze starą władzą.
prof. Krzysztof Rączka
Ale do tego trzeba zmienić konstytucję, a jak na razie mówi ona o apolityczności w służbie cywilnej.
prof. Maria Gintowt-Jankowicz
Dlaczego pan profesor zakłada, że człowiek z nominacji polityka będzie niekompetentnym urzędnikiem? Ja byłam powołana przez Tadeusza Mazowieckiego, a w sumie pracowałam z 13 premierami. I żaden z nich nie uznał za słuszne mnie wymienić, choć zostałam powołana na swoje stanowisko przez polityka. Rozumiem świetnie stanowisko pana profesora, że powołanie jest najsłabszym stosunkiem pracy, ale może tak trzeba, żeby poruszyć problem, wypracować koncepcje i dojrzeć rzeczywistość.
prof. Krzysztof Rączka
Ale czy to zrobiono, czy podjęto merytoryczną dyskusję?
prof. Maria Gintowt-Jankowicz
Dano szansę.
prof. Krzysztof Rączka
Nie zrobiono.
prof. Maria Gintowt-Jankowicz
Skąd pan profesor to już z góry wie? Jak przyjdą pierwsze nominacje z sufitu wzięte, to wtedy będziemy rozmawiać.
prof. Krzysztof Rączka
Wtedy będzie już za późno.
prof. Józefa Hrynkiewicz
W okresie poprzedniego rządu PiS dyrektorów na wyższe stanowiska powoływano wyłącznie w drodze konkursu. Z wyjątkową starannością dobierano dyrektorów generalnych, departamentów finansowych, prawnych, kadrowych. Gdy nastał rząd Donalda Tuska, bardzo szybko odwołano niemalże wszystkich. A przecież wtedy nie było w ustawie zapisanych odwołań i powołań, bo wszyscy byli wybierani w drodze konkursu. Więc według jakich procedur ich odwoływano?
prof. Krzysztof Rączka
Właśnie dotychczas były procedury, a teraz już ich nie ma.
dr Marek Haliniak
Stowarzyszenie absolwentów KSAP w swoim stanowisku przygotowanym na potrzeby prac parlamentarnych nad zmianą ustawy również powoływało się na art. 153 konstytucji. Z tego, co zacytował pan prof. Rączka, szczególnie zwracaliśmy uwagę na słowa „w celu zapewnienia zawodowego i rzetelnego wykonywania zadań”, co dla nas oznacza konieczność zagwarantowania profesjonalizmu urzędników. Zmiany zatem są zgodne z konstytucją, jeżeli ustawa zagwarantuje, że osoby pełniące funkcje urzędnicze będą kompetentne i profesjonalne. Bez względu na to, jaki będzie sposób ich selekcji, powinny to być osoby o odpowiednich, obiektywnie weryfikowalnych kwalifikacjach. Konkurs jest tylko jedną z metod tej selekcji w służbie cywilnej. Wszyscy się na nim koncentrują, a na funkcjonowanie służby cywilnej należy spojrzeć szerzej. Mówimy bardzo dużo o polityczności i partyjności służby cywilnej. Obecnie jestem radcą generalnym w departamencie nadzoru geologicznego. W codziennej pracy nie kieruję się względami politycznymi, ale tym, co mam konkretnie do zrobienia. W moim departamencie są podejmowane merytoryczne decyzje i nie ma tu żadnego zagrożenia, że urzędnicy zostaną nagle upartyjnieni. Nawet w innych dziedzinach, którymi zajmuje się administracja rządowa – takich bardziej czułych politycznie, jak np. sprawy społeczne – jesteśmy często w decyzjach zdeterminowani prawem UE. Politycy zastanawiają się, jak ten zastany urzędnik będzie realizować ich program mimo określonych poglądów politycznych. Według mnie problemem może być raczej nakazana art. 153 bezstronność rozstrzygnięć, bo każdy ma jakieś poglądy, w tym także polityczne, i nie powinien się nimi kierować przy wdrażaniu programu politycznego rządu, który przecież otrzymał od wyborców mandat dla realizacji tego programu. Tu potrzebna jest ta propaństwowość urzędnika.
