Od 1 stycznia 2017 r. zleceniobiorcy i samozatrudnieni będą zarabiać co najmniej 13 zł za godzinę pracy. Tak zakłada projekt nowelizacji ustawy o minimalnym wynagrodzeniu, nad którym pracuje Sejm. – Chcemy walczyć z nadużywaniem umów cywilnoprawnych i poprawić byt Polaków – przekonywał Jan Mosiński, poseł PiS, sprawozdawca projektu.
Jednak zdaniem opozycji proponowane przepisy nie przyniosą zakładanego efektu. Głównie dlatego, że z łatwością będzie można ominąć wymóg płacenia minimalnego wynagrodzenia zleceniobiorcom. – Wystarczy, że osoba pracująca na podstawie umowy cywilnoprawnej będzie musiała płacić firmie zlecającej za wypożyczenie sprzętu czy szkolenie. Możliwości jest mnóstwo. Jestem przekonana, że przedsiębiorcy już szukają luk w przepisach, które sprawią, że podwyższenie stawki godzinowej zaistnieje tylko na papierze – mówi Izabela Mrzygłocka, poseł PO. Dodaje, że mimo zgłaszania tych uwag w trakcie prac nad projektem, rząd nie przedstawił rozwiązań, które uszczelniłyby nowelę.
– Nie jesteśmy w stanie ukrócić wszystkich patologii jedną nowelizacją, ale to sygnał wysłany do społeczeństwa, w jakim kierunku zmierzamy – wyjaśniał Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Zdaniem posłów Nowoczesnej rządzący przemilczają negatywne skutki proponowanego rozwiązania. – Doprowadzi ono do podwyższenia od 1 stycznia kosztów działalności w przypadku osób samozatrudnionych o ok. 10 proc. – ostrzega Joanna Augustynowska, poseł Nowoczesnej. Inni parlamentarzyści twierdzą, że intencją podwyższenia stawki jest łatanie dziury w ZUS i zapewnienie większych wpływów do budżetu państwa. Ten argument odpiera rząd.
– Celem proponowanej noweli jest polepszenie warunków wynagradzania ok. 1,5 mln pracowników, którzy obecnie pracują za skandalicznie niskie stawki – przekonywał Stanisław Szwed.
Część posłów ma wątpliwości, czy stawka powinna być jednakowa dla wszystkich. Nowoczesna proponuje, by wysokość minimalnego wynagrodzenia dla zleceniobiorców była uzależniona od regionu Polski. Wskazuje, że wynika to z różnych kosztów utrzymania np. na Mazowszu czy Podlasiu.
Rządowy projekt przewiduje też zniesie możliwości wypłacania osobom rozpoczynającym pracę 80 proc. minimalnego wynagrodzenia w ciągu pierwszego roku zatrudnienia. – To może utrudnić start młodym osobom na rynku pracy – wskazywała Małgorzata Pępek, poseł PO. Zdaniem PiS jednak obecnie rozwiązanie jest po prostu dyskryminujące.
Etap legislacyjny
Po drugim czytaniu w Sejmu