Senacki projekt tzw. małej ustawy reprywatyzacyjnej ma uregulować skomplikowany stan prawny nieruchomości w Warszawie. Tymczasem może prowadzić do trwałego pozbawienia dawnych właścicieli ich praw nabytych
Senat przyjął projekt ustawy o zmianie ustawy o gospodarce nieruchomościami (Dz.U. z 2014 r. poz. 518 ze zm.) oraz ustawy – Kodeks rodzinny i opiekuńczy (Dz.U. z 2014 r. poz. 788 ze zm.). Nastąpiło to w czasie medialnej nagonki na reprywatyzację. Teraz temperaturę dyskusji wokół tego dokumentu dodatkowo podnosi gorący politycznie okres przedwyborczy. Niestety sprzyja to przedostawaniu się do prac legislacyjnych populistycznych haseł i postulatów. A stąd już tylko krok do złej legislacji. Takim krokiem jest niestety projekt ustawodawczy dumnie nazywany Małą ustawą reprywatyzacyjną.
Są plusy, nieznaczne
Gwoli sprawiedliwości należy zauważyć, że projekt przewiduje kilka dobrych rozwiązań, jak choćby zastąpienie słów „może zostać zwrócona jedna nieruchomość” w art. 214 ustawy o gospodarce nieruchomościami (dalej UGN), słowami „może zostać zwrócona nieruchomość stanowiąca ich dawną własność”. Dzięki temu byli właściciele, którzy nie złożyli wniosku o ustanowienie prawa własności czasowej w trybie art. 7 dekretu warszawskiego, a do 31 grudnia 1988 r. zgłosili wniosek o zwrot np. małego domu mieszkalnego, będą mogli uzyskać zwrot wszystkich nieruchomości. Wcześniejsze ograniczenie zwrotów wyłącznie do jednej nieruchomości było bowiem niczym nieuzasadnione. Podobnie słuszne wydaje się projektowane prawo pierwokupu prawa użytkowania wieczystego, ustanowionego na skutek realizacji wspomnianych roszczeń.
Zastrzeżenia natury systemowej pojawiają się natomiast w przypadku pierwokupu praw i roszczeń. W takich sytuacjach dochodzić będzie do nieznanej do tej pory konfuzji praw. Zgodnie bowiem z powszechną linią orzeczniczą (m.in.: wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 4 lipca 2013 r., sygn. akt I ACa 132/13, opubl. Lexis nr 7431552) uprawnienia dawnych właścicieli z dekretu warszawskiego mają charakter cywilnoprawny i są skorelowane z odpowiadającymi im obowiązkami do ustanowienia prawa użytkowania wieczystego. W takim ujęciu projektowana regulacja stwarza warunki do obchodzenia przewidzianego pierwotnie przez prawodawcę obowiązku Skarbu Państwa lub m.st. Warszawy do ustanawiania prawa użytkowania wieczystego do gruntu na wniosek uprawnionego i przy spełnieniu odpowiednich przesłanek.
Wtórne wywłaszczenie
Kolejne propozycje autorów projektu opierają się na fałszywym założeniu, że społecznie użyteczne cele uzasadniają pozbawienie – bez odszkodowania – dawnych właścicieli i ich następców prawnych uprawnień już nabytych na podstawie dekretu warszawskiego. Dochodzić do tego może poprzez:
● wprowadzenie art. 214a UGN zawierającego szeroki katalog pozadekretowych przesłanek zezwalających na odmowę ustanowienia prawa użytkowania wieczystego do przejętego gruntu niezależnie od przyczyn z art. 7 ust. 2 dekretu, oraz
● wprowadzenie art. 214b UGN zawierającego nadzwyczajne instrumenty proceduralne skutkujące ostatecznym zakończeniem postępowań dekretowych na niekorzyść dawnych właścicieli.
W konsekwencji stosowania tych przepisów dojść może do wtórnego wywłaszczenia dawnych właścicieli i ich następców prawnych.
Metoda na kuratora
W art. 2 projektu ustawy znajduje się także propozycja dodania par. 3 do art. 184 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego (dalej KRO). Umożliwi on ustanawianie kuratora dla osoby, w stosunku do której występują przesłanki uznania jej za zmarłą. Tak sformułowany przepis stanowi powtórzenie zasad powszechnie znanych z nauki prawa. Ponadto jest zapisem tego, do czego można dojść na skutek prostej wykładni językowej art. 184 KRO. Trudno więc znaleźć uzasadnienie prawne dla jego wprowadzenia. Wadliwe stosowanie prawa przez niektóre sądy nie może bowiem prowadzić do zmian legislacyjnych.
Co z konstytucją
Warto przy okazji zwrócić uwagę na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 13 czerwca 2011 r. (sygn. akt SK 41/2009, opubl. Lexis nr 2540786). Zgodnie z nim art. 215 ust. 2 UGN jest niezgodny z konstytucją. I choć TK nie orzekł jednocześnie o utracie mocy obowiązującej tego przepisu, to wyraźnie wskazał na konieczność dostosowania tej regulacji do aktualnych wymogów konstytucyjnych. Niestety, projektodawcy zdają się lekceważyć stanowisko TK. Proponują systemowo niespójne modyfikacje UGN, przy jednoczesnym pomijaniu przepisu, którego niezgodność z konstytucją została już dawno orzeczona.
Takie działanie wskazuje, że celem inicjatywy ustawodawczej nie jest podnoszenie jakości prawa dotyczącego warszawskich spraw reprywatyzacyjnych, a wyłącznie istotne ograniczenie praw dawnych właścicieli. Mając zaś na uwadze to, że Trybunał Konstytucyjny już od wyroku z 31 grudnia 1989 r. (sygn. K. 2/88, opubl. Lexis nr 312378) podważał konstytucyjność przepisów ograniczających uprawnienia dekretowe dawnych właścicieli, można spodziewać się, że podobnie oceniłby senacki projekt ustawy.
Powtórka z przeszłości
Mała ustawa reprywatyzacyjna dąży więc w istocie do powtórzenia skutków dekretu Bieruta, tyle że w surowszym wydaniu. Dekret warszawski w zamian za pozbawienie własności przyznawał bowiem określone uprawnienia, natomiast senacki projekt nie tylko pozbawia byłych właścicieli tych uprawnień, ale dodatkowo nie przewiduje żadnej formy rekompensaty za pozbawienie praw majątkowych. Mała ustawa reprywatyzacyjna jest więc de facto „dekretem Bieruta bis”, którego przepisy mogą być uznane za niezgodne z konstytucją.