Robert Barabasz
Problem w tym, że to właśnie politycy najgłośniej krzyczą o upartyjnieniu służby cywilnej, a nie zwykli urzędnicy – na pewno nie ci, którzy uczciwie pracują, nie zajmują się polityką.
prof. Krzysztof Rączka
Dlatego jeszcze raz powtarzam, że zmiana powinna być poprzedzona dyskusją o docelowym modelu administracji rządowej. A bez zmiany konstytucji nie da się zmienić tego modelu. Jeśli z art. 53 ustawy o służbie cywilnej wykluczamy kryteria dotyczące doświadczenia w sektorze publicznym i wprowadzamy stosunek z powołania, to każdy może zostać dyrektorem, nawet kucharka.
prof. Maria Gintowt-Jankowicz
Dlaczego od razu zakładamy aberrację umysłową u tych, którzy będą powoływali na te stanowiska?
prof. Krzysztof Rączka
Rozmawiajmy o ramach prawnych. A czy te pozwalają na to, aby osoby bez doświadczenia zostały dyrektorami generalnymi urzędu, dyrektorami departamentów, czy też wykluczają taką możliwość? Nie wykluczają. Przedstawiciel związków zawodowych wskazywał zjawiska patologiczne, ale do czego miał pan dotychczas odniesienie? Otóż do ustawy, ale po zmianach z 30 grudnia 2015 r. tego punktu odniesienia już nie będzie.
prof. Józefa Hrynkiewicz
Rozmawiajmy nie tylko o ramach prawnych, ale i o tym, do czego one hipotetycznie doprowadzą. Profesor Rączka sugeruje, że ministrowie są półgłówkami, a więc zatrudnią jeszcze marniejszych od siebie. Tylko po co mieliby to zrobić? Nowy rząd musi zrealizować program wyborczy, a do tego potrzebuje przygotowanych merytorycznie fachowców, którzy będę chcieli sprawnie realizować rządowy program. Może zmiana ustawy z modelowego punktu widzenia nie jest dobrym narzędziem, ale w sytuacji, którą rząd PiS zastał w służbie cywilnej po ośmiu latach rządów PO-PSL, jest ona po prostu konieczna.
Marek Wójcik
Nikt nie kwestionuje tego, że zadaniem urzędników i dyrektorów jest realizowanie decyzji, które podjął rząd. Aby je właściwie zrealizować, potrzebny jest właśnie profesjonalny, apolityczny korpus służby cywilnej. W wielu przypadkach decyzje podejmowane przez urzędników są zdeterminowane przepisami prawa. To jest model, w którym tysiące bezpartyjnych urzędników sprawnie realizują swoje obowiązki niezależnie od przynależności partyjnej i poglądów poszczególnych ministrów. W wyniku decyzji obecnego Sejmu odchodzi się od tego modelu. Administracja, w której na najważniejszych stanowiskach nie wymaga się żadnych kompetencji, nie może działać sprawnie.
Zarzuca się, że nowelizacja naruszyła art. 60 konstytucji, który stanowi o równym dostępie do służby publicznej obywateli.
prof. Krzysztof Rączka
Według mnie nowelizacja nie ogranicza dostępu do służby cywilnej, bo potencjalnie każdy obywatel może otrzymać powołanie.
Witold Gintowt-Dziewałtowski
Oczywiście tylko teoretycznie.
prof. Maria Gintowt-Jankowicz
Tak już jest w demokracji, że rządzą politycy i to oni powinni mieć prawo doboru urzędników.
prof. Krzysztof Rączka
Nie korzystajmy z takich argumentów, że sąsiad kradnie, to ja też mogę robić to wielokrotnie. Do tego sprowadza się ten argument.
Czy nie dojrzeliśmy już do tego, aby opracować jednolite zasady zatrudniania i wynagradzania urzędników lub tzw. kodeks urzędniczy?
prof. Krzysztof Rączka
Nie da się zbudować jednej ustawy o służbie cywilnej. Administracją publiczną są również kancelarie Sejmu, Senatu, prezydenta.
prof. Maria Gintowt-Jankowicz
A dlaczego nie? Proszę mi powiedzieć, czym się różni kancelaria premiera od Kancelarii Prezydenta? Wszyscy są wynagradzani z budżetu państwa.
Witold Gintowt-Dziewałtowski
Przeszkodą w tym jest choćby to, że konstytucja mówi, iż na czele służby cywilnej stoi premier.
prof. Józefa Hrynkiewicz
Podstawowy problem tkwi dziś w tym, że praktyka stosowania obecnego modelu doprowadziła do bardzo głębokich patologii w kształtowaniu korpusu urzędniczego w Polsce. Trzeba wrócić do dyskusji nad generalną zasadą kształtowania korpusu urzędniczego – jednolitymi zasadami tworzenia służby publicznej obejmującej urzędników państwowych, rządowych i samorządowych. Trzeba stworzyć wspólne zasady dla całej administracji publicznej, bo ja osobiście nie wiem, czym się różnią kwalifikacje merytoryczne i postawa urzędnika wobec państwa i obywateli w rządzie, w Sejmie czy w instytucjach państwa. Czym szczególnym różnią się kwalifikacje osób, które zajmują się legislacją czy finansami publicznymi w samorządzie, od tych w urzędzie wojewody lub ministerstwie? Może urzędnikom rządowym potrzebne są doświadczenia z samorządu i odwrotnie? Generalne zasady kształtowania przepisów prawnych i finansowych są podobne.
dr Marek Haliniak
Stowarzyszenie Absolwentów KSAP również opowiada się za pogłębionymi zmianami, które objęłyby całą administrację. Dotychczasowy system prawny był tak skonstruowany, aby stwarzać pozory konkursu. Ułomne przepisy doprowadziły do tego, że wygrywał nie ten kandydat, który był najlepszy, ale ten, który był wygodniejszy.
prof. Krzysztof Rączka
Ale po zmianach nie ma już niczego. Patologie należało ścigać, a nie otwierać się na nie, a tak będzie pod rządami znowelizowanej ustawy o służbie cywilnej. Ja proponuję, aby Dziennik Gazeta Prawna za pół roku zorganizował dyskusję nad oceną funkcjonowania nowych rozwiązań prawnych.
Robert Barabasz
Jesteśmy jak najbardziej za tym, aby stworzyć jedną ustawę o administracji publicznej.
prof. Krzysztof Rączka
Ja nie mam nic przeciwko temu. Róbmy to.
prof. Maria Gintowt-Jankowicz
Widzimy możliwość utworzenia ogólnych podstawowych praw i obowiązków dla wszystkich urzędników. W sposób zharmonizowany z częścią ogólną i wspólną można byłoby przygotować ustawy szczegółowe (lex specialis), uwzględniające specyfikę pracy w niektórych działach administracji publicznej, np. służbie zagranicznej czy samorządach. Taka zmiana jest potrzebna, choćby w celu umożliwienia urzędnikom łatwego przechodzenia do różnych urzędów, czy to samorządowych, czy rządowych. Potrzebna jest mobilność urzędników, której dziś nie mamy. Proszę spojrzeć, jakie nieporozumienia, jakie problemy są ze służbą zagraniczną, która w wielu częściach nie współgra z ustawą o służbie cywilnej. Dlatego cieszę się, że powstało w kancelarii premiera Centrum Oceny Administracji. Czegoś takiego nam trzeba było. Na razie jesteśmy w fazie początkowej kształtowania reguł zarządzania kadrami państwa. Bez dobrej fotografii, jak naprawdę jest w administracji, od centralnej, rządowej, a kończąc na samorządowej, nie uda się nam stworzyć właściwych rozwiązań prawnych. Wciąż np. nie wiemy, czy urzędników w naszym kraju jest za dużo, czy może sytuacja jest wręcz odwrotna. Weźmy np. ustawę z grudnia 2010 r. o racjonalizacji zatrudnienia w administracji ministra Michała Boniego. Chciał on za jej pomocą doprowadzić co najmniej do 10-proc. redukcji zatrudnienia. Jestem przeciwna takim prymitywnym regulacjom prawnym, ale sama idea zapewne miała jakieś podstawy.
prof. Krzysztof Rączka
Różnica była taka, że wtedy Trybunał Konstytucyjny szybko orzekł o sprzeczności tej ustawy z konstytucją zasadniczą, a dziś nie ma na to szans, bo zgodnie ze znowelizowaną ustawą o trybunale o rozpatrywaniu spraw decyduje kolejność ich wpływu do TK. W efekcie o konstytucyjności dziś uchwalonej ustawy trybunał będzie orzekał za trzy lata, a wtedy już wszystko będzie pozamiatane.
prof. Józefa Hrynkiewicz
Rozmowa o tym, że wspaniali, nadzwyczajni dyrektorzy odejdą, nie ma po prostu związku z faktami, o czym zaświadcza bardzo niski poziom działalności administracji rządowej i Sejmu w tak ważnej dziedzinie, jaką jest tworzenie prawa czy jego realizacja. Raporty NIK i wyroki TK pełne są argumentów merytorycznych zaświadczających o niskim poziomie ich pracy.
prof. Krzysztof Rączka
To są podobne argumenty do argumentu o państwie w ruinie.
Witold Gintowt-Dziewałtowski
Byłem 20 lat parlamentarzystą i nigdy do takiego wniosku nie doszedłem.
prof. Józefa Hrynkiewicz
Dziś problemem administracji rządowej i sejmowej jest niedostatek osób o wysokich kwalifikacjach i bynajmniej nie dlatego, że w Polsce brakuje wybitnych fachowców. Oni są, ale większość z nich odmawia zatrudnienia w administracji. Dlatego że przez ostatnie osiem lat nastąpiła degradacja procesu kształtowania korpusu urzędniczego, począwszy od rekrutacji, awansowania, szkolenia, motywowania, a skończywszy na wynagradzaniu. Już nic się z tym, tak tu chwalonym modelem legalnym, nie da zrobić. Trzeba go więc odłożyć i może niech ktoś staranny przeanalizuje, dlaczego coś, co tak dobrze obmyślano i zapisano, w praktyce się nie sprawdziło. Podstawowym dziś problemem rekrutowania wysokiej klasy specjalistów do pracy w administracji są wynagrodzenia pozostające na żenującym poziomie.
Już tu wspominaliśmy o tym, że często w mediach mówi się o przeroście zatrudnienia, choć żaden rząd rzetelnie tego nie zbadał. Mamy zaledwie około 6 proc. urzędników mianowanych, którzy mają potwierdzone kompetencje. Czy te proporcje nie powinny ulec zmianie?
Witold Gintowt-Dziewałtowski
Jedynym kryterium oceniającym liczbę urzędników jest porównanie naszego kraju z krajami podobnymi w Europie. I wychodzi na to, że w Polsce tych urzędników jest bardzo mało.
Marek Wójcik
Dlatego rząd w pierwszej kolejności powinien powołać Centrum Oceny Administracji. Tymczasem przez Sejm ekspresowo przeprowadzono nowelizację, która niszczy służbę cywilną. Odnosząc się jeszcze do kwestii zamrożenia wynagrodzeń urzędników, należy pamiętać, że była to wyłącznie konsekwencja sytuacji budżetowej. Pani profesor pyta, skąd brać dobrych urzędników. Niestety, ale nowelizacja spowoduje, że trudniej będzie zainteresować pracą w administracji fachowców, bo będą się obawiali politycznych czystek.
dr Marek Haliniak
Wracając do sprawy liczby urzędników mianowanych, to pamiętam, jak w 1998 r. pracowałem nad ustawą o służbie cywilnej i założenia odnośnie do urzędników mianowanych były nieco inne. Istotną ilościowo częścią korpusu służby cywilnej mieli być pracownicy mianowani. Zakładaliśmy wtedy, że będą stanowić ok. 1/3, a więc wówczas 30 tys. osób. Po latach również należy przyznać, że nie udało się tego zbudować. Mając przez ostatnie lata tylko 200 osób w limicie mianowań co roku, nie ma się co dziwić, że takich urzędników jest garstka.
prof. Krzysztof Rączka
Nie widzę przeszkód, aby stowarzyszenie absolwentów KSAP zgłosiło obecnemu rządowi propozycję zwiększenia liczby urzędników mianowanych z 7 tys. do 30 tys.
dr Marek Haliniak
Jako środowisko KSAP od lat o to apelujemy.
Witold Gintowt-Dziewałtowski
Na początku rzeczywiście mówiło się o 30 proc. urzędników mianowanych w całym korpusie, ale to byłby najwyższy wskaźnik w Europie. Takim realnym wskaźnikiem jest 10 proc. i do niego powinno się zmierzać. Decyzja leży w rękach ministra finansów, bo on, wskazując budżet na kolejny rok, współdecyduje o limicie mianowań. Obecnie rzeczywiście roczny limit mianowania wynosi zaledwie 200 osób, ale bywały lata, gdy ten limit był dziesięciokrotnie wyższy. Urzędnicy mianowani mieli być rezerwą w naborze na stanowiska dyrektorskie. Z tych ludzi miano wybierać tych najlepszych, ale z tego też niewiele wyszło.
Czy administracji potrzebne są rewolucyjne zmiany?
prof. Maria Gintowt-Jankowicz
Uważam, że nic nie należy robić w administracji rewolucyjnie, ale trzeba działać ewolucyjnie.
prof. Józefa Hrynkiewicz
Każda zmiana wymaga pogłębionej diagnozy. Zmian nie można przeprowadzać w wyniku ujawniających się patologii. Dlatego od wielu lat nieustająco domagam się stworzenia systemu analiz i badań obejmujących całą administrację, które będą podstawą przeprowadzania zmian w państwie na każdym szczeblu. Musimy analizować i badać, musimy wiedzieć, jakie rzeczywiście procesy zachodzą w administracji, jakie należy kreować, a jakim przeciwdziałać.
prof. Krzysztof Rączka
W tym akurat zakresie w 100 proc. zgadzam się z panią profesor, tylko dlaczego od tego państwo nie zaczęli...
Witold Gintowt-Dziewałtowski
Zmiany w administracji powinny rozpocząć się od rzetelnej diagnozy. Gdy już ona będzie, należałoby dokonać oceny stanu rzeczy, w tym skalkulować możliwości finansowe budżetu. Wszystko musi być poprzedzone konsultacjami, a nie uchwalaniem projektu w ciągu doby.
Marek Wójcik
Niestety zmiany w administracji idą w złym kierunku, a nowelizacja ustawy o służbie cywilnej jest tego przykładem. Obawiam się, że kolejne zmiany przygotowywane przez obecny rząd będą prowadzić do niszczenia wszystkiego, co w administracji było niezależne i bezpartyjne.
dr Marek Haliniak
Przy okazji zmian można byłoby się zastanowić nad modelem reprezentatywności urzędników przez związki zawodowe.
Robert Barabasz
Można byłoby na przykład wprowadzić przedstawiciela związków zawodowych do komisji ds. naborów w administracji.
Witold Gintowt-Dziewałtowski
Jestem temu przeciwny, bo związki nie są do tego powołane.
dr Marek Haliniak
W naszej dyskusji koncentrujemy się na upolitycznieniu administracji i konkursach, a tymczasem są też inne problemy. Trochę wspomnieliśmy o potrzebie utożsamiania się urzędnika z państwem, ale ważna jest również kultura organizacyjna miejsc pracy, jakimi są urzędy. Chodzi o brak poszanowania godności pracownika. Dotychczasowy system służby cywilnej nie zagwarantował ochrony przed poniżaniem, nie gwarantuje też ochrony osobom przeciwstawiającym się korupcji i mobbingowi. Uważam, że w tym zakresie jest wiele do zrobienia. Niestety obecnie jesteśmy daleko od takiej administracji, o jakiej absolwenci KSAP marzyli, uczestnicząc w pisaniu ustawy o służbie cywilnej w 1998 r.